Masaż

Na kopalni wiedzy pojawił się ciekawy artykulik.

Nawet jeżeli to się potwierdzi, to pracy i tak nie stracą masażyści :wink:
Nie mniej jednak dość dawno czytałem jeszcze o potrzebie i skuteczności rozciągania mięśni. W artykule tym ukazano tę powszechną praktykę jako mit. Każdy oczywiście będzie się w zaparte upierał, że tak być musi, że rozciąganie jest konieczne, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo urazów i tak dalej, ale nie ma żadnych badań potwierdzających, czy negujących tę tezę. Po prostu to powszechnie przyjęta prawda jak to, że u martwej osoby jeszcze rosną włosy i paznokcie (mit), czy że obcinanie włosów wzmacnia je (to już na logikę bzdura).
Jeszcze inny ciekawy mit, to zalecenie picia 2L wody dziennie. Wszędzie to można wyczytać, a nie ma żadnych wiarygodnych badań, z których można by taki wniosek wyciągnąć. Prawdopodobnie sprawa ma swój początek w adnotacji jakiegoś lekarza (nazwiska nie pamiętam), gdzie zalecił on picie przynajmniej 2L dziennie, ot tak arbitralnie.

A dlaczego o tym piszę? Żeby czasem myśleć a nie wierzyć we wszystko co mówią. W końcu część kolarzy wierzy głęboko w szkodliwość wody przed wyścigiem (się nie myją czy coś, że niby to mięśnie rozmiękcza czy jakoś) czy mleka. Coś jeszcze o fiolkach z solą czytałem. No cóż. Jak się jeździ na rowerze, to się nie ma czasu na naukę…

Ja bym traktował ten artykuł, jako dowód beznadziejności zainteresowań niektórych grup ambitnych “naukowców”. Nie mogą nic wykombinować nowego, odkrywczego więc zajmują się pierdołami. Zauważmy kto robił za myszkę laboratoryjną? Otóż jankescy studenci. A jacy Jankesi są, jako populacja? Raczej jesteśmy zgodni w opiniach: unikają aktywności fizycznej, opychają się fastfoodami, chleją litrami te ichniejsze toksyczne pomyje (coca colę), ćpają, itp. Zatem, amerykański student nie może mieć masy mięśniowej, tam nie ma więc co masować, nie ma co się regenerować po wysiłku, bo “tytanicznym” wysiłkiem było otwarcie puszki z piwem lub coca colą, zjedzenie pudła popcornu, itp.
Od dawien dawna, masaż sportowy mięśni był podstawą odnowy biologicznej, złotym środkiem na powysiłkową regenerację. Wiedzieli o tym już starożytni egipcjanie, rzymianie i inne nacje biorące udział w Igrzyskach Olimpijskich, w pokazowych mordobiciach gladiatorów, organizowanych na dworach przez możnowładców dla swoich gości. Wiedzą o tym także Ci ze sportowców wyczynowych, którzy regularnie korzystali/korzystają z dobrodziejstw masażu sportowego.

Czy zaciśnięcie dłoni na 2 minuty przy 40% wysiłku można porównać z wysiłkiem jakim jest poddawany organizm kolarza? Chyba nie. Toteż na ten raport naukowy trzeba spoglądać z przymrużeniem oka. Szkoda, że wyniki tych badań nie zostały jeszcze opublikowane w żadnych specialistycznym czasopiśmie, bo można by było bliżej przypatrzyć się metodą eksperymentalnym.

Dodam tylko, ze badania te zostały przeprowadzone w Kanadzie, a nie w USA, toteż operowanie utartymi stereotypami dotyczącymi nawyków żywieniowych mieszańców Stanów jest co najmniej nie na miejscu. Dotyczy to przede wszystkim nas obwateli kraju, który dla przykładu jest reprezentowany w obecnej edycji Giro przez dwóch kolarzy. A sportowców klasy światowej możemy policzyć na palcach jednej ręki.

Jarek, zwracam honor, pospieszyłem się i nie sprawdziwszy. że faktycznie przywołana uczelnia jest kanadyjska a nie amerykańską, oparłem swoją wypowiedź o studentów amerykańskich uczelni.

Jednakże, mimo takiego faktu, w mojej opinii i wedle mojej wiedzy uczelnie kanadyjskie są organiozwane i funkcjonują na podobnych zasadach jak i amerykańskie (są studenci uczący się i nie interesujący się w ogóle sportem ale i są też studenci sportowcy w ogóle nie zainteresowani nauką. Studiują bo są członkami uniwersyteckich zespołów uczestniczących w rozgrywkach pionu akademickiego.
Styl życia w USA i w Kanadzie jest dość zbliżony i oparty o podobne nawyki żywieniowe, zatem wydaje mi się, że niewiele odbiegłem od prawdy, opierając opis na przykładzie studentów amerykańskich.

Słusznie zauważyłeś, że i nasi studenci też zaczynają doganiać jankesów. Powiem, więcej cała populacja polaków uczestniczy w wyścigu do stylu życia i mentalności amerykanów. Niestety indoktrynacja robi swoje. Najpierw wzorowaliśmy sie na chaziajach, teraz na jankesach. Głupio i wstydno, że nie mamy swoich wzorów, tylko jak stado baranów podążamy i naśladujemy innych.

