Chciałbym założyć temat czysto turystyczny.
Nie wypoczynek na rowerze, tylko zwiedzanie, atrakcje, wypoczynek, kulinaria.
W tematach kolarskich Viator fantastycznie opisuje wina.
A zamiast szukać po różnych miejscach możnaby np. tu wpisywać.
Przykładowo - ktoś się wybiera do Prowansji i nie wie nic o tym regionie, oprócz tego, że mają tam Lazurowe Wybrzeże a w głebi lądu góruje tam Mą Wątu…
A ktoś inny przejeżdżał i poleci ciekawostki oprócz Cannes, Nicei i Saint Tropez ;p
.
I teraz trochę prywaty - Sztokholm na 3 dni.
Co oglądać prócz muzeum Vasów ?
czy lepiej dogłębniej poznać stolicę, czy wsiąść w pociąg i przejechać na jeden dzień do Uppsali?
Jakie lokalne dania spróbować, a jakie na pewno nie?
Pić piwo, wino czy wódkę ;p ?
Byłem kilkukrotnie w Uppsali, jadłem nawet wystawną kolację w głównej sali zamku. Polecam spędzić czas w innym miejscu Myślę, że ciężko będzie znaleźć miejsce skromniejsze w warte uwagi atrakcje i zabytki. Szczególnie, że masz raptem kilka dni.
Sprawdź najpierw ceny alkoholu, zanim zaczniesz się zastanawiać nad rodzajem trunku
Odnośnie ciekawych miejsc do zwiedzania, a przede wszystkim miejsc z dobrym jedzeniem, to zobacz odcinki programu Roberta Makłowicza na jego kanale na YouTube.
Byłem w Szwecji jakieś 20 lat temu i jeżeli chodzi o alkohol, to najlepiej przywieźć go ze sobą (Ci którzy na dłużej przyjeżdżali brali z polski spirytus, który na miejscu rozrabiali ). Ale w tym temacie to zapewne @jarek996 jest bardziej na czasie .
ze sobą przywozić na 3 dni?
a bary/puby - tam z własnym alko wpuszczają?
Czy nie ma w Sztokholmie takich przybytków?
Ja akurat byłem na kilkaset km na północ od Sztokholmu, który zwiedziłem w drodze powrotnej (o Uppsalę też zahaczyłem). Tam do najbliższego sklepu z alkoholem było kilkadziesiąt kilometrów, na miejscu tylko piwo - mocne miało niecałe 3% i zestawy do pędzenia wina .
Ale ceny masakryczne - teraz zapewne jeszcze gorzej.
Gorzej nie jest. Do sklepu tak samo pewnie daleko , ale knajp jest 10 razy wiecej jak 20 lat temu.
Mysle ze piwo za 5 EUR w knajpie w Szwecji to zadna wygorowana cena .
Jak każdy Fin, uwielbiam Sztokholm. I mi się wydaje, że jest co robić przez trzy dni, jest Gamla Stan (Stare Miasto), jest Wasa i Skansen, są parki i natura, są słynne centra handlowe, jest Drottningsgatan (ulica Królowej), itd.
Ale skoro jestem Finem, muszę natomiast zaproponować rejs Sztokholm - Helsinki (lub ewentualnie Turku) - Sztokholm, dwie nocy na promie i jeden dzień zwiedzania Helsinek między nimi.
Prom ten, czy to Silja Line czy Viking Line, jest (był?) słynny na całym świecie - Włosi nawet mieli dedykowaną stronę internetową pt. ‘trombonave.it’ (lub .com) - proszę nie prosić o tłumaczenie.
Powinno byc :
Ale skoro jestem Finem, muszę natomiast zaproponować rejs Sztokholm - Helsinki , dwie noce chlania na promie i jeden dzień leczenia kaca w Helsinkach
to z trzech nocy w Sztokholmie dwie spędziłbym na promie?
Not gonna happen…
Pojadę przy innej okazji na Litwę, Łotwę i Estonię i wtedy mam w planie skorzytać z promu Talin -Helsinki.
Choćby z racji mniejszej odległości między tymi dwiema stolicami wątroba będzie mi wdzięczna
Nie tylko chlania, tam się dzieje wszystkiego…
W zasadzie to jestem małą relację z podróży do Sztokholmu winny.
Wybierałem się tam bez jakichkolwiek oczekiwań. Nie wiedziałem, czego się spodziewać - czy bardziej jakiegoś Frankfurtu - nowoczesne biurowce i blokowiska mieszkalne, czy bardziej Edynburga - zamek królujący nad raczej niską zabudową mieszkalną.
A wrażenie miałem, jakbym trafił do jakiegoś Amsterdamu w wersji makro.
Nie dość, że “kanały” znacznie szersze - bo za kanały robiło morze, to jeszcze kamienice bardziej okazałe.
I samo to zrobiło na mnie juz spore wrażenie.
Bardzo ciekawie jechało się metrem - Tunnelbana i jej przystanki zrobiły wrażenie.
Zwłaszcza że najwięcej jeździłem linią niebieską…
Pomijając to, co widać było z autokaru, przyswajanie Sztokholmu rozpoczęło się od stacji T-Centralen.
W podziemnych labiryntach początkowo było ciężko trafić gdziekolwiek, po prostu gubiłem się nie widząc kierunków.
