Temat ważny, na czasie, sprawa, która może zdecydować o przyszłości kolarstwa. widzę, że w Polsce nie budzi to szczególnego zainteresowania (a szkoda), w innych krajach toczy się zażarta dyskusja, potrzebna moim zdaniem.
Dlatego naiwnie zakładam temat, mając nadzieję, że dojdzie do dyskusji. Na początek wrzucam wam tekst Shane’a Stokesa, irlandzkiego dziennikarza, piszącego m.in. dla Velonation. Shane jest Irlandczykiem, McQuaida zna nie od dziś, wspierał go na początku jego prezydencji, dziś pisze o tym, dlaczego potrzebne są zmiany. Tekst jest długi, świetnie napisany i dokładnie punktujący co było nie tak. Autor sam mówił, że nie łatwo było mu to napisać - pisze ostatecznie o swoim rodaku.
wiem, że nie wszyscy będą czytali, raz ze względu na trudność, dwa ze względu na długość. Ale Ci którzy mogą - zachęcam. A jeśli komuś wystarczy fantazji i czasu aby kawałek przetłumaczyć lub streścić tekst, to proszę bardzo, nie krępujcie się.
Nie mam czasu zagłębiać się w strukturę organizacyjną UCI, ale może ktoś wie, jaki wpływ na politykę, zmiany itd. itp. ma naprawdę prezydent tej szacownej organizacji?
Dla samej tylko “higieny” naszej dyscypliny sportu należałoby McQuaida odsunąć. Ale cudów po nowych władzach też nie oczekujcie.
UCI sama z siebie nie oczyści kolarstwa z nawarstwionych latami brudów, bo taka odnowa nie zależy wyłącznie od jej zadekretowania przez centralę. Potrzebna jest wola wszystkich związków narodowych, a przede wszystkim tzw. środowiska, czyli kolarzy, menedżerów, sztabów szkoleniowych, sponsorów, producentów sprzętu - a z tym bywa różnie.
A wybory w organizacji o budżecie ledwo dorównującym budżetowi Legii Warszawa naprawdę nie spowodują, że świat wstrzyma oddech.