hejka,
moim zdaniem Maxowi pomyliła się min. korozja stopów żelaza, popularnie zwana rdzą, z korodowaniem w szerszym znaczeniu tego słowa. wspomniany przez niego fosol jest środkiem zawierającym kwas fosforowy i jego przeznaczeniem jest generalnie usuwanie rdzy. wspomnianego kwasku cytrynowego ew. amoniaku używa się do oczyszczania min. powierzchni aluminiowych.
żaden z wymienionych środków żrących nie zabezpiecza metalu, on po prostu usuwa jego skorodowaną warstę (rdzy lub tlenku aluminium) odsłaniając goły metal, który znów jest podatny na korozję. i tak dalej się to wszystko kręci. oczywiście preparaty usuwające rdzę/tlenki mogą zawierać inhibitory korozji.
wracając do tematu aluminium. po pierwsze, to co jest przedstawione na zdjęciu to nie żadna korozja aluminium, tylko zwykły zdrapany parch na powłoce lakieru, który najczęściej powstaje w wyniku niedokładnego przygotowania powierzchni. przez przygotowanie powierzchni rozumiem np. odtłuszczanie, ale także usuwanie nalotów (najczęściej efektów korozji) obniżających przyczepność powłoki do metalu. oczywiście, uszkodzony lakier = dostęp tlenu do metalu = rozpoczęcie korozji odsłoniętej części. ogólnie istnieje sprzężenie zwrotne: nalot powoduje parcha, parch sprzyja korozji, efekty korozji (tj. w specyficznych warunkach kruche tlenki) mogą łatwo odpaść i powodować nowe parchy, i po jakimś czasie trudno ustalić co było przyczyną odpadania lakieru.
po drugie, glin oraz jego stopy znane po nazwą aluminium od razu pokrywają się warstwą tlenku, która zabezpiecza przed jego korodowaniem. koniec kropka. weź sobie garnek aluminiowy, zarysuj go gwoździem. pięknie błyszcząca warstwa stopu po kilku dniach zmatowieje ale po pewnym czasie zmatowienie nie będzie postępowało dalej. jeśli nie zmatowieje to i tak jest tam powłoka tlenku tylko że cienka, lecz wystarczająca do powstrzymania dalszej korozji.
po trzecie, postępująca korozja aluminium ma miejsce w przypadku gdy powstająca powłoka tlenku nie jest szczelna. w normalnych warunkach jest bardzo szczelna. inaczej aluminiowe garnki rozpadłyby się po jakimś czasie, rozkruszyłyby się po prostu.
po czwarte, bywa iż powstająca powłoka nie jest szczelna, bądź ulega wymyciu przez kwasy lub kwaśny deszcz (np. o tym, że w aluminiowych garnkach nie nalezy gotować kiszonej kapusty wiedzą dobrze kucharze), bądź wyługowaniu przez zasady, albo po porstu mechanicznie jest na tyle nietrwała, iż odpada itp.
jeśli coś takiego ma miejsce to za każdym razem powstająca samoistnie warstwa tlenku glinu jest usuwana i nie jest w stanie stanowić skutecznej dalszej ochrony. tym samym powierzchnia stopu jest permanentnie wystawiona na działanie czynników atmosferycznych co powoduje właśnie postępująca korozję.
aby zatrzymać ten proces można np. usunąć efekty korozji, po czym wytworzyć możliwie szczelną warstwę czegoś, co odetnie dostęp tlenu do stopu. tym czymś może być podkład + lakier, ale również sztuczne wytworzenie twardej i szczelnej powłoki tlenku glinu, co jest zresztą powszechnie praktykowane.
jeszcze kilka słów odnośnie tego co napisał w ostatnim poście Max:
“rodzaj korodowania (wgłąb lub powierzchownie) zależy od środowiska.”
– prawda, ale nie tylko. istotna jest także faktura powierzchni oraz np. mechaniczne naprężenia w tym miejscu, drganie itp. które mogą sprzyjać mechanicznemu usuwaniu ochronnej warstwy tlenku.
“Jakoś niemogę się z Tobą zgodzić Geos, nigdy nie spotkałem się z z natychmiastowym utlenieniu uszkodzonego aluminium.”
– spotkałeś się i to nie raz. to, czego nie widziałeś, to widocznych objawów utlenienia tj. białawego lub białoszarego lub matowego odcienia powierzchni aluminium. ale to wcale nie musi być widoczne.
“[…]nawet gołe alu może być czyste przez x lat”
– prawda, może być, jak piszesz, “czyste”. ale “czyste” nie oznacza, że nie jest pokryte samoistnie wytworzoną warstwą tlenku. jest, i ta warstwa jest bardzo cienka, ale wystarcza jako zabezpieczenie, i nie powoduje zauważalnego przyćmienia blasku charakterystycznego dla gołego metalu.
pozdrawiam!
geos