Volta a Catalunya 2016

Tylko trzy wyścigi etapowe mają dłuższa historię niż Katalonia (TdF, Giro, Belgia).

Bardzo zasłużony wyścig, który po latach posuchy, we wczesnych latach XXI wieku, wraca do łask. A szastali nim włodarze światowego kolarstwa jak burą suką. Z czerwca na maj, z maja na marzec. Ten ostatni ruch zrobił chyba dobrze najstarszemu wyścigowi w Hiszpanii. Wydawało się, że przegra najpierw z Kalifornią, a potem z CI. Okazało się, że jest inaczej.

Jeśli wierzyć liście startowej, to mamy na starcie najsilniejszy skald przed Tour de France, a przynajmniej przed Dauphine.

To nie jest kraj dla sprinterów.

Decydujące okażą się dwa etapy: Molina i Port Ainé. Obie końcówki bardzo dobrze znane.

Od karuzeli nazwisk może się zakręcić w głowie: Froome, Contador, Quintana, Aru, Porte, Zakarin, Purito, van Garderen, Miguel Angel Lopez, Bardet, D. Martin, Chaves, Pozzovivo, Gesink, Navarro, Formolo,Thomas, Uran, Taaramae, Roglic, Kelderman, Anton, Kudus

Zapowiada się fajne ściganie :slight_smile:

Dziś pewnie Bouhanni. Jest strasznie podminowany po pechu na MSR, a taki stan często dodaje mu sił, co widzieliśmy po niedawnej dyskwalifikacji po przepychankach z Matthewsem. A konkurencji wielkiej tu nie ma.

Zostają jeszcze:

Swift, Meersman, Cimolai, Van Genechten, van der Sande, Reijnen, Arndt czy Barbero ale to takie bardziej “chciejstwo”.

Niewygranie tego etapu przez Bouhanniego będzie wielką sensacją.

Pierwszy odstrzelony - Keldermann. Wycofany na 68 km.

Mocne tempo Movistaru, wąskie, mokre zjazdy, jak dzisiaj wszyscy papierowi tygrysi dojadą do mety to będzie dobrze.

Bouhanni pokazał że ma jaja. :smiley: Ciekawa końcówka.

Jednak Bouhanni.
Niby był faworytem, ale Degenkolb też wygrał na Vuelcie dopiero w Madrycie.
Co tam Degenkolb, pamiętacie męki Zabela na Wyścigu Pokoju 2004? :slight_smile:

Lista pretendentów imponująca na papierze, ale prócz samych nazwisk warto wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy. nie bójmy się słów, mamy TOP5 faworytów tegorocznego TdF (Porte, Contador, Froome, Aru, Quintana). Dopiero szósty Pinot nieobecny :slight_smile:
Z Giro też kilka ciekawych nazwisk (Zakarin, Chaves, Pozzovivo, Hesjedal, Dumoulin), ale poza Uranem (o ile wystartuje) niekoniecznie topowych (Majka, Nibali, Valverde).
Valverde zresztą chyba traktuje to Giro dość poważnie, bo przekładając kalendarz na TdF, mamy teraz drugą połowę maja, czyli te kilka tygodni w roku, kiedy akurat Valverde siedzi cicho :slight_smile:

Przyznam bez bólu, że nie jest to moja ulubiona tygodniówka, ale z ciekawością obejrzę. i oby pogoda dopisała.

Już myślałem, że Francuz będzie sobie pluł w brodę, że opuścił koło swojego kolegi, ale widać że wyczuł sytuację idealnie. Oprócz szybkości musi mieć też ‘to coś’ co powinien mieć sprinter.

