Tour de France 2017

Wg moich informacji najtrudniejszy kilometr ma 9,4%.

Mimo, że jeden górski etap został, trzeba powiedzieć, że w mojej ocenie, będzie to w końcowym rozrachunku bardzo słaby Tour.

Zmiana formuły z górsko-czasówkowego na pagórkowo-czasówkowy, wyszła co najmniej średnio.

Widać, że jest/był potencjał na prawdziwą walkę, nawet urwanie Frooma, niestety mizeria trasy uniemożliwiła takie rozwiązanie.

Wszystko co się działo na na trasie, wydarzyło się na etapie fatalnie umieszczonym, w dość wstępnej fazie wyścigu, z przesadną ilością trudności w stosunku do reszty wyścigu.

Trasa zupełnie nie zbalansowana, bez możliwości realnego ataku i urwania np takiego Urana.

Jakoś nie jestem w stanie w sobie wykrzesać jakiejkolwiek emocji związanej z tym Tourem. No może prócz dramatów związanych z wycofaniem wielu zacnych zawodników, w tym Rafała Majki.

Naprawdę Giro było pod tym względem inne.

Tak od 9 etapu emocje opadają, jeszcze coś tam w Pirenejach się działo. Dwa etapy w Alpach w tym jeden z metą po zjeździe to jednak słaby pomysł. Trasa zrobiona pod Bardet. Problem dla francuskich kibiców tylko taki że jest Frumi, który jest bardzo elastyczny i szybko się dopasowuje do danej trasy :wink: A zawodnika pokroju Dumoulina w kraju nad Sekwaną próżno szukać tak by można dołożyć ponad 50km ITT. Nie wiem czy organizatorzy w tym roku nie zapędzili się w kozi róg tym ciągłym kombinowaniem od paru lat by ulepszyć dobry już produkt i jednocześnie dać fory swoim zawodnikom. Mam nadzieje że rodzina Amaury straci wreszcie cierpliwość do pomysłów Prudhomma i TdF wróci do czasówek i konkretnych górskich etapów jak to było dawniej…

Mi się wydaje, że tempo na całego nie przyniosłoby korzyści Froomowi, a tylko mogłoby przysporzyć mu kłopotu.

Dla mnie to będzie Tour “wyrwanych zębów”.
Zarówno pod względem trasy (czasówki, górskie finisze), jak i dojeżdżającej do Paryża obsady.
Dożyliśmy czasów, kiedy Tour zazdrości TOP15 Delfinatowi.
No i jeszcze ta “parząca” zielona koszulka, która powędruje do kandydata nr 4 (oczywiście, brawa dla niego i całego zespołu, który dzielnie podjął walkę z kandydatem nr 3).

Na plus na pewno walka i dobre tempo na poszczególnych etapach. Fajnie też, że Masyw Centralny chyba nie przyniósł dotąd tylu emocji co w niedzelę. + jeszcze te małe różnice, które nie dają pewności do samego końca. Tylko jakiejś takiej mistrzowskiej jakości (poza Kittelem :wink: ) zabrakło (póki co).
Skoro Froome ma wygrać wyścig to dla dobra widowiska dobrze by było, gdyby przypieczętował to jutro etapem.

Pewnie organizatorzy będą mówić że Tour “stał się bardziej otwarty”, że “walka o zwycięstwo trwała do ostatniego dnia” itp. No bo wiadomo, to ich produkt, więc muszą chwalić.
Mnie jednak bardzo mocno ta edycja rozczarowuje. Wczoraj na Galibier musiałem ostro walczyć ze snem, gdzie spodziewałem się walki faworytów, chociażby ze względu na prestiż podjazdu.
Jakoś póki co te zmiany wizerunkowe Touru mnie nie podchodzą. Może gdyby np Kwiatek walczył o zwycięsto, delikatnie zmieniłbym zdanie :wink:

Oj, ale jak Aru dziś nie straci to jest w stanie odrobić do Bardeta i Urana.

A gdzie odrobi? Na Champs-Elysees?

na czasówce.
Ale obstawiam, że dzisiaj straci (mimo jego reaktywacji z Giro 2015).

A ja tam właśnie przysnąłem. Parę km przed szczytem. Potem ocknąłem się gdy były zjazdy by stwierdzić że nic się nie stało.
Giro było jednak ciekawsze…
I jakoś ciężko mi uwierzyć że dzisiejszy dzień coś zmieni. Teoretycznie Bardet powinien próbować coś zrobić. Tylko nie wiadomo czy bardziej zależy mu na zwycięstwie w TdF czy na pokonaniu Urana. Czy też może uważa że i samo podium jest wykonaniem planu i nie ma co ryzykować.

Bardet naprawdę nie ma nic do stracenia - drugi już był, jaką wartość ma dla niego podium (Dla Urana samo podium znaczy wiele więcej - jego asekuranctwo zrozumieć łatwiej)? Rozumiem, że może nie jest w stanie odjechać Krzychowi - to jasne. Ale jeżeli naprawdę jedyne co spróbuje to rachityczny atak 3km przed szczytem - to odda wyścig walkowerem.

Jeśli Aru dziś na śniadanie dostał skażoną wołowinkę to rywale będą płakać, że mu wczoraj nie dołożyli :wink:

A ja czekam na dubla w jego wykonaniu bez 1 wygranej w sezonie :smiley:

Uran dziś musi zaatakować przynajmniej na te 2km do mety, jak tego nie zrobi to będzie żenada. W ogóle będzie żenada jak Contador odejdzie. Już widać bronienie jakiegoś 7 czy 9 miejsca w generalce jak Orica czy Meintjes wczoraj, dramat. Dla mnie zwycięstwo etapowe na Tourze jest dużo więcej warte niż jakieś 9 miejsce w Paryżu. Tylko Bardet i Aru są godni żeby pokonać Frooma. Reszta jedzie asekuracyjnie.

Ciężko o atak grubo ponad 20 km przed metą, gdy jesteś sam a lider ma jeszcze 3 przybocznych. Nawet Bardet nie ma drużyny która mogłaby coś zdziałać. Widzieliśmy wczoraj 3 z AG2R w ucieczce i nie pomogli nawet na moment.

A kiedy to Aru stał się Miguelem Indurainem, bo umknęło mi to?

Nie wiem czy on choć raz zyskał nad bezpośrednimi rywalami tyle, by móc liczyć na to, że odrobi.

Masz świętą rację. Dawno tak się nie nudzilem podczas wyścigu jak na tej edycji TdF. Kilka tygodni temu miałem złe przeczucia co do trasy, a po pechu Majki straciłem zapał do śledzenia całych etapów :567:

53 zawodnikow ucieka. Najwyzej sklasyfikowani Buchmann, Feillu, Pauwels

Dokładnie. Dlatego tak jak pisałem parę etapów temu: tylko odizolowanie Froome’a od druzyny moze dac jakiś większy zysk czasowy nad nim. Tylko ze do tego to trzeba mieć druzyne na zblizonym poziomie co Sky, a Ag2r jest jednak wyraźnie słabsze, co wczoraj bylo widac jak na dloni.

Astana coś planuje, myślę, że Aru zaryzykuje i zaatakuje na Col de Vars.