Pewnie nie wszyscy słyszeli, bo dyskusja była prowadzona przez panów Jarońskiego i Wyrzykowskiego dość daleko od mety, kiedy oglądalność pewnie na kolana nie powala, ale w każdym bądź razie panowie zastanawiali się nad sposobami na uatrakcyjnienie wyścigów.
Rozmowę sprowokował trzeci z rzędu etap, na którym poza końcówką i kraksami praktycznie nic się nie dzieje, a stacja prowadzi 3-4 godziny relacji. Pomysły padały różne od skracania etapów, wyścigów, wprowadzania sprintów wzorem narciarstwa klasycznego, po absurdalne, typu po każdym etapie eliminujemy 10 ostatnich.
Ja muszę przyznać jestem tradycjonalistą, kocham tą dyscyplinę taką jaką jest i sensu zmieniania czegokolwiek nie widzę. Aczkolwiek na przykładzie domowników czy też dziewczyny wiem, że nie jest łatwo ludzi przekonać do kolarstwa i dla “niedzielnych kibiców” którzy nie bardzo znają zawodników i nie o końca wiedzą co, jak i dlaczego się dzieje, lwia część wyścigów jest po prostu nudnych i mało czytelnych.
Jak widzicie kolarstwo za powiedzmy dziesięć lat ? Wszystko będzie się odbywało tak jak dzisiaj, czy nastąpią jakieś zmiany w rozgrywaniu etapówek ( chociażby większe bonifikaty, liczniejsze i konkretniejsze czasowe premie na etapach). Czy też zobaczymy jakąś nową formę rozgrywania wyścigów, może te rzeczone wcześniej sprinty.
Trzeba zauważyć,że wiele dyscyplin stara się urozmaicać i wprowadzać pewne nowinki w walce o widza i atrakcyjność produktu.