Wyjazd na grand tour i udział w wyścigu

A ja może pozwolę sobie zakończyć ten temat w dość przyziemny sposób. Każdy DEBIL na wyścigu kolarski powinien być traktowany prosto- liść na otrzezwienie, kop na dupę na do widzenia i tyle.
Względnie tak jak Guardia Civil prostuje różnych wynalazków na Vuelcie

2 polubienia

Kolarze powinni brać przykład z Miguela Angela Lopeza i wszystkich takich idiotów traktować tak jak on. Ewentualnie, żeby się nie zatrzymywać to brać z kopa jak wiejskiego psa który, próbuje Cię złapać zębami gdy jedziesz na rowerze.

3 polubienia

Już nie przesadzajcie, najpierw kopnijcie w dupę oszustów typu Froome a dopiero potem kopcie w tyłek nieindustrialnego. Bo inaczej mamy tylko przykłady hipokryzji. Froome razem ze Sky doprowadzili kolarstwo i TdF do parodii i jakoś nikt się nie oburza, oburza się za to że ktoś pragnie wykazać się reakcją. Nie podoba się jego postawa? Ok ale czy jest to dziwniejsze, bardziej oburzające od wielkiej machiny kopania w dupę kibiców przez Sky i UCI? Ja nie widzę wielkiej różnicy.
Nieindustrilany nie zmieni kolarstwa. UCI przez wiele lat robi z ludzi błaznów a mimo to jakoś nikt tu nie uważa się za klauna… Dlaczego?

1 polubienie

Hmm. Zastanawiam się w jaki sposób włodarze rowerów.org - zakładając, że wprowadziłem plan w życie i znalazłem się w świetle jupiterów jako przebieraniec - byliby w stanie mi cokolwiek udowodnić? A może to nie byłbym ja? Forum czyta wiele osób. Więc jakiekolwiek roszczenia w tej kwestii są czystą fikcją.

Wydaje mi się, że ten temat jest tak niedorzeczny i absurdalny, że najlepiej byłoby po prostu go zakończyć.

6 polubień

Jeżeliby kolega stał grzecznie przy trasie z dużą strzykawą to ja nie widzę problemu.
Jak już nie można krytykować dopingu to dlaczego nie możnaby go stosować?

Nie wiem skąd takie oburzenie że można podjąć temat dopingu w inny sposób niż pisząc posty na forum zza komputera.

Autor posta nikogo by nie zaatakował bezpośrednio bo nikt po to nie jedzie na TdF żeby zostać zgarnięty przez policję.

Rozumiem że ktoś ze strzykawką przy trasie powinien być pobity przez kibiców i żandarmów pałkami, bo ubrał się w strój który niszczy bajkę o nieskazitelnym kolarstwie?

…i usunąć.

Zakładając, że nadal traktuję to wszystko jako żart i satyryczną prowokację - musiałbyś po prostu udowodnić, że Cię tam nie było. Więc skoro de facto nie planujesz, to nie ma problemu…

Ależ dlaczego? Skoro, jak na razie przynajmniej, kulturalnie ktoś nas prowokuje, to możemy się pobłażliwie uśmiechnąć i odpowiadać zgodnie z prawdą. Prowokacja satyryczna jest bardzo, bardzo starą metodą prowadzenia rozrywki intelektualnej. I ja to tak traktuję! Po prostu z uśmiechem!

Jak wcześniej zaznaczyłem – dopóty na strzykawce nie znajdą się logotypy, napisy powiązane z markami a sam stojący nie narusza w żaden sposób przepisów porządkowych… to nie ma żadnego problemu od strony prawnej czy praktycznej, jest to najwyżej dla niektórych niepotrzebny czy niesmaczny happening. Jeśli zaś tak nie będzie i osoba ta złamie prawo, to patrzę na to jak na wykroczenie/przestępstwo i tzw. błazenadę w pogoni za sławą kogoś, kto nie potrafi się inaczej wykazać. Przynajmniej dla mnie, osobiście, tak to wygląda.

Podsumowując – happening satyryczny niezbyt wysokiej próby dopóty, dopóki prezentujący nie złamie prawa. I każdy może, według swoich gustów estetycznych, oceniać poziom takie rozrywki. Natomiast nikt nie powinien nikomu tego zabraniać w innym przypadku. O ile, powtórzę, nie zostaną naruszone czyjeś prawa lub prawo nie zostanie złamane wprost.

Dodam od siebie, całkowicie prywatnie, że ta dyskusja pokazuje przekrój oraz podziały w społeczeństwie, które zaczyna dotykać niemal wszystkich sfer życia. Temat dopingu, przeze mnie osobiście bardzo piętnowany, nie jest jednak prostą materią, czarno-białym problemem, który można zamieść pod dywan jednym ruchem i karać wszystkich przykładnie lub stosować karę zbiorową. To nie jest takie proste, po to są sądy do faktycznego analizowania i próby rozstrzygania argumentów, sytuacji, etc.

Absolutnie jestem przeciwny wszelkim formom dopingu. Jednak nie oceniam, nie wydaję wyroków bo nie jestem zaangażowany w daną sprawę jako sędzia. Nawet do takiej roli nie aspiruję! Winny - OK, powinien być przykładnie ukarany. Są wątpliwości bądź sprawy dyskusyjne - sąd (np. arbitrażowy lub wręcz karny) powinien rozpatrzeć daną sprawę, dowody za i przeciw, argumenty obu stron. Na tym polega zasądzanie wyroków i nie jest to materią prostą.

