115. Paryż - Roubaix (09.04.2017)

Dwóch rzeczy nie rozumiem:

  • Czemu Boonen nie skoczył za van Avermaetem/Saganem, gdy oni przeskakiwali do grupy Stybara?
  • Czemu z Treka do akcji van Avermaet-Stybar-Sagan (wtedy jeszcze) poszedł Stuyven, a nie Degenkolb.

Moim zdaniem, Degenkolb był w formie na wygraną w tym wyścigu.

Sagan… Nie jestem przekonany, czy to defekty go załatwiły. Moim zdaniem zbyt wcześnie był zbyt agresywny. Nie wyszedł mu ten wyścig pod żadnym względem.

Dziwi mnie jeszcze, że Langeveld nie próbował atakować 2-1,5 km przed metą. Moim zdaniem, miałby większe szanse niż w sprincie. Ale zapewne byłby i tak trzeci.

Najszybsza edycja w historii.

Langeveld raz spróbował, był z nich najbardziej ujechany, no i też chyba zadowolony z trzeciego miejsca.
Też mi się wydawało, że Boonen i Degenkolb byl w stanie skoczyć za GvA i Stybarem, ale najwyraźniej zlekceważyli tę akcję, Boonen być może się zawahał i uznał, że skoro Stybar wyskoczył to on nie musi, albo może złapał lekką zadyszkę, trudno powiedzieć.
Degenkolb był dziś za bardzo przyklejony do Boonena, taka trochę kara za jazdę a la Hushovd na Cancellarze w 2011.

Jeszcze jedno.
Pierwszy monument dla BMC w 11. sezonie istnienia grupy, w tym 8. w WT.

Ja też odniosłem wrażenie, że Degenkolb był bardzo mocny i mógł walczyć o zwycięstwo. Przez cały wyścig pilnował Boonena, Sagana i GVA, ale w decydującej chwili GVA mu odjechał. W ogóle nawet nie wiem kiedy to się stało. Ale jak się GVA znalazł ze Stybarem to już czułem, że jest po herbacie. Trzeba też podkreślić istotną rolę Ossa.

PS. Pamiętajcie - GVA, a nie GvA :wink:

Też z brukowanymi sektorami? :wink:
Liczyłem dziś i kibicowałem Saganowi, no ale jakoś tak ciężkawo wyglądał, inna sprawa że on czesto wygląda na ujechanego a potem robi rzeźnie. Byc może te defekty go dobiły ale wydaje mi się, że i bez nich miałby problem dziś walczyc o zwycięstwo.

Ja tam sie ciesze , ze nie wygraly zadne Kristoffy czy inne Degenkolby. Nie lubie trutniow :wink:

Wg mnie niezle pojechal Greipel. Byl aktywny i widoczny. On w sumie ma potencjal na zwyciestwo w tym wyscigu , ale rowniez wiele musialoby sie “ulozyc” aby to sie stalo.

Może jakby Lotto, które ma za sobą żenującą kampanię we Flandrii po której powinni się zapaść pod ziemię, pojechało zdecydowanie na niego, to byłoby nieco więcej niż 7. miejsce?

Z drugiej strony, wydaje mi się, że to jest dla Niemca i tak absolutny max, bo zawsze znajdzie się tych 5-6 zawodników, którzy mu na bruku odjadą.

Wyścig oglądałem niestety jednym okiem. Nie wyglądał na tak nudny, żeby nic o nim nie pisać. Chyba faktycznie wszyscy przenoszą się na twittera…

Langeveld to mała sensacja. Z Cannondale widziałem w tym miejscu raczej Van Baarle. Langeveld po bruku jeździć oczywiście umie dobrze, ale dwa ostatnie lata to straszna bieda. Ładnie zastąpił nieobecnego Sepa.