Percepcję Katalonii tradycyjnie psuje marna realizacja telewizyjna, kiepska jakość obrazu, nawalająca technika, z poprzednich lat pamiętam fatalne pokazywanie sprintów i inne wpadki, po których pocieszaliśmy się, że jednak TdP nie jest takie złe :wink:.
Dzisiaj - Vervaeke ucieka na zjazdach, widać, że ma jakieś 200- 300 m przewagi, długo brak na ekranie info o różnicy czasu i nagle pojawia się z d… wzięte 36 sekund.
Ale to na marginesie, bo sportowo Katalonia systematycznie idzie w górę. Trochę się bałem, że ten napływ gwiazd mocno odbije się na Baskach. jednak widzę, że kilku asiorów z rozpędu zaliczy i ten wyścig. A jak by to rozpatrywać jako rywalizację duetów, to duet hiszpański w tym sezonie pobił zdecydowanie obsadą duet francusko - włoski.

ja w Katalonii nie lubię tego, że ten wyścig jest docelowy dosłownie dla nikogo.
obsada już od ładnych kilku lat naprawdę fajna, żeby nie powiedzieć kozacka, ale trochę to wygląda tak, jakby mało komu zależało. czy taki froome ukończy na 1., 5. czy 13. miejscu - nie ma to dla niego większego znaczenia, a jak złapie katarek to się wycofa. te górskie końcówki i tak rozstrzygane są przeważnie na ostatnim kilometrze; jak już mają być małe różnice to wolę Gliczarów albo Montelupone. jak Rodriguez (Katalończyk) przegrał lidera z Martinem to nie podjął walki na Montjuic, a sytuacja w generalce wręcz o to krzyczała.
rozumiem, że wyścig chce się odróżniać brakiem czasówki, być przez to bardziej otwarty, ale dla mnie ta otwartość trochę jednak zabija rywalizację. i mimo wymagającej trasy trudno się oprzeć wrażeniu, że zwycięzcy triumfują tu często niewielkim nakładem sił. liczba widzów przy trasie też nie powala.
trochę zamulające są też te “Mezgecowe” etapy (czyli de facto pół wyścigu). niby sporo się dzieje, Kirby krzyczy, ale ostatecznie nie potrafię temu nadać jakiegoś wzniosłego znaczenia :stuck_out_tongue:

wiem, że trochę pojechałem po bandzie, dla wielu z Was piszę herezje i łatwo znaleźć x kontrargumentów i konkretnych przykładów przeciwko temu co napisałem, ale po prostu chciałem ująć mój taki ogólny odbiór tego wyścigu.
naprawdę odnoszę wrażenie, że nie tylko na najważniejszych tygodniówkach, ale i na Tour Down Under, Tour de Pologne, Eneco Tour, Tour de Romandii czy nawet Algarve, Trentino i Kalifornii - pretendentom (przynajmniej części) bardziej zależy (nie znaczy to oczywiście, że wolę Tour Down Under od Katalonii, proszę nie mylić pojęć :slight_smile: )

podsumowując: dobrze, że jest Contador i przegrał tą Niceę :stuck_out_tongue:

Straszą tą pogodą. W Katalonii do niedzieli nie widać żadnych opadów- weatherplaza.com/en-US/forec … ent=europa
Temp w okolicach La Moliny przez cały tydzień ok 10*- yr.no/place/Spain/Catalonia/Alp/long.html

No tak, ale to samo możesz powiedzieć i o Romandii i nawet Tirreno, który bywał dla Włochów tylko przygrywką przed Primaverą. A dla kogo, poza Spilakiem, docelowe jest Dauphine?

Natomiast zgoda z tym,że mimo obsady, same nazwiska nie jadą. Część liderów traktuje to bez napinki, w tym roku też nie ma gwarancji, że Froomey będzie w nastroju do ścigania, zawsze może się zasłonić Thomasem albo Poelsem, że niby taki wspaniałomyślny i kolegom pozwala poliderować.
Rok temu najbardziej chciało się walczyć Valverde i to on zapewnił zabawę.

Na T-A sprawdzają się i sprinterzy, i specjaliści od klasyków, i czasowcy, a dla górali jest to takie przetarcie, że muszą być czujni przez cały tydzień.
Romandia zamyka pewien okres przygotowań zarówno do Giro, jak i do TdF i po prostu wydaje mi się, że bardziej im się tam chce. no i znowu, trasa jest przeważnie bardziej zróżnicowana.
Dauphine? przecież to imitacja Tour de France, ostatnio niemal wszyscy ważni tam czegoś próbują i miewają przejawy nerwowości, jeśli im coś idzie nie tak. i nawet jeśli jadą na 80% to po prostu czuć tę gorączkę.

