Tour de France 2017

Nuits-Saint-Georges, Burgundia, wschodni kraniec północnej części Côte d’Or, a ściślej Côte de Nuits. Kolarze rzadko goszczą w tej gminie słynącej z wybornych win z odmiany pinot noir, gdyż trudno znaleźć odpowiednie trasy. Mince, jedna butelka a ile wspomnień.

Trasa jak trasa, przyznam szczerze, że średnio mnie interesuje :wink: jakoś zawsze bardziej czekam na prezentację Giro niż Touru, bo Włosi mają zwyczaj przygotować naprawdę ciekawe rozwiązania. Trasa Touru sprzed dwóch lat była świetna, pozostałe raczej trzymają pewien standard i w tym roku nie jest inaczej. Widać, że organizatorzy szukają nowych górek i nietypowych profili, ale nie wiem czy przyszłoroczna trasa jest pod tym względem udana. Myślę, że pomysł był taki, by jak najdłużej trzymać minimalne różnice między faworytami i rozstrzygnąć wyścig na Izoard i w Marsylii. To się może nawet udać, ale dla kibiców to wcale nie jest taki plus, bo wszyscy będą się pilnować zamiast ryzykować. Gorzej jak Froome zrobi 30 sekund w Niemczech, minutę na Pięknych Pannach i będzie po wyścigu :wink:

OK, mamy górki, których Tour nie odwiedzał od dawna, ale żadna z nich nie będzie decydująca. Uważam, że etap do Chambery okaże się kompletną klapą. Pójdzie mocna ucieczka po żółtko a faworyci przyjadą razem, to zdecydowanie zbyt wczesna faza rywalizacji, by spodziewać się jakichś ataków faworytów. W Pirenejach również nie ma, gdzie zrobić różnicy. Ale plus za ten etap 100km, powinno być ciekawie od startu do mety. Alpy niezłe, dobrze, że mamy dwa następujące po sobie trudne etapy z duża ilością gór. Do tego ten drugi będzie trudniejszy i bardziej decydujący. Za to kompletnie nie rozumiem etapu 19, nawet logistycznie można go było spokojnie zmieścić przed Alpami. Strata czasu. I coś dużo tych sprinterskich etapów, dziewięć ? Prezent dla Niemców ? :wink:

Po cichu liczę na świeższą obsadę niż w tym roku, mniej kunktatorstwa i jazdy po czwarte miejsce. Może Chaves wpadnie, może Contador się nie przewróci i już powinno być weselej. Włosi chyba szykują się na swoje setne Giro, więc Nibalego i Aru nie uświadczymy. Zresztą Fuglsang już dzisiaj oznajmił, że będzie liderem Astany we Francji wraz z Lopezem.

Majka powinien odpalić formę na Tour a nie Giro - Vuelta , bo trasa dla niego skrojona. Brak bruków, jakiś wiatrów morskich , i mało ITT. Widać wyraźnie, że chcą utrudnić zadanie Froomowi, poniewaz nie ma druzynówki, mało ITT no i dużo tych czarnych kilometrów pod góre. Chociaż Chris w formie mając nie najlepiej dysponowanych rywali może zamknąc praktycznie Tour w 5 etapie :slight_smile: niemniej ewidetnie trasa pod górali jak Quintana Chavez Contador.

ktoś ma rozpiskę taką w miarę godzinową chodzi glownie o Grand Depart. Bo nie wiem kiedy leciec, zeby zalapac sie na prezetancje druzyn.

velowire.com/article/989/en/ … l#comments

Ok znalazłem to, czy było jakies potwierdzenie,ze prezentacja zespolo odbędzie sie w Czwartek?

Nie da się nauczyć jeździć na czas. Albo ma się predyspozycję do takiego typu wysiłku, albo się ich nie ma. Tak samo jak nie da się nauczyć szybko jeździć po górach. Można takie zdolności poprawić odpowiednim treningiem, ale nie da się ich nauczyć. Sugerowanie, że ci, co słabiej jeżdżą na czas nie chcą się czegoś nauczyć jest absurdalne.

Organizatorzy Tour de France zawsze robili wszystko, by zainteresowanie publiczności i rozrywka płynąca z tego cyrku, było jak największe. Kiedyś po prostu kolarstwo wyglądało nieco inaczej, ze względu na taktykę, charakterystykę zawodników, technologię i finanse. Tak samo kombinowano, żeby przeszkodzić Anquetilowi czy Merckxowi, bo ich dominacja była po prostu kiepska dla biznesu.

