Wywalić pomiar mocy?

Chciałem rozpocząć dyskusję na temat, który gdzieś już się przewijał, a może warto by go było przedyskutować na pełnych prawach. Wiele dyskusji wywołała sprawa słuchawek w kolarstwie i ich wpływu na to, co dzieje się na trasie. A co z pomiarem mocy, którego użycie zostało doprowadzone w zespole Sky niemal do religii?

Pomiar mocy sam w sobie jest OK, pozwala lepiej trenować, sprawdzać poziom na jakim dany kolarz się znajduje itd. To, co budzi wątpliwości, to odczyt aktualnej mocy w czasie rzeczywistym. Dlaczego? Stoi za tym fizjologia, w skrócie jeśli dobrze przebadamy zawodnika i ustalimy mu wszystkie progi, to wiemy kiedy, jak mocno i jak długo ma atakować, żeby nie przekroczyć cienkiej linii pomiędzy regeneracją a strzeleniem. Piękno romantycznego sportu zostaje zastąpione przez wpatrywanie się w ekran.

Podrzucam artykuł podrzucony przez Inner Ring, który skłonił mnie do rozpoczęcia tej dyskusji: bicycling.com/blogs/boulderrepor … s-trouble/

Nie widzę problemu. Wygrywanie wyścigów to całość. Od przygotowania zawodnika, taktyki zespołu po niezawodność sprzętu. Równie dobrze można było by zakazać licznika oraz przekrojów etapowych przyklejonych do mostka albo wiosną rozpiski kilometrowej z odcinkami brukowymi. Nie ma co demonizować pomiaru mocy. Nie tędy droga.

A ja nie widzę problemu aby kolarz musiał startować z licznikiem, pulsometrem i pomiarem mocy, na treningu i owszem ale z wyścigu można było by z tego zrezygnować i nikomu by się nic nie stało ponieważ śmiało można bez tego jeździć, co pokazał Voeckler w ubiegłym roku na TDF kiedy to wygrał nawet etap, do tego był bez słuchawek! na jednym z etapów

Można i bez okularów i bez rękawiczek i skarpetek oraz w zwykłych butach i noskach. Można tak jechać? Można. Tylko poco kolarzom utrudniać życie?

dokładnie.

A no dla takich akcji ala Phiney na tdp albo aby żeby taki Froome jeździł nie tylko nogami ale i głową, pamiętny etap tegorocznego TDF płaski kiedy sie porwało, pierwsze co Froomie robił to za mikrofon szarpał, z jego nerwami nim by poskładał ekipę to ci z przodu już by sporo więcej zyskali. Kolarstwo stało sie przewidywalne, a kolarze nie robią nic poza kreceniem korabą, no chyba ze im dyrektor krzyknie w słuchawkę, jak by mózgów nie mieli, Popatrzcie jak ładnie Nibali rozporządza ekipa, jego team ciągnie a on podjedzie i powie starczy, czy widzieliście kogoś jeszcze kto tak robił w ostatnich latach.

P.S

wiadomo ze chodzi mi o elektronikę ale nie musiał paść durny sarkazm z ubraniem, gdzie ja napisałem ze maja jezdzić na “Waleta” ludzie opanujcie sie z takimi tekstami bo to jest nagminne w ostatnim czasie! czy nie mozna w sposób normalny podać argumentację bez idiotycznych podtekstów

Ale Nibali nie jezdzi bez słuchawek, a ten wietrzny etap był fajny, mimo tego że Froome i reszta jechali z słuchawkami. Także to nie są żadne argumenty.

No chyba że żałujesz, że R.Costa musiał zostać dla Valverde, bo bez słuchawek mógłby przecież “udawać głupiego”.

To samo z Voecklerem. Może i fajnie wygrywał bez słuchawek, ale bez problemu znajdzie się kilkunastu innych, którzy fajnie wygrywali z słuchawkami.

Gdzie tu jest sarkazm to nie wiem. Po prostu zadałem pytanie poco kolarzom utrudniać życie to po pierwsze, a po drugie chciałem żeby orędownicy zabierania słuchawek i srmów się zastanowili gdzie jest granica i czemu akurat w tym, a nie innym miejscu?

1.skoro stało się przewidywalne, to powiedz nam kto wygra Vueltę, MŚ, czy chociażby kanadyjskie klasyki. to, że znałeś z dużym prawdopodobieństwem zwycięzce jednego (fakt, że najważniejszego, ale jednego) wyścigu w sezonie nie czyni kolarstwa przewidywalnym.

