Kolarstwo.... kierunki rozwoju

Pewnie nie wszyscy słyszeli, bo dyskusja była prowadzona przez panów Jarońskiego i Wyrzykowskiego dość daleko od mety, kiedy oglądalność pewnie na kolana nie powala, ale w każdym bądź razie panowie zastanawiali się nad sposobami na uatrakcyjnienie wyścigów.

Rozmowę sprowokował trzeci z rzędu etap, na którym poza końcówką i kraksami praktycznie nic się nie dzieje, a stacja prowadzi 3-4 godziny relacji. Pomysły padały różne od skracania etapów, wyścigów, wprowadzania sprintów wzorem narciarstwa klasycznego, po absurdalne, typu po każdym etapie eliminujemy 10 ostatnich.

Ja muszę przyznać jestem tradycjonalistą, kocham tą dyscyplinę taką jaką jest i sensu zmieniania czegokolwiek nie widzę. Aczkolwiek na przykładzie domowników czy też dziewczyny wiem, że nie jest łatwo ludzi przekonać do kolarstwa i dla “niedzielnych kibiców” którzy nie bardzo znają zawodników i nie o końca wiedzą co, jak i dlaczego się dzieje, lwia część wyścigów jest po prostu nudnych i mało czytelnych.

Jak widzicie kolarstwo za powiedzmy dziesięć lat ? Wszystko będzie się odbywało tak jak dzisiaj, czy nastąpią jakieś zmiany w rozgrywaniu etapówek ( chociażby większe bonifikaty, liczniejsze i konkretniejsze czasowe premie na etapach). Czy też zobaczymy jakąś nową formę rozgrywania wyścigów, może te rzeczone wcześniej sprinty.

Trzeba zauważyć,że wiele dyscyplin stara się urozmaicać i wprowadzać pewne nowinki w walce o widza i atrakcyjność produktu.

Nie wiem, co mówili Pan Jaroński i Wyrzykowski, bo nie miałem dostępu do żadnej relacji live. Jedyne tylko, co mogłem sprawdzić to wyniki w moim skromnym telefonie.

Moim zdaniem problem nie tkwi w tym, że etapy są nudne. Od kiedy pamiętam, płaskie etapy TdF zawsze były “nudne”. Od kiedy pamiętam pierwszy tydzień Touru, z małymi wyjątkami, zawsze taki był.

I tak nieźle, że Prudhomme robi mety pierwszych etapów w takim Seraing, Bolougne Sur Mer, czy w ostatnich latach Mur de Bretagne, Alouettes czy Plumelec.

Problemem staje się natomiast sposób relacji TV. To pozostaje problemem komentatorów.

Jak TdF zaczynał relacje live w Eurosporcie, to było góra 20-30 km relacji na żywo. Akurat czas wystarczający na podanie aktualnej sytuacji, nowinek prasowych (nie było internetu), a potem już tylko finisz. Nie wspominam już o tym, że przez pierwsze lata to był tylko angielski międzynarodowy przekaz.

Potem pojawił się J. a potem W. Przekaz live rozrastał się do 50 km przed metą, 70 km przed metą i razem z nim “sery i zamki”. Pojawiły się w końcu transmisje całych górskich etapów (Wadecki, kiedyś zaproszony do komentowania, powiedział, że wolałby te 6 godzin pojechać na rowerze, niż współkomentować :wink: ).

Ostatnio było ok. 100 km transmisji, a teraz 140 - 150 km.

Rozumiem, że J&W nie potrafią mówić interesująco o kolarstwie przez 4 godziny. Ale, do cholery, to jest ich praca. Niech wynajdują ciekawostki, anegdotki, czy chociażby, wobec “nijakości” trasy, ciekawe historie o poszczególnych legendach kolarstwa.