Oczywiście, można mówić, że Tour powinien wygrać kolarz najbardziej wszechstronny, a zatem Tour powinien zawierać sprawiedliwą ilość czasówek, górskich finiszy, pagórków i etapów w ciężkich warunkach. I w teorii się z tym zgadzam. W praktyce, takie coś zabiłoby wyścig od razu, bo aktualnie mamy jednego kolarza, który dołoży wszystkim w górach i na czas.

Tour jest wystarczająco zabetonowany, żeby jeszcze tę sytuację pogłębiać.

letour.com/le-tour/2016/us/g … -2017.html

Ta Marsylia znacznie krótsza niż wszyscy niewtajemniczeni oczekiwali. Trochę psuje mi to obraz całości. Tour znów chce być “fajny na siłę”. Tak krótkiej czasówki na przedostatnim etapie chyba dotąd nie było. W dodatku ma być tam jeszcze jakieś wzniesienie, szkoda.
Tak czy siak, Quintana będzie musiał się trochę wykazać, bo etapy TdF zakończone zjazdami jechał dotąd dość asekuracyjnie, a wiadomo, że jednym Izoardem wyścigu nie wygra.

Zgodnie z doniesieniami etap Bergerac-Periguex nie jest czasówką, mimo że miasta te dzieli +/- 50km i w przeszłości rozgrywano między nimi etapy prawdy. Mają za to wtedy przejeżdżać obok słynnych grot w Lascaux.

fakt. mimo braku prologu i jakiejś górskiej czasówki, ciężko mi sobie wyobrazić, by kiedyś wymyślili lepszą. szkoda, że Froome i Contador się wtedy wyeliminowali z rywalicji z Nibalim.

Szczerze mówiąc nie myślałem o tym, ale kusisz… :slight_smile:

powiem tak:
jeśli etap do Chambery okaże się porządnym widowiskiem (a niestety mam co do tego pewne wątpliwości) to mi w tym wyścigu nic więcej do szczęścia nie potrzeba :slight_smile:

Przesadzasz, Kuba :slight_smile: Przyklad Quintany wskazuje, że nauczyć się można. Trener Łazarek mawiał na treningu: słonia w cyrku nauczyli tańczyć, to i Ty, chłopcze, się nauczysz. Predyspozycje pozwalają osiągnąć poziom mistrzowski, ale ich brak nie jest przeszkodą, by osiągnąć poziom przyzwoity. Ja nie twierdzę, że ktoś nie trenuje tego z lenistwa - po prostu brak czasówek sprawia, że ten element treningu jest zaniedbywany w planach szkoleniowych ekip.
Gdyby były porządne czasówki , ekipy trenowałyby ten element w większym stopniu niż teraz.

Kuba, jakiego biznesu, jakiego cyrku? Gdybyś coś takiego zaserwował Leblancowi lub poprzednikom, to byś ich śmiertelnie obraził. Oni nie uważali się za facetów od rozrywki. Tour był czymś nieporównywalnie więcej. Może w czasach wszechobecnej komercji trudno to pojąć, ale tak było. Błędem jest oceniać historię Touru dzisiejszą miarą i dzisiejszymi kryteriami.
No i było wręcz odwrotnie z Anquetilem. :smiley: Cała Francja chciała zwycięstwa Poupou, który gorzej jeździł na czas, ale organizatorzy się nie ugięli i długie czasówki zostały.

Sam potwierdzasz, że trasę zmienia się z powodu umiejętności jednego zawodnika. Nie widzisz groteskowości takiego myślenia? A jeśli Froomey wybierze Giro, albo złamie nogę to zrobimy 40 km?
To absurd jak z Gombrowicza albo Mrożka :smiley:

Fundamentem kolarstwa jest tradycja. Zresztą nie tylko kolarstwa. Jak by to wyglądało, gdyby na Igrzyskach skrócono trasę biegu maratońskiego o połowę, żeby zawodnicy mniej się męczyli i korzystniej wypadli w telewizji?

Lot z Wawy Eurowingsem to spokojnie max. koszt 300 zł, też mozna zaszaleć.
Albo nawet taniej jesli poleci sie do Kolonii/ Bonn wtedy mozna i za 100 zł wyczaić.

Dobra, zostawmy to. Oboje zgadzamy się, że coś z tym zrobić można, ale mamy odmienne zdanie co do poziomu o jaki można się poprawić.