Szwedzi to chyba potomkowie krasnoludów - oni nawet w ciemnościach pod ziemią wiedzą gdzie góra dół, a także północ, południe, wschód i zachód - i odniosłem wrażenie, że tylko połowa budynków jest widoczna z poziomu ulicy. Reszta schowana pod ziemią. Mnie się kiedyś wydawało, że jak przejdę w Warszawie tunelami dworca centralnego i potem przez Śródmieście, że to taki kawał, co się pod ziemią pokonuje.
W Sztokholmie by to na nikim wrażenia nie zrobiło - tylko by się zdziwili, że jakieś badziewne pawilony stoją, a nie duże sklepy markowej odzieży, księgarnie, biżuteria etc.
Jak już ogarnąłem bilety (72godzinny na wszelką komunikację publiczną) i zorientowałem jak się poruszać, to schodziliśmy do niebieskiej linii metra.
Akurat tak nam wypadło, że na peron “niebieski” droga wiodła przez peron linii zielonej.
Trzeba było zejść w dół, a potem znowu w dół i jeszcze trochę w dół…
W pewnym momencie skończył się beton i schodami ruuchomymi podążaliśmy w głąb w tunelu wydrążonym w litej skale, gdzieniegdzie wilgotnej i z białymi (chyba od soli?) naciekami.
Każda stacja, w zasadzie każdy peron ma swój unikatowy charakter.
Metrem dotarliśmy do hotelu. I była godzina 21.00.
I (niestety) tego dnia nie chciało mi się nigdzie już wychodzić.
Zgodnie z prognozami pogody czekał nas jeden dzień względnie suchy, w związku z tym kolejny dzień rozpoczęliśmy od Skansenu, Trochę rozczarowanie, że nie wszystkie obiekty były dostępne. około 30% zamknięte. Za to można było podziwiać część zoologiczną. Renifery, niedźwiedzie, wilki, foki, ryś, łoś… Jak to w zoo, tylko skupione na rodzimej faunie i mniejsza liczba różnych gatunków.
Fajne natomiast jest to, że skansen położony jest na zboczu i szczycie pagórka - skąd jest ładny widok na miasto.
Muzeum Abby, muzeum wikingów i pare innych pominęliśmy, za to Vasa jednak okazał się atrakcją, obok której nie udało się przejść obojetnie. Pięknie odrestaurowany wrak i wiele eksponatów - w tym rzeźbiona w ścianie figurka wąsatego grubasa, co wchodzi pod ławę…
To miał być polski szlachcić, który pod ławą odszczekuje wszelką potwarz…
.
Powrót do hotelu już w deszczu - więc po długich godzinach łażenia znów motywacji niestety nie było na to, żeby wyjść na wieczór.
.
Dzień trzeci - Stare Miasto. Ponieważ Łapie nas tam deszcz, to wchodzimy do muzeum Nobla.
Potem, jak zelżał, obchodzimy zamek królewski, budynek parlamentu i przynaglani deszczem wracamy do hotelu. Na wieczór jesteśmy umówieni w restauracji typu “all you can eat”,
Przed wyjściem jednak w sklepie spożywczym próbuję nabyć alkohol, a konkretnie piwo. Chociaż… cóż - Monty Python miał skecz o amerykańskim piwie. Przyrównywali to do uprawiania miłości na łódce…
Pasuje i do szwedzkich trunków, chociaż potem okazało się, że mają też mocniejsze! Te mocniejsze to było 3.5%! W każdym razie kręcąc się po mieście w okolicach hotelu (a nie tylko najkrótszą drogą do metra) zauważyłem ze dwie-trzy knajpy wyglądające na takie “lokalne”, gdzie pewnie i miejscowi wchodzą na piwo, a może i coś zjeść.
Jedna z nich reklamowała danie Fish & chips za 100koron. W cenie jeszcze napój bezalkoholowy lub piwo!
Z racji tego, że i tak byłem umówiony w centrum z żalem przeszedłem obok…
Kolacja była blisko dworca głównego - także nic nowego już nie widzieliśmy. Za to dowiedzieliśmy się, dokąd warto się wybrać na gofry. Tyle, że jak się skończyło nam spotkanie po 21.00, to wróciliśmy do hotelu i dalej się nie ruszaliśmy, zwłaszcza, że kilka puszek było do zmęczenia.
Ostatniego dnia za radą znajomych podeszliśmy w okolice obserwatorium - na gofry, stamtąd spacerkiem w stronę Dworca Centralnego, mały shopping - no i powrót do hotelu po bagaże, bo znów wrócić na Centralny, skąd odjechaliśmy na lotnisko.
W planie mam powrót do Sztokholmu. Miasto mi się bardzo spodobało, jakieś takie spokojne, w odróżnieniu od innych głównych miast, ale w zasadzie kręciłem się mniej więcej w tym samym miejscu przez 3 dni - jeździłem metrem, ale wszystko było tak naprawdę w zasięgu godzinnego spaceru.
Nie zwiedziłem żadnego lokalnego pubu. A pewnie warto czasem coś mocniejszego łyknąć biorąc pod uwagę moc piwa.
Swoją drogą było całkiem niezłe, chociaż bez szału.
Ten temat został automatycznie zamknięty po 60 dniach. Tworzenie nowych odpowiedzi nie jest już możliwe.