Oddawanie moczu na rowerze.

Wychodzi wam to?
Otatnio probowalem w trakcie jazdy ale hmmm…

zamiast pampersa kolarskiego wszyj sobie pampersa dla duzych dzieci i masz problem z glowy :mrgreen:

lol moze spróbuj w trakcie zjazdu.

Patrząc na Twoją forumową płeć, to rzeczywiście możesz mieć trudniej niż mężczyźni :stuck_out_tongue: Nie wiem, jak na rowerze załatwiają się panie :wink:

Witam
Nie wiem jakim cudem mialem w profilu zaznaczone kobieta
Jestem jak najbardziej mezczyzna.

PS Jakie pampersy?
Pytalem powaznie.

Zawsze możesz wozić dwa bidony, obyś tylko później się nie pomylił :slight_smile:

Myslalem ze to taka trywialna czynnosc ale widze ze jednak wielu z nas ma z tym problem.

Myślę, że wszyscy potraktowali ten temat nieco humorystycznie :wink:
No bo jaki jest sens gadania o sikaniu i o tym, że podczas prób zasiusiano sobie spodenki, koszulkę, rower i nie wiadomo co jeszcze :wink:

A na serio: jak muszę to staję na poboczu w lesie, gdzie jest mały ruch. Nie widzę sensu uprawiania wyższej akrobatyki i ryzykowania zmoczenia się :wink:

nindustrialny: chyba jestes pierwsza osoba, ktora probuje siusiac podczas jazdy rowerem:) nawet zawodowcy tego nie robia, sa niepisane zasady, ze podczas spozywania posilkow, zalatwiania potrzeb fizjologicznych caly peleton zwalnia, zeby wszyscy w spokoju mogli zrobic co musza i bez problemow dolaczyli do peletonu:) W TV zbytnio tego nie widac bo realizatorowi nie wolno filmowac siusiajacych kolarzy. Czasami przez przypadek trafi na antene widok stojacych przy poboczach kolarzy, ale widac tylko plecy i nikt nie robi z tego afery

:wink:

I tu się mylisz bo zdarza się że nie ma czasu żeby się zatrzymać. Zdarza się więc sikać w czasie jazdy, pewnie gdzieś można znaleźć filmiki. Powiem wam że jak ktoś się ściga to jest to pożyteczna umiejętność :wink: .

Pamietam jak kiedys Armstrong podczas TdF nie mial czasu, a mial potrzebe (chyba nawet na jakims podjezdzie).

Wtedy on sie zalatwial, a z tylu go pchala cala ekipa (US albo juz Disco) w takim fajnym wachlarzyku :wink: Smiesznie to wygladalo :wink:

Podczas jazdy? Nigdy mi się to nie zdarzyło,chyba nie potrafiłbym się odpowiednio skupić. Ale chwała temu kto potrafi sikać pod wiatr i w dodatku wjeżdżając na górkę. To dopiero wyczyn :wink:

no podczas wyścigu to się może przydać więc lepiej się tego nauczyć :wink: ale… ja wolę :wink: bardziej “stacjonarne” metody oddawania moczu :wink:

A ja pamiętam etap TdF’02 na Mont Ventoux, który oglądałem od momentu, gdy na stokach Prowansalskiego Olbrzyma zaczęły się dziać decydujące rzeczy. Z bodajże 8 osobowej ucieczki, na której czele przez jakiś czas u stóp podjazdu pracował, dokonując pewnych zniszczeń, Dariusz Baranowski, zaatakował po zwycięstwo etapowe Richard Virenque. Grupka śmiałków rozpadła się na kawałeczki i do mety dotarła przetasowana z równie rozczłonkowaną grupą liderów z Lance’m Armstrongiem jako pierwszym, który wcześniej ruszył do boju, poprawiając atak Joseby Belokiego.
Chcąc poczytać o tym jak ten ciekawy etap wyglądał wcześniej, natrafiłem w relacji Letour-u na informację, że tuż przed rozpoczęciem wspinaczki grupka śmiałków była o jednego człowieka większa. Otóż brakujący zawodnik, nim droga poczęła piąć się do góry, musiał się zatrzymać i pójść do lasu, by załatwić “potrzebę tego bardziej żenującego rodzaju”.

Pamiętam ten etap to był Hushovd :smiley:

A nie czasem Anthony Morin :wink:?