No to zapraszam wszystkich do pozwiedzania polski północnej, krainy krzyżackich zamków, tysiąca jezior, najbardziej płaskiego kawałka Polski i stolicy bursztynu.
Pologne du Nord by przemoe:
FR: La Flamme Rouge - Pologne du Nord
Etap 1a - Grudziądz-Grudziądz (7,2km prolog ITT)
Rozpoczynamy z samego rana zwiedzanie Grudziądza. 7km bardzo technicznej rundy z krótkimi fragmentami brukowanymi, wąskimi ulicami starego miasta i wyskakującym zza rogu tramwajem. Próba niezwykle istotna, ale niekoniecznie decydująca.
Etap 1b - Grudziądz - Siemiany (115,5km)
Bruki: Szramowo 3300m, Mortąg 3500m, Bądze 4000m
Po ustaleniu, kto tu przyjechał walczyć o wygraną pora sprawdzić się na polskim kawałku kocich łbów. Pierwsza próba opon w okolicy Prabut, potem chwila czasu na przegrupowanie się i w finale praktycznie 7km prostej jak strzała drogi po pięknym bruku po których zostanie kolejnych 8km do mety nad Jeziorakiem.
Etap 2 - Mrągowo - Mikołajki (202km)
I najprawdopodobniej kluczowy i decydujący etap. Fani gatunku już widzą co jest grane. Tak, jedziemy przez łąki i pola Rajdu Polski jeszcze do niedawna eliminacji MŚ. Oesy szutrowe zostały oznaczone jak należy, pomiędzy nimi jest oes jeszcze bardziej specjalny Łuknajno, który nie jest częścią rajdu, ale jako dojazd sprawdzi się z pewnością znakomicie jako combo szutru z brukiem (raz tak, raz siak). Finisz tuż pod torem wyścigowym i sponsorem całego wyścigu czyli hotelem Gołębiewski. Ten etap to będzie czysty chaos, najpierw 25km szutru, potem najpoważniejszy test czyli Łuknajno i na koniec dwie rundy po ponad 5km szutru tuż przed metą. Poza Łuknajnem nie ma streetview z szutrów, ale jest trochę onboardów z rajdów Wszystkie oesy były jechane w tym roku, więc o jakość tych dróg się nie martwię, skoro co roku są przygotowywane na rajd, to będą się nadawać na rower.
Szutry: SS1 Miłki 12000m, SS2, Miłki 12000m, SS3/SS5 Nowe Sady 2000m, SS4/SS6 Lubiewo 2800m
Cocococombo: Łuknajno 10500m
Etap 3 - Lidzbark Warmiński - Tolkmicko (183,5km)
W drogę nad morze, tam musi być finał wyścigu! Trudności nawierzchni mamy już za sobą, pora odnaleźć w sobie górala. Podjazdy są jakie są, złożenie czegokolwiek z dodatnim procentem w tych okolicach jest trudne, ale wzgórza elbląskie są piękne a nad samym zalewem wcale zupełnie płasko nie jest. Ostatnia hopka jest tylko 5km przed metą w Tolkmicku.
Etap 4 - Nowy Dwór Gdański - Krynica Morska (145,5km)
Na koniec krótko, ale treściwie. Polska Holandia w całej okazałości, pierwsze 100km to teren najbardziej płaski z możliwych, ale ani jednego drzewa osłaniającego od wiatru. Jak widać po mapie trasa mocno kręci, więc gdzieś na pewno powieje z właściwej strony a nie będzie brakować chętnych na odwrócenie wyścigu, bo już nie ma na co oszczędzać sił. Po dojeździe z Wisłą do morza skręcamy w prawo i zaczynamy serię premii bonusowych, jeśli jakaś grupa się urwała, to zarobi tym bardziej i nawet jeśli zostaną przed metą doścignięci, zarobione sekundy mogą być bardzo ważne. Finisz w Krynicy Morskiej i prosto z dekoracji można udać się na jedne z najpiękniejszych polskich plaż.
Z pierwotnej koncepcji (tygodniówki) odpadły mi dwa etapy. Jeden (etap 2) to miał być sprint w Olsztynie, gdzie 10km przed metą był taki piękny fragment historii polskiego drogownictwa.
Mielibyśmy komplet możliwych nawierzchni (no, drewnianej i cegiełki nie, ale to już chyba w Polsce nie występuje w naturze)
Finałowy etap 7 to była czasówka po wale wokół Wyspy Sobiesewskiej (ok 15km), zamieniłem to na prolog w Grudziądzu i skróciłem etap 1b