A o Levitanie słyszałeś? :wink: To zawsze miał być cyrk i biznes, najpierw do sprzedawania gazet, potem do sprzedawania wszystkiego. A to, że mamy w okół tego fajne legendy, mity i historie, to inna para kaloszy. One jednak nie sprzedają praw telewizyjnych i praw do miast startowych równie dobrze, jak obietnica walki na trasie :wink:
Co do Maitre Jacques możesz mieć rację, że nie zmienili trasy. Nie sprawdziłem, ale na pewno ich wkurzał i psuł interes :wink:

Oczywiście, że widzę i przecież napisałem dlaczego tak zrobiono. Chodzi o to, żeby wyścig nie skończył się po pierwszym etapie jazdy na czas. My może jeszcze byśmy to oglądali, ale przeciętny widz czy to przy trasie, czy tym bardziej przed TV dałby sobie spokój.

Może jeszcze dodam, że to nie jest mój punkt widzenia i moja filozofia projektowania wyścigów. Ja jedynie stawiam się w roli organizatorów Tour de France. Oczywiście, możemy sobie tu snuć najróżniejsze scenariusze i wymyślać najcudaczniejsze trasy, które będą wspaniale wyglądać na papierze. Jeżeli zebralibyśmy największych z największych w historii i puścili ich przez takie przeprawy, mógłby to być dobry wyścig. A że mamy kogo mamy, no to trzeba zrozumieć Prudhoma, że nie zabetonuje wyścigu po pierwszym etapie. Bo my nie marudzilibyśmy, że kolarze do niczego, tylko że trasa do bani, że Tour nudny a Giro lepsze :wink:

Tak, też to zauważyłem, ale na razie jeszcze dużo za wcześniej, by wiedzieć czy jakiś akurat będzie w tym czasie. Widzę, że nawet można i na LOT znaleźć promocję (na razie najtaniej za 525 za obie strony). Dla mnie to opcja zapasowa, bo wolałbym wyskoczyć na jakiś tydzień na górskie etapy, ale nie wszystko zawsze wypala (jak w tym roku), więc w razie czego ten Dusseldorf może mi podpasować.

E. rzeczywiście loty do Kolonii/Bonn/Dortmundu (118 zł w obie) są śmieszne tanie. Tu jednak jadąc na ostatnią chwilę mógłby być problem z dostaniem się do miasta docelowego, tym bardziej nie znając terenu ( jest tam potężna aglomeracja). No i jak zawsze - problem czy będą akurat w odpowiednim terminie.

P.S. bilety trzeba kupić 2-3 miesiące przed imprezą. PKP sprzedaje najtańsze bilety (te po 29 ojro) najwcześniej 60 dni przed wyjazdem. Na tanie loty, z tego co zauważyłem, trzeba trochę sprytu i regularnego przeglądania jak się kształtują ceny. Czasem w kilka dni cena spada/rośnie o 30%.

Szukając lotów pamiętajcie czyścić cookies (albo używać wtyczek jak Ghostery), warto spróbować też VPN i różnych lokalizacji. Cena może np. rosnąć, jeśli system wykryje, że zależy Wam na podróży w dane miejsce, w danym czasie. Polecam też Skyscanner.

Bilety za 29 euro według mnie kosztują tylko do Berlina i jest ich tylko ok 6-8 na pociag. Jeśli uda ci się ustrzelić gratuluje. jest ciężko.
Samolotem raczej jest łatwiej cos taniego złapać. Do tego podróżowanie po Zagłębiu Ruhry jest łatwke tzw. S-Bahny, U-Bahny i inne Regionalne pociagi.
Z drugiej strony hotele już tak skoczyły z cenami, ze zostawiająć cos na ostatnią chwilę albo wyrzuci Ciebie poza DUsseldorf albo będzie trzeba szukać innych rozwiazań.
Ja mam zarezerowany hotel, ale mogę go odwołać i mimo ze hotel bez szału to tani nie jest.

z tego co śledziłem historyczne TdF to Poulidor nie jeździł tak bardzo słabiej od Anquetila na czas. jeśli założymy, że Anquetil to Armstrong to Poulidor był trochę słabszy niż Ullrich z czasów rywalizacji z Amerykaninem (choć na TdF wygrał z nim dopiero w 1966, czyli już po serii Anquetila).
największą siłą Anquetila było to, że praktycznie nie plątał się w kraksy, nie popuszczał ważnych odjazdów, praktycznie zawsze był gdzie trzeba. często nie musiał zyskiwać, by mieć odpowiednią przewagę, po prostu nie tracił. w tamtych czasach (bez łączności radiowej) było to jeszcze ważniejsze niż obecnie.