Oglądając byłem przekonany, że Moscon i Stuyven mają stratę jednego okrążenia i niepotrzebnie przeszkadzają finiszującej trójce :smiley: Dopiero sprawdzając wyniki wyprowadziłem się z błędu.
Teraz trzeba znaleźć jakieś ostatnie dwie godzinki transmisji i obejrzeć uważniej

Miałem tak samo :smiley: Nawet się śmiałem pod nosem, że redaktor Jaroński się pomylił i niepotrzebnie się emocjonuje :slight_smile:
Zmieniając temat. Kiedyś myślałem, że Bodnar będzie na Roubaix takim ostatnim, mocnym pomocnikiem jednego z liderów(np. Sagana) i że a nóż trafi się kiedyś taka edycja gdzie będą jakieś szczęśliwe, sprzyjające okoliczności do walki o wysokie miejsce. Po latach stwierdzam, że chyba przeceniałem jego umiejętności jazdy w tym wyścigu i w ogóle po brukach :slight_smile:

Nie macie wrażenia, że to było kolejna słaba edycja Roubaix?

Czy tylko mnie się wydawało, że brakło w tej edycji takiego konia pociągowego jak Cancellara?

Sagan za wcześnie+pech, Boonen za wcześnie+ chyba brak mocy.

Degenkolb “na świadka”.

Jak tak dalej pójdzie będziemy mieli Scheldeprijs po paru odcinkach brukowych, a nie Monument.

Mało brkło a 40luda bytam wpadło na velodrrom.

Jak Boonen albo Cancellaera, wcześniej Musseuw, odpalili wrotki, no było po wyścigu, a teraz…

Mam też wrażenie, że kolarze są coraz delikatniejsi.

Wg mnie było ciekawie, ale na forum już nie pisałem, bo za dużo okienek (ograniczałem się do lektury :slight_smile: )

Może w poprzednim poście trochę pomarudziłem, że na samych brukach nikt nie prezentował poziomu Vanmarcke i Cancellary, ale tak ogólnie to wydaje mi się, że poziom był bardzo wysoki.
Wszyscy mówili jaki to Quick-Step mocny a tymczasem Boonen i Stybar dość szybko zostali sami przeciwko np. 4 kolarzom Treka, 2 kolarzom Direct Energie (Chavanel nie był na tym wyścigu tak mocny od 2009 roku), 2 kolarzom Cannondale (i nie było wśród nich Vanmarcke), 2 kolarzom Sunweb, 2 kolarzom BMC, 3 kolarzom Katiuszy, 3 kolarzom Cofidisu, 3 kolarzom Bory czy 5 kolarzom Lotto, którzy nie stanowili drużyny.

Dodajmy jeszcze tę najwyższą w historii średnią mimo rekordowej w ostatnich latach ilości brukowanych sektorów.

Jestem pod ogromnym wrażeniem jazdy GVA. Niby nic takiego wyjątkowego nie robi (bardzo dużo zyskuje tym finiszem), ale trzeba oddać, że jest piekielnie skuteczny.
Warto przypomnieć, że decydujące ataki na E3, Gent-Wevelgem i dzisiaj takie trochę z niczego, po lekkim uspokojeniu konkurencji.
Dzisiaj jednak miał trochę szczęścia. Przed Arenbergiem co sektor jakieś kraksy, a w lasku spokój. Gdyby tam się zablokowało mógłby już nie dojść (tak sobie pomyślałem w czasie transmisji, że w lasku nic się nie stało, bo nikt nie jechał poboczem, co myślicie?).

Quinziato oznajmił, że jechał ostatnie Roubaix. Ech, pamiętam jak był młodzieżowcem.

gdyby poszła ta akcja “Sagan-Bodnar-Stuyven-Oss” działoby się więcej.
defekty defektami, ale zawodnicy byli dziś czujni i b.dobrze przygotowani.

A może wiatr w plecy zrobił swoje?

Ale zgodzę się, że nie ma już w peletonie gościa który mógłby zrobić rzeźnie jak tych 3

Kolarze zasuwali jakby każdy z nich miał motorek w rowerze a wam mało…
A może tak jest a kiedyś mieli tylko nieliczni?

Wyścig był przecież ciekawy. Działo się od samego początku. Najpierw zabójcze tempo, nieudane próby ucieczek. Potem kraksy. Potem kolejne szarpaniny, grupki, pościgi, defekty, taktyczne zagrywki. Nawet na welodromie było ciekawe kiedy się zjechali. Klasyka ścigania.