2.masz większość kolarzy za mniej inteligentnych nie wiedzieć czemu. a oni nie dość, że są inteligentni, to jeszcze pracowici :wink:

3.Nibali też jeździ z pomiarem mocy.

No dobra inaczej jak tak jesteście za słuchawkami to dajcie choć jeden, argument nie wymieniając bezpieczeństwa bo na to jest argument radio wyścigowe.

no dobra może ja wymienię :stuck_out_tongue: : w przypadku defektu lider mógł by sobie nie poradzić z powrotem do peletonu

A druidzie patrząc na ten etap wietrzny to widziałeś jak Froomie był bezradny i od razu krzykną w słuchawkę, gdyby jej nie było spokojnie powiększył by się czas na nie korzyść lidera.

Ja wiem ze kolarstwo jest sportem zespołowym, ale niech zawodnicy sami podejmują decyzje co jest najważniejsze, kiedyś sobie radzono teraz też spokojnie można było by sobie poradzić.

Jaciekręce, dyskusja miała dotyczyć odczytu live z pomiaru mocy, a tu już słuchawki…

Zdaje sobie sprawę ze wszyscy kolarze jezdzą na pomiarach mocy nie tylko nibali, chodzi o to ze jak bym postawił takiego Nibalego na pozycji Frooma to na wymienionym płaskim odcinku włoch by przeskoczył daje sobie reke uciąć :wink: nie wiem czy Froomie jest inteligentny ale w momencie dużego stresu reaguje fatalnie, co innego inni kolarze co może się przełozyć na czas o ile nikt im w słuchawki nie bedzie krzyczał co ma robić, oczywiście nie musi za bardzo nie mam jak wam tego udowodnić ale jestem przekonany ze zupełnie inaczej by jezdzili zawodnicy bez słuchawek i w momencie wielkiego stresu po prostu mogli by sobie nie poradzić.

[size=75][ Dodano: Śro 07 Sie, 2013 17:13 ][/size]

no tak przepraszam moja wina! wróćmy do pomiaru mocy, jestem za tym aby zabrać :slight_smile:

Sarkazm to często najlepszy argument. I tutaj dobrze go zastosowano. Po co rezygnować z czegoś, co jest w powszechnym użyciu od lat w peletonie? Równie sensowne jest właśnie zakazanie korzystania z kasków aerodynamicznych na czasówkach. I argument będzie ten sam - przecież można jeździć bez tego. Da się? Da! Więc po co im takie kaski? Niech jeżdżą w zwykłych. I w miejsce kasku podstaw sobie buty, licznik, pomiar mocy, słuchawki i na każde można odpowiedzieć tak samo.

I widać całą motywację dla tych, którzy chcą zakazania pomiaru mocy :wink: Skoro Froome, a rok wcześniej Wiggins i cały team Sky wykorzystali w większym stopniu niż reszta to zbierają nagrodę w lipcu jak wygrywają TdF. A niektórzy zamiast pochwalać szukanie swoich atutów gdzie się da to chcą im je odebrać, aby ktoś inny miał z nimi równe szanse? :wink: Przecież to dopiero ironia karać kogoś za maksymalne wykorzystanie tego, co ma pod ręką. Wiem, że wygrana Froome’a niektórych boli, ale pogódźcie się z tym, że był najlepszy w uczciwej walce. A argument o tym, że Froome łapał za mikrofon i mało nie spanikował? :laughing: Paniką byłoby gonienie samemu, albo zejście z roweru i płakanie przy drodze. To po pierwsze - straty zminimalizował, ile się tylko dało. A po drugie - co z tego, że tak się zachował? Po coś ten dyrektor sportowy jest w końcu. Za coś pieniądze bierze i to dobrze, że kolarz w takiej sytuacji zwraca się do niego i prosi o radę i pomysły. To raczej gorzej o Voecklerze i Europcarze mówi, że Francuz nie chce słuchać swojego dyrektora sportowego :wink: Po to są słuchawki, mikrofony i łączność między nimi, aby z niej korzystać. I to nie tylko w sprawach błahych, ale przede wszystkim na takich etapach jak ten na TdF. Tak się nauczyło jeździć tysiące kolarzy w ostatnich latach i inaczej nie chcą. Bo jaki jest sens tego? Koszta? Nie. Bezpieczeństwo? Nie. Zwiększenie poziomu rywalizacji? Ale kolarze sami tego nie chcą. Może jakaś garstka tak, ale dla większości te reguły, które stosują są jasne, przejrzyste i dobrze znane.

Ale wracając do tego, o czym miała być dyskusja - co jest złego w tym, że kolarz widzi swoje osiągi? Czy ktoś słyszał, aby w F1 kierowca nie widział swojej prędkości? Albo nie miał obrotomierza? To absolutna podstawa.

