Czy polscy amatorzy zaczynają przewyższaćpolskichzawodowców?

5 maja 2016 rok,amatorski wyścig kolarski ze startu wspólnego(tak zwany wyścig dla każdego) na samochodowym torze Poznań.Przeciętna prędkość peletonu ponad 47 km/h ! Wyścig co prawda krótki bo niecałe 41 km.Ale start i meta idealnie w tym samym miejscu więc na wiatr i różnicę wysokości nie można zwalać.Nie doszukałem się w internecie wyścigu ze startu wspólnego rozegranego z wyższą prędkością w ostatnich latach na terenie Polski.Może ktoś wie o szybszym wyścigu?Bo jeżeli nie to tego rodzaju rekord ostatnich lat należy będzie przypisać amatorom i kolarzowi MTB (Ponieważ to Marek Konwa wygrał ten wyścig choć tydzień później na tej samej trasie został pokonany przez amatora).Czy wielkość zawodowców to głównie medialny mit jak wiele mitów przekazywanych przez środki masowego przekazu?Czy zawodowcy są tylko trochę lepsi od amatorów i to głównie na długich trasach bo mają dużo więcej czasu na długie treningi?A może po prostu organizator źle zmierzył trasę?

Startowałem parę razy (3 albo 4) w tym wyścigu, trasa jest dobrze zmierzona. Najszybsza edycja w jakiej jechałem to było ok. 46 km/h, a jestem niemal pewien, że był też wyścig ze średnią powyżej 48 km/h w zeszłym roku. Z tym, że to są wyścigi często z naprawdę dobrą obsadą, przyjeżdżają tacy ludzie jak Konwa, Tekliński, często ktoś z Tarnovii lub Chrobrego Głogów, do tego ścisła czołówka Wielkopolskich mastersów. Zawodnika, który wygrał wiele edycji w poprzednich kilku latach znam dobrze, nie raz z nim trenowałem i z pewnością na płaskich etapach i czasówkach nie odstawałby od zawodowców, natomiast o zwycięstwa byłoby mu trudno. Ci najlepsi mastersi to z reguły ludzie na bardzo wysokim poziomie, którzy mają rodzinę, pracę, poukładane życie, pieniądze na najlepszy sprzęt i po prostu nie chcą tego wszystkiego zmieniać i przechodzić na zawodowstwo (inna kwestia to mała ilość zawodowych grup kolarskich w Polsce).

Na pewno tak jak napisał losoz, średnia na krótkim, płaskim wyścigu nie świadczy o przewyższaniu zawodowców. Dość powiedzieć, że rekord w jeździe godzinnej jeszcze na klasycznych rowerach robiono blisko 50km/h na solo, więc droga daleka :wink:
No i jeszcze trzeba usystematyzować kogo mamy na myśli pisząc “amatorzy”, bo wymienionych przez Kolegę wyżej niekoniecznie bym tak zakwalifikował. Ale pewne jest jedno - poziom amatorskiego (tego naprawdę amatorskiego) kolarstwa szosowego w Polsce poszedł w ostatnich latach bardzo mocno do góry i włosy się jeżą widząc jak niektórzy zapierniczają :wink:

jeżeli chodzi o poziom polskich zawodników amatorskich, to jest on na pewno bardzo wysoki. dość powiedzieć, że Polacy regularnie rywalizują w kategoriach masterskich z najlepszymi na świecie (rok temu w MŚ mieliśmy 2.msc w kat. M30, ze dwa lata temu złoto bodajże w M50).

Mastersi regularnie ścigający się z sukcesami w Polsce i na świecie to nieraz ludzie, którzy w młodym wieku próbowali zawodowstwa, ale szybko skończyli i teraz ściganie jest dla nich dodatkiem do życia.

jeżeli natomiast chodzi o zwyczajne amatorskie ściganie, to powstaje coraz więcej wyścigów, okazji, żeby się pościgać jest coraz więcej, ludzie trenują, to i poziom idzie w górę.

mimo wszystko, amatorzy to amatorzy, a zawodowcy to zawodowcy. przepaść jest ogromna.

Poziom amatorski jest wysoki to fakt . Sam startowalem w Klasyku Beskidzkim w tym roku zajalem okolo 200 miejsce. wygrał Adam Wojcik atakiem na ostatnim stromym podjezdzie ale mial duze rezerwy bo juz nie bylo rywala przed ktorym by mogl uciekac . mówil tez pozniej ze zime przygotowywal sie w Hiszpani to juz mowi samo za siebie . A na ogól 200km w 6h to dla niego norma. 60 km bylo w tym roku Wojcik mial srednia okolo 37 km/ h

Tak czy siak to ogormna przepasc i zaden z najlepszych amatorów wygrywajacy anwet seryjnie te wyscigi amatorskie nie ukonczyl by nawet górskiego etapu takiego ktory np bedzie w 2 i 3 tygodniu tegoroczenego Giro , nie mówiac juz o trzymaniu tempa w grupie faworytów na Giau czy Risoul :smiley:

ale autorowi chodzi o polskie podwórko

Akurat poczynania tego Adama Wójcika śledzę od dawna, bo jak dla mnie gość jest po prostu rewelacyjny. Klasyk wygrał też rok wcześniej i to nie jest tak, że robi to swoim maksem - on się nawet specjalnie nie musi zaginać, przerasta wszystkich o klasy. Startował w mistrzostwach Polski w tamtym roku nawet (ma licencję) i ostatni nie był.

Osiągi ma spokojnie na porządną drużynę z polskiego podwórka, tylko jakoś go nie chcą :neutral_face:

Właśnie ciekawe, czy oni jego, czy on ich.

Sam Greek chyba wie, jakim jestem beznadziejnym rowerzystą - ale ja też kiedyś skończyłem bez wielkiego trudu w peletonie wyścig ze średnią 45 km/h. Ostatnie kilkanaście kilometrów ze średnią powyżej 50 km/h.
To, co zabije, to nie średnia, lecz przyśpieszenia i tam nie ma porównania.

Parę lat temu była tu gdzieś na forum rozmowa na temat powszechności dopingu wśród amatorów, to też może w pewnym stopniu tłumaczyć takie wyniki.

Jazda w peletonie, a napędzanie go to też różne sprawy, a doping to już inna kwestia

[quote=“Greek”]
No i jeszcze trzeba usystematyzować kogo mamy na myśli pisząc “amatorzy”, bo wymienionych przez Kolegę wyżej niekoniecznie bym tak zakwalifikował.

No ale Ci wymienieni wyżej nie mają chyba podpisanych żadnych poważnych kontraktów to jak należałoby ich nazywać?
A to że wielu potężnych sportowców ma bardzo niskie dochody a wielu bardzo słabych zarabia dużo,dużo więcej od nich to pewnie każdy wie.

Na czwartkach kolarskich na torze o jednostajnym tempie nie ma mowy, tam zazwyczaj są cały czas jakieś skoki, natomiast to co pozwala tam uzyskać bardzo wysoką średnią to a) krótki dystans i b)brak ostrych zakrętów (nie ma żadnego miejsca, w którym trzeba by hamować).

A co do dopingu, to w praktyce wygląda to raczej tak, że jeśli ktoś nie jeździ w zespole ProConti+, to szansę na to, że go złapią są prawie żadne, bo nie ma kontroli poza wyścigami i paszportów biologicznych. Trudno mi powiedzieć jak wygląda kwestia dopingu wśród amatorów, nie miałem nigdy do czynienia z takim zjawiskiem i wątpię, żeby było to czymś szczególnie powszechnym (aczkolwiek nie jest to wykluczone), natomiast na pewno nie jest tak, że ktoś boi się przejść do ekipy kontynentalnej ze względu na testy antydopingowe, bo można je łatwo obejść.