No i takiej Romandii czy Tirreno-Adriatico z dobrej strony pokazują się tak zwani specjaliści od wyścigów tygodniowych, a na Katalonii jakoś mi trudno takich zawodników wyłowić.

no i właśnie.
wolę przygrywkę przed Primaverą niż przygrywkę przed… niczym.

A tak przy okazji… jest może jakieś zestawienie/analiza/statystyka ukazująca zależność jechanych tygodniówek “przygotowawczych” w odniesieniu do wyników w konkretnych GT?
Wiem, że daty wyścigów się zmieniały, niemniej może taka obejmująca bardziej ostatnie lata.

Druidzie, nieszczęściem Katalonii były te wędrówki po kalendarzu, dlatego nie jest tak zakorzeniona jak inne tygodniówki, nie ma takiej stałej funkcji w sezonowym cyklu przygotowawczym. Ale dajmy jej czas, bo widać tu jednak potencjał.
To bardzo dobre przetarcie dla grand-tourowych górali, a poza tym poligon dla celujących w Ardeny. I to, że nie ma tu po co wozić sprinterów, też nadaje jakiś koloryt. Wygrywają za to tacy, jak Paterski.

To jednak nie jest przypadek, że jednocześnie tylu kolarzy z topu zrezygnowało ze startu w pierwszej połowie marca, po to, by ścigać się teraz. Zobaczymy, czy ta tendencja utrzyma się za rok, czy była tylko jednorazowo wywołana nietypowym kalendarzem, w którym tyle namieszał tak oczekiwany przez górali wyścig w Rio.

ależ oczywiście zdaję sobię sprawę, że kalendarz odkrywa tu kluczową rolę :slight_smile:
zdaję też sobie sprawę, że Katalonia najbardziej liczyła się, gdy rozgrywano ją we wrześniu, a Vuelta była wiosną.

nie znaczy to oczywiście, że chciałbym zmian, bo wydaje mi się, że obecny kalendarz jest bliski optimum, jeśli chodzi o wszelkie kompromisy.

gdy Katalonia była rozgrywana w czerwcu i w maju to było więcej chętnych do ścigania, ale obsada była na tyle słaba, że nie chciałbym, żeby to wróciło.

piszę tylko o ostatnich latach. sporo takiej stagnacji w tym wyścigu, zadowolenia ze status quo. być może to małe zróżnicowanie etapów jest podstawową przyczyną. zamiast jednego pirenejskiego etapu mogliby poszukać jakiejś 2km ścianki w ładnym miasteczku i od razu bym na to inaczej patrzył. albo jak już się uparli na te Pireneje to jakaś czasówka pod górę.

co nie zmienia faktu, że celnie piszesz o tym przepolaryzowaniu z pierwszej połowy marca. gdyby to się podtrzymało to byłbym nawet za. gdyby T-A było z powrotem dla Gilbertów, ewentualnie Costów albo Poelsów, a Katalonia miałaby być pierwszym sprawdzianem dla rasowych górali (nie żadnych Thomasów :stuck_out_tongue: )- byłbym za.

U nich pewnie ten sam problem, który ma Lang. Klient płaci i wymaga. Samorządy tych miasteczek turystycznych na Costa Brava dają kasę, by się reklamować, więc trasa skręca w góry czy górki, a potem wraca do plaży i te końcówki nie są tak porywające jak choćby na Baskach.

Jutro juz Molina 2x licze ze Alberto i Froome pokaza kawal scigania tego typu jak rok temu w Andaluzjii :wink:
.Proboszowi podczasz relackji z Catalonii chyba sie cos pomylio bo mowil ze Majka teraz odpoczywa i szykuje sie do Flandrii i Romandi aby tymi wyscigami przygotowac sie do Giro . chyba chodzilo mu o Chorwacje

i pewnie właśnie dlatego własnie te wyścigi się trzymają i nie upadają tak jak wiele innych…

Hmm wg PCS Majka jest w składzie na Romandie.