A że nie mamy sportowców na miarę światową (dla mnie poziom światowy sportowca w ogóle jest dyskusyjny, z różnych zresztą powodów, które tutaj pomijam) to tylko skutek braku naszych wzorców tylko papugowanie i brak sensownego systemu szkolenia (w tym i finansowania sportu). Ale to temat na inną dyskusję.

Lucjan

A potrafisz przytoczyć badania naukowe udowadniające mitologiczną już moc masażu?

Studenci może i zajmują się głupotami, ale naukowcy robili to zawsze :slight_smile: W końcu raz na 100 przypadków coś sensownego z tego wychodzi na dobre ludzkości :slight_smile: Akurat to, że studenci mają swobodę w robieniu badań naukowych uważam za bardzo dobre. Podejście u nas, że się siedzi i zakuwa suchą wiedzę jest dość mało twórcze.

Nie bez znaczenia jest, że ci tłuści i leniwi studenci z za oceanu tworzą najbardziej solidną grupę jeżeli chodzi badania i wdrażania nowych technologii. Lepsze to, niż sytuacja u nas, gdzie nawet jak się coś wymyśli, to ląduje to w koszu z braku funduszy…

Wszyscy też wiedzą, że należy się rozciągać! A są badania z udziałem reprezentacyjnej grupy sportowców, którzy się rozciągają i nie? Kto ma więcej kontuzji? Tego też nikt się nie odważy zakwestionować, bo go wyśmieją.

Czasami nowej wiedzy ciężko jest utorować drogę.

Trochę obok tego konkretnego tematu, ale w tym kierunku… Obalamy mity

Poruszyłeś tak sporo aspektów, z których każdy nadaje się na długą lecz niekończącą się dyskusję, choćby z racji niedostatków mojej wiedzy o tym kto i co robi w laboratoriach amerykańskich uczelni, po co to robią, za czyje pieniądze i czemu/komu ma to służyć.

Nie, nie potrafię takowych badań przytoczyć. W czasach mitologicznych chyba nie zajmowano się naukowo aspektami masażu, a i ze słowem pisanym było wówczas nietęgo, zaś w teraźniejszości naukowcy raczej mają inne ważniejsze/bardziej plany i problemy na głowie aniżeli zajmowanie się oceną skuteczności/celowości/przydatności masażu mięśni.
A tak na poważnie, to problem masażu, jako takiego (abstrachuję tutaj od setek metod i sposobów oraz celów masażu) w aspekcie jego skutków/efektów jest problemem wyrażanym jakością, a nie ilością. Stąd w tym przypadku, ustalenie parametrów/katalogu cech mierzalności tej jakości – tj. wpływu masażu na organizm sportowca, jest praktycznie niemożliwe do wykonania. No bo, co mamy ustalać i według jakich wag mamy oceniać? Sprężystość/tonus mięśnia przed i/czy po masażu (ale przed wysiłkiem czy po wysiłku; jeżeli po wysiłku, to po jakim, jak mierzono jego intensywność i wpływ na stan mięśnia, itp. itd.) – niejasności w ustaleniu metodologii szeregowania i opisania wyników będą rosły w postępie geometrycznym. Ponadto, co człowiek, to inny organizm, umięśnienie, reakcja na bodźce z wykonywanego masażu. Stąd w badaniach laboratoryjnych ocenienie wpływu masażu jest wedle mojej wiedzy niewykonalne. To tak, jakbyśmy zabrali się za ocenę, np. „wpływu księżyca na regularność miesiączkowania pingwinów” lub wpływu zorzy polarnej na rozwój kolarstwa w Indiach”. Przyznasz, że to absurd.
Sporo latek kręciłem się przy lekkoatletyce. Rozmawiałem ze skoczkami, biegaczami, miotaczami. Każdy jeden z nich w samych superlatywach wyrażał się o swoich subiektywnych odczuciach wywołanych w czuciu i tonusie mięśniowym oraz późniejszej regeneracji spowodowanych masażem wykonanym po ciężkim treningu lub po wyczerpującym występie w zawodach. Swoje odczucia opierali na przykładach swoich startów w zawodach, po których nie zostali wymasowani. Nie mogę zatem nie wierzyć w skuteczność masażu mięśni. Widziałem na własne oczy amerykańskiego skoczka wzwyż, który odmiennie od naszych skoczków przygotowywał się do konkursu (miast rozgrzewki został wymasowany, następnie potraktowany elektrostymulacją, wymierzył rozbieg oddając trzy skoki próbne i ……, szedł w górę jakby się odbijał z trampoliny.
Jeden z trenowanych przez mnie kolarzy, trenując na obozie we Włoszech po raz pierwszy w życiu został wymasowany. Brakowało mu słów, by wyrazić swój zachwyt nad lekkością nogi, brakiem zmęczenia po ogromnym wysiłku fizycznym wykonanym przed masażem. Zatem empiryce nie da się zaprzeczyć i podważyć beletrystycznymi opisami laborantów, nie popartymi metodologicznie przygotowanymi przeprowadzonymi badaniami.
Zechciej zauważyć też, że dotąd masaż (jako taki) jest nadal oficjalnym zabiegiem uznawanym w rehabilitacji zdrowotnej, w praktyce kuracyjnej w sanatoriach, itp. W oczach mam widok rozradowanych twarzy kuracjuszy w sanatoriach, wychodzących rześko z pokoju masażysty po zabiegu masażu wykonywanym w związku z dolegliwościami narządu ruchu.