A w kolarstwie? Po co to zabrać? Wyścig nie stanie się ciekawszy poprzez odbieranie kolarzom kolejnych elementów, z których korzystają. Tym bardziej, że pomiar mocy ma funkcję poglądową. I jeśli Contador rzuca wszystkie siły na początku nie myśląc i nie patrząc na moc to potem wychodzą takie kwiatki jak na TdF. Ale reszta korzysta z tego poprawnie i robią to, do czego on służy, czyli do pomiaru mocy i jak rozkładać siły. Zabranie tego zadziałałoby (wg mnie) odwrotnie niż część myśli - zamiast zrobić wyścigów bardziej otwartych mogłoby się stać jeszcze powszechniejsze czekanie na ostatni kilometr. Purito odnalazłby się znakomicie w tym :wink: Nie wiesz jak mocno jedziesz, ile straciłeś sił, ani zupełnie niczego? To lepiej nie ryzykuj niepotrzebnie i czekaj na ostatnie 3 minuty wzmożonego wysiłku, ale nie wcześniej bo jeszcze się wystrzelasz za szybko.

I powtarzam - pomiar mocy to nie jest cokolwiek złego. To nie magiczne urządzenie, które mówi “zostało Ci 2.6 km do szczytu, więc jak przyspieszysz o 0.3 km/h to będzie to optymalne dla czasu i wysiłku”. A jak czytam to z pomiaru mocy robi się jakieś narzędzie zła :wink: I to chyba tylko dlatego, że Froome korzysta z niego tak intensywnie i często jak nikt inny. Tak się nauczył. A tutaj się zaczyna tylko rzucać Froome’owi i Sky kłody pod nogi, aby mieli ciężej niż reszta. Mimo że na swój sukces poświęcili czas, pieniądze i pracę. To niech reszta “leniuchów” z Saxo, Belkin czy Leopard dostosują się do szczytu, albo będą regularnie dostawać bęcki :slight_smile: Proste i logiczne :slight_smile:

Uważacie, że pomiar mocy na treningach jest OK, ale na wyścigach to już NIE. Ale wszyscy kolarze po wyścigu oddają SRMy trenerom i oni analizują wykresy, widać wtedy progres formy itd. Później w oparciu o te dane dobiera się obciążenia treningowe.

Ciekawostka: niektórzy zawodnicy nie chcą wiedzieć jaką mają moc w danym momencie.

Zakaz używania licznika będzie dla kolarzy coś jak dla nas oglądanie TdP na TVP…

Jak ktoś chce się cały czas w ekranik patrzeć, jego sprawa, ale jak atak przegapi to już jego strata :mrgreen:

Po co odbierać ludziom cuda techniki, po to je wymyślone, żeby ułatwić życie. Na razie wszystko wygląda ok i nie ma takiej sytuacji, że ktoś na monitorek się patrzy i jedzie tylko tak, jak mu komputerek powie.

Ja to bym w ogóle nie zdradzał przed wyścigiem jaka będzie trasa, na którym kilometrze meta itp… :slight_smile: Ktoś się czuje mocny, to niech atakuje, a nie czeka na jeden konkretny podjazd. :slight_smile: No i nie byłoby tak łatwo ekipom sprinterskim kasować wszystkie ucieczki. Nawet by nie wiedzieli, czy etap będzie sprinterski. :smiley:

To było pół żartem pół serio, ale jakby się dobrze zastanowić, mogłoby uatrakcyjnić kolarstwo na niespotykaną skalę. :slight_smile:

sześcioosobowe składy, bonifikaty itd to kpina, to jest dopiero pomysł:D

Zawodnicy ustawieni do startu, prowadzą rozmowy, już gotowi do startu honorowego, a tu dyrektor wyścigu wychodzi i mówi: Panowie, ale dzisiaj jazda indywidualna na czas, pojedyńczo się ustawiamy :mrgreen:

Dodałbym też do tego, że skrzyżowania byłyby nieoznaczone i kolarze musieliby sami zdecydować, w którą stronę skręcić. :mrgreen: Ależ to by były emocje! Kto obrał właściwą drogę?

Oczywiście meta tylko jedna. Chociaż mogłoby się zdarzyć, że kolarze przyjeżdżali by na nią z dwóch stron. :smiley:

Cóż Kuba Winter,

Nie ma to jak reductio ad absurdum każdego zapodanego tematu.

Takie czasy. Onetowski styl szeroką ławą wdarł się i na nasze forum. :neutral: