Czy Tour de France zabija Giro i Vuelte?

Mnie najbardziej w Tourze brakuje etapów pagórkowatych. Owszem są one w programie jednak chchiałbym ich widzieć więcej (np. Wogezy). A jeśli już miały to być etapy płaskie to niech będzie jakaś niewielka trudność na ostatnich km (np.Revel).

Tu się zkolega zgadzam na Tourze na ogół jest albo płasko i dziagle kraksy albo góry.

Teraz do wypowiedzi kolegów co twierdza ze krajobrazy na Tourze sa piekniejszę niz na giro… czy ktoryś z was był w Lombardii, Toskanii włoskiej cześci Tyrolu itd. itd. myślę że nię.

Cos mam podejrzenie że kolejni powtarzacze co usłysza w Europsorcie tym razem szkoła Pana Wyrzykowskiego… że Francja jest cudowna a Włochy tylko piekne.

Francja jest piekną ale Włochy też.

Tompoz

Tak naprawdę Włochy są brzydkie .(Chodzi mi o same miasto , nie o krajobrazy .)
Mój tata był w Neapolu to mówi ze tam jest taki brud na drogach ze aż niedobrze się robi .

Kraj-obrazy we Włoszech są porównywalnie do Francji.

Neapol to akurat skrajny przyklad. Podejrzewam, ze to obok Glasgow czy Katowic, jedno z brzydszych w Europie.

zdadzam się z kolegą patrzenie na Włochy zperspektywy Neapolu to lekkie przekłamanie a przykłady Glasgow czy Katowic bardzo trafne.

Tutaj dochodzi do sedna sprawy jako kibice kolarstwa oglodamy coś ciekawego na Giro np. to fajnie jadę na wczasy z rodzina zobaczyć te okolice albo jadę z kuplami tma pojeżdzic na rowerze. I tak to działa mnie zainteresownaie kolarstwem pomogło poznac Europę zwiedzać ja. Po paru latach miło mi jest jak mój 6 letni syn cieszy sie gdy mu pokazuje w Europorcie kolarzy co jąda przez miejscowosc gdzie on był z rodzicami na wczsach. Albo ogloda kolarstwo i widzi kolarzy w barwach Vacansolile i przypomina ją sie mu jedne wczasy spędzone z tym biurem. Albo widzi dryżyne Garmina i przypomina sobie że jak jezdzi na rowerze ze mna czy marszobieguje to mu zakładam Garmiona 305.

Uczmy się traktujmy kolarstwo szerzej niż tylko ruszanie barkami i zagapianie sie Sastrego.

Tompoz

Dla mnie Tdf ostatnio wieje nuda, a za to Giro przynajmniej zeszło i szczególnie tegoroczne to klasa. Rywalizacja na etapie do Montalcino tu zgadzam sie z przedmówcą to klasyk roku :wink:

Po głębszym zastanowieniu, to pytanie z tytułu wątku powinno brzmieć “czy kolarze zabijają Giro i Vueltę?”. Tour pozostanie bezapelacyjnie największym, najbardziej prestiżowym wyścigiem na świecie. Giro czy Vueltą mogą być ciekawsze, ładniejsze, ale wątpie aby udało im sie dojść do tego poziomu prestiżu. To samo nakręcająca się spirala - zaczynasz się interesować kolarstwem, to pierwsze, co wiesz, to że Tour jest NAJ, kolarze tam są NAJ. Potem za każdym razem czekasz na ten NAJ-wyścig. Przynajmniej w moim wypadku jest tak, że czekam bardzo na Giro, lubię ten wyścig, lubię włoskie kolarstwo i ten kraj (Neapol to straszny przykład! Zobacz na żywo Florencję, Rzym, Wenecję, zwiedź Toskanię i potem spróbuj powiedzieć, że syf!), ale to na Tour czeka się najbardziej. Nawet laicy wiedzą, że koszulka lidera jest żółta! Tak jest i będzie. Resztę robią kolarze i tu wracam do pierwszej myśli tego posta -to specjalizacja z ostatnich lat na Tour, Giro czy Vueltę zabija te wyścigi. Ostatnio nie ma walki w wielkich Tourach tych samych kolarzy. Nie mówię, że w każdym powinni walczyć ci sami, czy w ogóle w nich startować. Ale podejście przejadę 20 dni wyścigowych plus Tour, a potem wakacje jest dla mnie smutnym zwyczajem ostatniego dziesięciolecia. Mało jest kolarzy, którzy walczyli w więcej niż jednym wyścigu. A już na pewno mniej rywali, którzy razem walczyli w wyścigach. Brakuje mi rewanży - pokonałeś mnie na Giro, ale do zobaczenia we Francji czy Hiszpani. Oni panicznie boją się porażek, Armstrong to zaczął, a teraz reszta kopiuje. Myślę, że to zabija kolarstwo. W innym wypadku, TdF nadal byłby perłą w koronie, ale w wypiekami na twarzy czekałoby się na rewanż Schlecka we Vuelcie. Tymczasem Contador opala się, gdzieś na plażach w Hiszpani razem ze swoją dziewczyną, a Schleck…

Najgorsze jest to, że nie chcą od tej formuły odejść. Po Contadorze będzie Schleck i ten też będzie celować tylko w Tour, a później znowu ktoś inny. Druga sprawa to fakt, że żyjemy w czasach, w których coraz trudniej się wybić. Widać to zarówno w sporcie wyczynowym, życiu zawodowym, czy prywatnym. Wyjątkiem potwierdzającym regułę są ludzie z wielkim talentem, jak Bolt, czy Cavendish. A to wszystko przez wyrównywanie szans, wprowadzenie nauki do sportu i walki z dopingiem.

Boją się ryzykować, a przecież bez ryzyka nie ma nic.

Tegoroczne Giro to najlepszy GT jaki widziałem w życiu. I jeszcze zwycięstwo mistrza świata na błotnistej trasie z dramatem lidera w tle.

Wara od Katowic. :smiley:

Trzeba dodać do tego jeszcze podejści mediów i części sponsorów dla których nic poza TdF się nie liczy.