Chociaż na nowinki jestem otwarty. Np. czasówki też były swego czasu mocno kontestowane, nie mówiąc o etapach górskich :wink:

Akurat jakieś historie o legendach kolarstwa mają, choć zdecydowanie za mało :wink:. Czasem lubię posłuchać ich rozmów na jakieś tematy poza kolarskie, lecz niekoniecznie o zamkach :wink:

No, ale wczoraj sami mówili, że z tych etapów płaskich są zdecydowanie zbyt wcześnie rozpoczynane relacje i tutaj trudno się nie zgodzić.

Pamiętam, że kiedyś “za dawnych czasów” podczas nudnych etapów sprawnie przeskakiwałem między Eurosportem, a Playstation na AV. Teraz to nawet nie mam czasu na 3 godziną relację. Zazwyczaj i tak oglądam tylko powtórki ostatnich 15-20km i tyle spokojnie wystarcza. Moim zdaniem relacja spokojnie mogłaby trwać godzinę, wystarczyło by na wszystko. Z drugiej strony Eurosport nie ma nic innego do pokazywania od 13stej do 16stej - więc spokojnie może pokazywać wycieczki kulinarne i turystyczne Wyrzykowskiego i Jarońskiego. Nikt nie jest zmuszany do oglądania całej relacji od deski do deski.

Skrócenie wyścigów nic nie da. Gdyby jechali tylko ostatnie 40km. To ilość zawodników, którzy walczyli by na finiszu zdecydowanie by wzrosła, bo wszyscy jeszcze byli by świeży i nie zmęczeni, pchali się do finiszu => więcej kraks. A w górach nikt by nikogo nie zgubił.

Dlatego trzeba urozmaicać trasę: kilka pagórków, zamiast płaskiego finiszu jest bardzo dobrym pomysłem. Tour de France moim zdaniem cierpi na brak bonifikat, Cancellara tydzień temu został liderem i tyle. Koniec zabaw w generalce, a tak to moglibyśmy mieć zmiany liderów. Roszady wśród sprinterów, pewnie Sagan zostałby liderem. Przed finiszem nigdy nie byłoby wiadomo, kto będzie liderem po etapie, byłaby jakaś walka, a tak nic się nie dzieje.

Ja nie widzę dobrej przyszłości dla kolarstwa szosowego, na tym najwyższym poziomie.

Kibice mają za duże wymagania, to raz.

Płasko - źle
Kraksa - źle
Lżejszy gróski etap - źle, bo za łatwo
Cięższy górski etap - źle, bo za wolno jadą

A przecież na tym polega kolarstwo, że raz jest tak, a raz tak, że jest to sport wytrzymałościowy i bez wielogodzinnego kręcenia po prostu się nie da.

Dla części ‘kibiców’ etap bez minutowych różnic to etap stracony

Skracanie trasy? Absolutnie, raczej transmisję.

UCI od lat zmierza w złym kierunku, to dwa. Oni naprawdę nie potrafią zmienić czegoś na plus, chyba, że dla kogoś globalizacja i październikowa końcówka sezonu w Chinach jest czymś cool.

Kolarstwo się zmieniło, to trzy. Kiedyś jeździli efektowniej, ale wiadomo czym to było spowodowane, EPO era za nami. Obecnie stawia się na efektywność, ważne jest by wygrać, nieważne jak. Poziom się wyrównał i oprócz czystej siły bardzo ważna stała się aerodynamika (nie twierdzę, że kiedyś była nieważna, ale teraz bez aerodynamicznych kół, ramy, specjalnego kasku, czy stroju ścigać się nie będą).

Jest to dyscyplina, która poczyniła ogromny postęp. Piłka nożna, koszykówka, czy inne popularne sporty od lat wyglądają tak samo, a kolarstwo? Nowe technologie, wprowadzono trening oparty na mocy - teraz każdy PRO ma SRM, z którego sczytuje dane, co zresztą trochę ich chyba ogranicza. Jest to zupełnie co innego, niż choćby te 30 lat temu.

Wiecie, komentowanie kilkugodzinnej relacji to duże wyzwanie. Problem w tym, że polscy komentatorzy zwyczajnie nie są na czasie i nie mają o czym mówić. Polecam, tak na próbę, obejrzeć jeden etap na brytyjskim eurosporcie.