Już nie róbmy z amatorów jakichś potworów, bo utrzymują równe i wysokie tempo. Zawodowstwo to zupełnie inna bajka i skoro nawet świetni zawodnicy U23 mają początkowo problemy z tempem peletonu, to o czymś to świadczy. I cała ta dyskusja brzmi nieco absurdalnie, tak jakby wystarczyło umieć utrzymać równowagę na rowerze, żeby dostać kontrakt w zawodowej grupie. Z pewnością jest wielu utalentowanych gości, ale amatorzy to amatorzy, a zawodowcy to zawodowcy. Dwa zupełnie różne światy.

Jak czytam o amatorach i koksie, to od razu przypomina mi się to nowe dla mnie włoskie powiedzenie: matka idioty jest zawsze w ciąży. Co kto lubi.

Ponoć wysyłał aplikacje do kilku grup.

Oj proszę bez przesady, bo na pewno Twoje osiągi budzą podziw niejednego kolegi z grupowych jazd :wink: Tylko jest chyba jakiś problem ostatnio z Twoim miernikiem mocy :smiley:
Ale oczywiście 100% racja jeśli chodzi o jazdę w peletonie po płaskim - póki nie ma jakichś rantów czy skoków to nie jest to żaden problem. No, może potrzeba trochę doświadczenia jeśli chodzi o jazdę w dużej grupie.

Ależ ludzie uważnie czytają moje pliki :stuck_out_tongue: Niestety naprawa miernika kosztowałaby prawie ile nowy miernik. Jak będę bogaty, kupię sobie włoskie pedały z pomiarem.

(przepraszam za Off Topic)

Potwierdzam trasa jest szybka, szeroka zakręty też szybkie. Odległość prawidłowa. Poziom Mastersów w Polsce był zawsze wysoki i poziom amatorsko masterski w Polsce bardzo rośnie też w sensie ilościowym ( jest coraz więcej super mocnych i mocnych amatorów ). Doping w peletonie masters zawsze istniał i pewnie w jakimś tam zakresie istnieje. Ale należy podkreslić wielkie znaczenie wtemacie rozwoju kolarstwa amatroskiego w Polsce ustawkom Masterskim Warszawska Babka czy łódzkie Kasztany, Rzgowska , Strykowska to tradycje już kilkudziesięcioletnie . Teraz co do porównania amator depnie np. z jakąś dużą mocą przez 5 minut np. po przejechaniu 80 km a kolarz zawodowy zrobi to po przejechaniu 240 km, to jedna z różnic.

Jeszcze jedna rzecz za tydzień chyba czy 2 będą się ścigać młodzicy w ramach Małego Wyścigu Pokoju na 10 okrążeń na torze. Zobaczymy jaką zrobią średnią . A to młodzi zawodnicy roczników 2002 i 2003 i myślę że spokojnie zrobią 37-38 średnią km/h na małych przełożeniach 46x 15 a może nawet wyżej. Zobaczymy z ciekawości czas da odpowiedź.

Zbytnio nie rozumiem tego tematu i jego kontynuacji. Już sam tytuł jest bezsensowny bo odpowiedź może być tylko jedna- NIE. Rozumiem że w czasach Stravy, Endomondo itp. komuś może się zdawać że gdzieś tam pojechał podobnie jak zawodowiec ale niestety tak mu się tylko zdaje.
Jest masa super wytrenowanych amatorów, którzy do tego mają bardzo dużo pieniędzy (bardzo istotny czynnik), co pozwala kupić im rewelacyjny sprzęt wraz ze wszystkimi bajerami typu mierniki mocy itp. Tacy amatorzy hulają po kilkanaście tyś. Km rocznie, latają w zimę do ciepłych krajów żeby nabijać km itd. Do tego profesjonalnie podchodzą do diety, trybu życia.

Niestety jest różnica między mocnym jeżdżeniem amatorskim i zrywaniem z koła sobie podobnych fanatyków a jazdą na najwyższym światowym poziomie w np. Trzytygodniowym wyścigu.
Tak to widzę jako słaby kolarz-amator mieszkający w bardzo kolarskim kraju (NL).
Co prawda różnica w Polsce może być mniejsza bo niestety polscy kolarze zawodowi to jednak półeczka niżej od naszych eksportowych kolarzy (tych z WT) ale nadal, moim zdaniem, jest to poziom nieosiągalny dla amatora