Zgadza się, ale ….
Inne są systemy nauczania i studiowania w USA i w Polsce. Tam bardziej nastawiają się na praktykę, u nas na teoretyczne umiejętności/wiedzę. W USA są ogromne pieniądze na zabawę w badania laboratoryjne, u nas w zasadzie pozostaje ubieganie się tylko o granty z Komitetu Badań Naukowych oraz o liche pieniądze wysępione z przemysłu na rozpracowanie konkretnych zagadnień. Czy któryś system jest lepszy? Twierdzę, że nie. Np. nasi teoretycy: programiści komputerowi są jednymi z najlepszych na świecie, podobnie archeologowie. Prace laboratoryjne, opracowywanie wyników, proces ich patentyzacji są czasochłonne i kosztowne. Można przecież to, co bardzo potrzebne kupić jako „know how”. Nie możesz/nie chce ci się myśleć, a masz potrzebę rozwiązania jakiegoś problemu kupujesz wiedzę, niech inni myślą mają przecież duże głowy. Nie wszyscy akademiccy pracownicy dydaktyczni i naukowi muszą być zaraz odkrywcami.

Racja, racja. Zauważ tylko, że amerykanie na potrzeby swojej nauki, od lat (vide casus np. niejakiego von Brauna twórcy dla Hitlera programu rakiet V1 i V2, a dla NASA programu rakiet bojowych i na ich bazie kosmicznych) bez najmniejszej żenady stosują wyrafinowane metody pozyskiwania z całego świata ludzi o wybitnych zdolnościach i umiejętnościach i wyciskają z nich wiedzę jak sok z cytryny. W laboratoriach amerykańskich pracuje więcej japończyków, anglików, niemców, francuzów, i innych jeszcze nacji aniżeli rodowitych amerykanów. Amerykanie są zbyt leniwi, będąc przy forsie prościej jest kupić już wykształconego i z dorobkiem naukowym człowieka aniżeli go uczyć od podstaw. Ci ludzie są lokomotywami sukcesów amerykańskiej nauki, przemysłu, finansów.

Reprezentacyjnej??? chyba reprezentatywnej …… A sportowców jakich dyscyplin/konkurencji porównywano (brydżystów, szachistów)? Kontuzje czego? Bo ja znam przypadki lekkoatletów sprinterów, którzy zaniedbując rozciąganie mięśni i więzadeł pozrywali sobie Achillesa, więzadła krzyżowe podkolanowe, stawy skokowe. Brydżysta może się nie rozciągać, co najwyżej tasując karty zwichnie sobie palec lub nadgarstek nadweręży ).

Czasami. Czasami tak, czasami nie. Ale czy NOWE z natury rzeczy zawsze jest lepsze?

A co jeżeli faktycznie organizm tak samo szybko usuwa kwas mlekowy jeżeli mięsień pozostaje w bezruchu (leniuchujemy) jak gdy jest poddany masażowi?
Ano oznacza to, że rola masażu leży gdzie indziej i bynajmniej nie należy jej umniejszać. Napisałem, że pracy masażyści to nie stracą. W końcu rozmowa z psychologiem też nie jest mierzalna i dająca się wpisać do arkusza za pomocą cyferki, a niejednokrotnie decyduje o wygranej. Z tego co wiem, sportowcy nie tak rzadko korzystają z usług psychologa.

To w zasadzie tyle, jeżeli chodzi o temat :slight_smile:

Reszta naszej dyskusji, Lucjanie, to już tematy poboczne i chyba nie ma sensu ich rozwijać.

PS:
Oczywiście, że reprezentatywnej :slight_smile:

OK.

Na zakończenie jeszcze jedno zdanko. Otóż sprawa masażu jest nierozerwalnie związana z fizjologia wysiłku i nie dotyczy tylko samych nóg, czy też tzw. zakwasów. Teoria dot. masażu jest bardzo szeroko opisana w podręcznikach, klasyfikujących i omawiających metodykę masażu, w tym z elementami rehabilitacji, m.in. Robert Walaszek w “Masaż z elementami rehabilitacji” czy prof. Richard Kirsch “Masaż sportowy” .
Wedle autorów masaż wykonuje się m.in. w celu pobudzenia/uspokojenia, poprawy ukrwienia, poprawy natlenienia komórek, usunięcia toksyn, relaksu, itp. Masaż wykonuje się: głaskając, opukując, rozcierając, ugniatając: szyję, grzbiet, pośladki, kończyny dolne i górne,plecy, tors, itd. Podaję to tylko gwoli unaocznienia, jak rozległe obszary dziedzin nauki o fizjologii, biochemii obejmuje zagadnienie masażu.