Giro d`Italia 2021

Gdyby zrobić jak kiedyś w TdF dwie czasówki po 50-60 km. To Bernal, Yates i kilku innych mieli by co odrabiać do Almeidy, Evenepoela czy innego Fossa. Przy takiej obsadzie nawet było by to ciekawe. Co innego gdyby startowali Słoweńcy :wink:

2 polubienia

Dobrze, że Anton tak nie myślał w 2011. :stuck_out_tongue:

To sebkaa powinien napisac :wink:

Bernal ustanowił rekord podjazdu od Sutrio - początek przy tym ostrym skręcie w prawo z głównej drogi o 180 stopni. 13,1 km i 8,9%. Czas 40,02, średnia prędkość 19,63 km/godz. To dużo szybciej niż rekordowy podjazd Simoniego od Ovaro - 15,06 km/godz. To wyraźnie pokazuje, że podjazd od zachodu jest dużo trudniejszy. Zwycięzcza etapu Fortunato podjeżdżał 44,36 min.

Widzisz, a oni bez spluwania muszą jechać!

Kurna , gdyby dali pojechac , to bym depnal w koncowce i byloby 20,00 km/h :rofl:

1 polubienie

Nie ogarniam, jak można tak szybko jeździć pod takie nachylenia. Co innego, gdyby podjazd miał 1 km długości.

Jak plecy nie bolą, to można :wink: Simoni chyba nie miał takiego rozprowadzenia, chyba nawet jego drużyna nie goniła.

Platkow rano pojedli …

Baranowski mówił, że w 2003 roku mieli przełożenia 39x28. Teraz z przodu mała tarcza 36/34, a z tyłu kaseta 32/34. Na tych ekstremalnych stromiznach na pewno teraz mogli na tym miękkim szybciej jechać.

1 polubienie

Chodzi też o wagę, dawniej kolarze byli zdecydowanie bardziej “zbudowani” a teraz mamy takie suchary, że to pewnie nawet niezdrowe.

A każdy z nas co jeździ wie, że każdy kg robi różnicę. I tak to 6-7% jeszcze może nie taką dużą ale powyżej 10 to już kolosalną.

2 polubienia

Oj tak… Dlatego dziwię się że Tratnik wjechał przed Mollema czy Bennetem i to jeszcze moja metodą czyli zakosami :sweat_smile:

mimo wszystko to nie był przypadek, że na etapie na Campo Felice Bouchard z Bouwmanem im dość łatwo uciekli, ewidentnie są pod formą.
w momencie jak Fortunato pogonił za Tratnikiem to wiedziałem, że ogarnie.

a ucieczka dojechała, bo jedna Astana nie miała prawa dogonić ucieczki złożonej z mocno kręcących na płaskim Tratnikiem, Affinim czy Oliveirą czy solidnym Moscą.
możliwe też, że ucieczka dojechała przez… upadek Moscona na zjazdach przedwczoraj, który mógł spowodować bardziej zachowawczą jazdę Ineos.
gdyby etap padł łupem Bennetta lub Mollemy to nie byłoby takiego marudzenia, a fakty takie, że Fortunato wygrał dość zdecydowanie i zasłużenie, a tamci dwaj nie utrzymali nawet tych 6:30 nad Bernalem z podnóża Zoncolanu.

dzisiejszy etap rozczarowujący, ale kilka rozstrzygnięć zapadło.
jedno jest takie, że będę mocno rozczarowanym poziomem Giro jeśli Bernal lub Yates go nie wygrają :wink:

zastanawiam się czy Nibali oddala się od Igrzysk Olimpijskich czy ma “zaklepane” miejsce i będzie sobie teraz spokojnie trenował… (tak w ogóle, pokuszę o stwierdzenie, że cały Trek trochę nie dojechał na to Giro).

1 polubienie

A Ciccone, który jest w życiowej formie? Moschetti w sumie też całkiem nieźle w sprintach (trudno było się spodziewać po nim więcej niż miejsc 4-6). Mollema jest zdecydowanie bez formy, Nibali też (przez kontuzję trudno było się spodziewać, ze będzie inaczej, no ale dzisiejszy etap to i tak ogromne rozczarowanie), ale na całą drużynę bym tego nie przekładał. Cały czas mają zresztą szanse na zwycięstwo w drużynowej.