nawet jeśli w latach 60. trudność trasy TdF rosła to chyba nie dlatego, żeby utrudnić życie Anquetilowi (czy w ogóle konkretnym zawodnikom) tylko po prostu ze względu na ogólno pojęty rozwój logistyczno-technologiczny i chęć “podbijania” nieodwiedzanych wcześniej zakątków Francji. budowano więcej dróg, powstawały i rozwijały się kolejne stacje narciarskie i ogólnie miasteczka położone w górach, transmisja TV mogła być coraz bardziej zaawansowana, itd.

Aj tam, jakie psucie :wink: Ich pojedynek nakręcał koniunkturę jak diabli.

Dlaczego zakładać czarny scenariusz? Przy tej ilości gór i umiejętnościach Kolumbijczyków, Yatesów, Francuzów i Alberto nic nie byłoby z góry przesądzone. Froome’a tez można odczepić, co już udowodniono. A plusem byłoby to, że Quintana nie czekałby do mitycznego trzeciego tygodnia, tylko zmuszony był do atakowania przy każdej okazji. Mogłoby się okazać, że wyścig na tym zyska.
Ja po cichu liczyłem, że długa czasówka włączy do walki o podium Dumoulina, co byłoby nową opcją w grze i pewnym urozmaiceniem.

To racja, różnica była na pewno mniejsza niż między Krzychem a Nairo, mieścili się w minucie.

Ta sprawa, do której nawiązał Kuba - prawdopodobnie chodziło o 1964. To była specyficzna sytuacja, bo wyścig kończył się czasówką w Paryżu i była to trzecia czasówka, co zdenerwowało sympatyków Poupou, którzy twierdzili, że to faworyzuje Mr. Chrono. Ale organizatorzy postawili na swoim :slight_smile:

nie oglądałem prezentacji, więc dopiero teraz ogarniam kilka szczegółów.

liczyłem przynajmniej na Chevreres przed LPdBF, ale podobnie jak w 2012, będzie to jedyny poważny podjazd na etapie.

czasówka w Marsylii ma startować i kończyć się na Stade Velodrome, może być widowiskowo.

po raz kolejny żal d**** ściska, że reszta profili dopiero w maju.

Skrót komentarza redaktora Gazzetty dello Sport, Pier Bergonzi, więc jakby organizatora Giro, tzn. konkurencji

Plusy:

  • Izoard trzy dni przed końcem (pamiętając 18 lipca 1949, Coppi i Bartali odjechali razem)
  • start w Dusseldorfie, trasa przez Liege i Luksemburg na cześć 60-letnia “Unii” (Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej)
  • start ostatniego dnia w Montgeronie, gdzie startował pierwszy Tour w 1903 r.
  • obecność wszystkich francuskich łańcuchów górskich

Minusy:

  • miejsce podjazdów na trasie etapów: często daleko od mety
  • czasówki “light” na początku i na końcu, z ryzykiem, że będą bez wpływu
  • brak północno-zachodniej części kraju
  • Pireneje będą parodią samych siebie

“Tylko 36 km czasówek (rekord od pierwszego Touru z czasówkami, w 1934 r.) i tylko trzy mety górskie pokazują jasno kierunek wybrany przez organizatorów. Wrażenie jest jakby to było 21 osobnych klasyków - nawet ładne, ale nie związane ze sobą - zamiast trzytygodniowej etapówki. To cena, którą musimy zapłacić, żeby dążyć do bardziej spektakularnego kolarstwa i mieć bardziej otwarty atak na tron Froome’a. Może być tak, ale pozwólcie nam wątpić”

W wypowiedziach kolarzy i dyrektorów sportowych nie podoba mi się, że wszyscy podkreślają jak ważny będzie etap na Izoard i czasówka w Marsylii.
Z jednej strony dobrze mieć świadomość, że ogień na Izoard jest praktycznie pewny, ale z drugiej, czy to oznacza, że na poprzednich etapach wszystko będzie na remis? Chambery z ciężkim sercem przeboleję, ale Galibier? powrót po 6 latach i najlepsze usytuowanie od 24 lat i też nic?

A w 2011 nie było mety na Galibier? A.Schleck na solo po długiej akcji. Czy nie wjeżdżali wtedy na szczyt?

wjeżdżali, ale od łatwiejszej strony.