Natomiast happening w tym stylu (znowu, podkreślam, według mojej prywatnej opinii) jest po prostu tak niskich lotów, że aż szkoda traktować taki pomysł jako pomysł poważny. Niczego to nie zmieni i moim zdaniem będzie raczej dążeniem autora do zaistnienia w mediach, niż nawoływaniem do poważnych zmian czy dyskusji. Jak zauważyłem, traktuję go jako happening satyryczny/artystyczny, bo formuły czy to nacisku politycznego czy innego nie przejawia. Może, co jestem w stanie zrozumieć, być przejawem poczucia bezsilności autora w kontekście przez niego postrzeganej niesprawiedliwości, jednak nie przełoży się na nic czy to społecznie, czy organizacyjnie.

Jeśli ktoś ma ochotę, to sugerowałbym raczej akcje animacyjne, np. Nie oglądam doperów, w który pod jakimś hashtagiem na Twitterze i Facebooku ludzie publikowaliby zdjęcia (selfie), gdzie siedzą tyłem do telewizora. Albo coś w tym stylu. Bieganie w przebraniu strzykawki to… no cóż, błazenada i chęć zaistnienia, nie wnosi niczego do dyskusji…


I tak, odpisuję nadal bo uważam, że autor (czyli @Negatywny) chciał nas sprowokować do dyskusji. Lecz zamiast dyskusji mamy a walić go z plaskacza albo coś w tym stylu. I teraz pytanie - oryginalny post, choć lotów niskich, jednak mógł prowokować do zastanowienia się nad podjęciem konstruktywnych, realnych działań, a skończyło się na… właściwie nie wiem do końca, bo głównie udzielam się tutaj merytorycznie ja…

Ja to podziwiam i chyba trochę zazdroszczę tego jak mało trzeba mieć w życiu własnych problemów żeby się takimi pierdołami zajmować.

Pozwolę sobie na OT

Właśnie miałem tak z miesiąc temu do czynienia z dwoma dupelkami, ale w sumie nie można powiedzieć, że to wiejskie, bo takie jakby rasowe, ale nie znam tych ras - takie większe jorki. Takie przydomowe, a nawet domowe i z pewnością kochane przez właścicieli. No i wypadły na mnie z tego swojego ogródka, ja akurat z górki miałem rozpęd nabrany, a one na mnie lecą. I to nie tak, że gdzieś z boku, jak normalny wiejski pies, i do łydki chciały doskoczyć, tylko centralnie pod koła! Na szczęście dobrych pięćdziesiąt metrów miałem na opracowanie strategii i wybrałem najprostszą, tj. “przegrać w ostatniej chwili w tchórza”. Ale jeden był na tyle głupi, że nie dał mi przegrać i jeszcze z pyskiem rzucił mi się na buta, ale że był taki mały, to wypierniczył ryjem w pedał. Szczerze mówiąc, jakby mi kto wyrżnął przy 40 km/h pedałem w zęby, to płakałbym z tydzień, nie mówiąc o zwijaniu się z bólu i szoku. A ten dupelek z drugim jeszzcze zrobili nawrót i biegli za mną, tak że nawet dokręcić musiałem, żeby im więcej krzywdy nie zrobić.
Nie wiem, jak te psy Przemek Niemiec sobie wychował, bo to było w Pisarzowicach :smiley:

Kiedyś, niczym samotny wojownik szos, rozmyslając o swojej egzystencji, mknąłem przez pewną wioskę. Było to jeszcze za czasów , kiedy aktywnie uprawiałem kolarstwo szosowe, mając czas aby wyrwać się na kilka godzin i rozkoszować się pięknem jazdy , otoczeniem i popadać w stan ekstazy i upojenia endorfinami. W pewnym momencie oczami dostrzegłem z niepokojem, że zza jednej szopy wybiega jakaś duża, czarna, czterołapna postać. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że jestem zagrożony. Me ciało przeszył dreszcz przerażenia gdy umysł zarejestrował, że pomiędzy mną a wilczurem nie ma żadnej bariery, żadnego ogrodzenia. Zacząłem drzeć się w niebogłosy. Szybko przemknąwszy zorientowałem się, że zwątpił i trochę się wystraszył.

Nie mnie oceniać, co dla ludzi ważne…

Im bardziej rasowe, tym głupsze. A przynajmniej mi tak wiele razy mówiono :slight_smile:

Z psami to mam swoje przeżycia, różne bardzo. Faktycznie niektóre z wiejskich piesków to niezłe zagrożenie, ale i w mieście miałem wiele razy problemy. Moje aktualne doświadczenie, niezależnie od tego, co napisałem powyżej - im mniejszy, tym gorszy. W sensie bardziej zajadły, głośny i bezczelny. Te duże potrafią nieźle pogonić, ale jakoś są rozsądniejsze i szybciej odpuszczają.

Ciekawe, czy do ludzi też można stosować tę zasadę :smiley:

Można. Zdecydowanie można, a mówię to z pozycji 190/95. :stuck_out_tongue:

I bardzo w związku z tym przepraszam, że nie wezmę udziału w tej sprowokowanej dyskusji, bo jak mawiał Woody Allen: nienawidzę wymiany poglądów, zawsze na tym tracę.

1 polubienie

Woody Allen mawiał również, że w seksie grupowym najgorsze to zostać pominiętym, więc pomyśl jeszcze :smiley:

1 polubienie

Czy ja wiem… jeszcze zależy z której strony jesteś :V Czasem dobrze zostać pominiętym :V

Kiedyś setnie uśmiałem się przy określeniu do przekrojowej krzyżówki. Orgia była określona: kto się nie schowa ten kryje ;))

2 polubienia