Ten etap w ogóle uświadomił mi, jak mizerny skład ma tutaj Astana pod kątem pomocy dla Vlasova. Bo jasne, na płaskim czy też pierwszych podjazdach ma kto prowadzić, ale gdy trzeba zrobić poważną selekcję i ograniczyć główną grupę do kilkunastu kolarzy przygotowując ewentualny atak, to… nie ma kto tego zrobić. Tejada? Bez formy. Lulu Sanchez? Świetny kolarz, co pokazał nawet dzisiaj, ale góry to nie jest jego specjalność. Gorka Izagirre? Z całego zespołu chyba najbardziej się do tego nadaje, ale to mimo wszystko nie jest ta liga. Ze wszystkich zawodników z pierwszej 10 chyba żaden nie ma tak słabej drużyny w kontekście najtrudniejszych podjazdów

no właśnie zapomniałem o Ciccone i miałem edytować post, ale mnie uprzedziłeś :stuck_out_tongue:

co do jego dalszej jazdy, myślę, że na pozostałych etapach będzie ciut słabszy niż dzisiaj. póki co chyba trochę lepiej mu leży taki krótszy wysiłek.

Moschetti bez rewelacji wg mnie, ale to nie kwestia tego Giro tylko ogólnie po powrocie po kontuzji jest słabszy niż przed.
Mosca był lepszy na ubiegłorocznym Giro, Brambilla to też roczarowanie, Ghebreigzabhier - cień zawodnika z czasów NTT.

Astana nie jest już ekipą z topu, woli walki im odmówić nie można, ale jakości ewidentnie brakuje; kurek z pieniędzmi najwyraźniej jest coraz częściej przykręcany i gdyby jakimś cudem wepchnęli Własowa na 3. miejsce końcowej generalki Giro to w mojej opnii mieliby sezon zupełnie rozliczony. A jeśli Własow odejdzie po sezonie to ich przyszłość nie rysuje się zbyt optymistycznie.

Ja pamiętam jak Voeckler jako jedyny kolarz grupy Bonjour kończył Giro 2001 :slight_smile:

10 lat temu drużyny liczyły o 2 nogi do pracy więcej :wink:
8 najlepszych zawodników w minucie to jeszcze nie jest jakiś dramat.
jak jechali od Ovaro 3 lata temu to była “6”.

Patrz, a po zmniejszeniu liczby zawodników w drużynach miało być ciekawiej. :stuck_out_tongue:

no ja nie byłem zwolennikiem.
ale przede wszystkim chyba miało być mniej kraks, to było główne założenie z tego co pamiętam.

moim zdaniem Caicedo (o Dowsettcie nie wspominając) na Giro2020 był zdecydowanie bardziej fuksiarski niż Fortunato, Schmid czy Lafay w tym roku.

warto zwrócić uwagę na wysokie dziś miejsce Pedrero. mocny (i mniej oczywisty niż np. Formolo) kandydat do zwycięstwa z ucieczki na którymś z pozostałych górskich etapów.

jutro dzień pod dyktando Bory??

Zgadzam się, ale Etna to mimo wszystko nie Zoncolan (o pofałdowanym etapie z profilem pod nikogo nie wspominając). W dodatku ogólnie całe Giro było takie fuksiarskie w zeszłym roku ze względu na okoliczności, to też trzeba brać pod uwagę. :stuck_out_tongue:

Nie wiem jakie było oficjalne stanowisko UCI czy organizatorów wyścigów, ale z tego co pamiętam, to nadzieje na osłabienie znienawidzonego pociągu Sky i argumenty typu, że wyścigi olimpijskie są ciekawe ze względu na mniejsze składy na pewno stanowiły ważną część dyskusji wśród fanów.

Powtórka obejrzana, cwierc tysiąca postów przeczytane :grinning_face_with_smiling_eyes: wszyscy jechali już na rzęsach, tylko Yates z pokerową gębą miał coś pod nogą. Bernala chwilę ścieło ale w świetnym stylu zebrał się i ostatnie kilkaset metrów imponująco pojechał…jednym słowem, 10minut ostatnie bylo warto zobaczyć.
Trochę oddzielił ten etap a raczej 3km, chłopców od mężczyzn (Foss, Remco) ściana boli. Po Carthym spodziewalem sie więcej może w Ineos pokaże to😄za to Ciccone na plus zaskoczenie, Caruso twardo po swoje, musisz!

Może “nie czuję” tak kolarstwa, jak niektórzy nowi na forum. którzy potrafią przewidzieć wypalenie się Ganny przed otwierającą ITT NA Giro :crazy_face:. Czy też w kwietniu już na 100% wiedzą, że Tadej wszystkich zniszczy we Francji :laughing: Ale, w 2018 dzień przed pamiętnym Finestre. Gdzie większosć pisała, ze Yates jest nie do ruszenia(Podobnie jak Bernal obecnie lub nawet z większym przekonaniem) napisałem:

Podczas obecnego giro 3 dni temu napisałem o Yatesie:

Teraz napiszę Wam, że Wczorajszy etap był pierwszym w którym Yates powoli zaczął rozkręcać nogę. Zostały cztery rzeźnickie etapy. Co będzie dalej? Według mnie dalszy progres bliźniaka, przy stagnacji lub krzywej opadającej Bernala- O zwycięstwie może zadecydować dopiero Mediolan…

2 polubienia