A poza tym to też zawiódł mnie Bodnar. Myślałem że stać go na więcej. Na jazdę w stylu Ossa. Ale chyba faktycznie nie ten poziom.

Nie powiedziałbym, że wyścig był nudny, może po prostu mniej nieprzewidywalny niż w czasach świetności Boonena czy Cancellary. Jakiś przejaw szaleństwa mieliśmy 77 km przed metą podczas ataku Sagana z Bodim. Gdyby nie defekt Słowaka mogło być ciekawie, ale pewnie i tak spróbuje coś podobnego za rok.

Czarowanie na welodromie było niezłe, a gdyby to wygrał ktoś z dochodzącej dwójki byłoby jedno z bardziej kuriozalnych zwycięstw w monumentach.

Banał o tym, że “poziom się wyrównał” idealnie pasuje do opisu ostatnich edycji. Podobnie jak wspomnienie o tym jak wielką klasę swego czasu pokazywali Boonen i Cancellara wygrywając te 14 Monumentów (13 na bruku w tym 7 Roubaix). Myślę, że trudno w tej chwili o kolarza, który jest w stanie odjechać na solo w decydującym momencie. Może Sagan dałby radę przy idealnym scenariuszu ? Mamy kilka lat, żeby to sprawdzić :wink:

GVA bohaterem, ma sezon życia i fajnie, że zwieńczył to Monumentem. Ciekawe czy to jego ostatni czy teraz worek zacznie się regularnie wypełniać :wink:

Stybar też pokazał klasę, po słabej kampanii brukowej zebrał się na ten jeden start, który najbardziej mu pasuje i niewiele zabrakło. Trochę mnie smuci, że sam Czech mówił, że do 4km przed metą jechali na Boonena, ale może to tylko taka wymówka dla mediów czemu nie pracował. Zastanawia mnie też czemu słabsi zawodnicy w sprincie próbują pierwsi :wink: zrobił to Naesen, wczoraj Stybar. Nie lepiej czekać na ruch tego “lepszego” ?

Moscon i Stuyven mogą tu kiedyś wygrać. Obaj pokazali fantastyczną wytrzymałość (gdzie skończyli Roelandts i Claeys z którymi Moscon rozkręcił zabawę?). Zaskoczył mnie też Demare, przed tygodniem mu dołożyłem, że żaden z niego klasykowiec a tu proszę :slight_smile:

Mnie się ogólnie podobało, było wszystko to co na Roubaix jest potrzebne. Sagan miał ogromnego pecha i myślę, że koniec końców odpuścił. Dwie akcje zrobił i dwa razy kończyły się defektem, to sporo pecha jak na jeden wyścig.

Boonen pojechał dobrze, ale trochę mu do zwycięstwa zabrakło, wydaje mi się, że trudno znaleźć scenariusz w którym wczoraj by wygrał. Szczególnie, że Degenkolb siedział za nim przez cały wyścig co Tomcio skwitował słowami: “pojechał najbardziej tchórzliwy wyścig w życiu” :wink:

Pierwszy monument, ale dobre miejsca w klasyfikacji w wszystkich:

Sanremo: 5.
Ronde: 2.
Roubaix: 1.
Liege: 7.
Lombardia: 12.

Więc suma najlepszych pozycji w monumentach to 27. Gilbert’owi zabawę psuje 52. miejsce w Roubaix (2007). Jak tam inni kolarze?

Pytanie w punkt. Chyba zabrakło Stybarowi chłodnej głowy.
A że lepiej poczekać pokazał Michał w San Remo.

Wracając do GvA, to jakies refleksje na jego temat.

Pamiętam go z czasów, gdy uchodził, ze w miarę obiecującego sprintera (“koszulka punktowa na Vuelcie”). Był juz wtedy też obiecującym “klasykowcem”.

Ale to były czasy Boonena, Cancellary. Z nimi GvA nie mógł się równać.

Z kolei przecież nieźle jeździł klasyki typu LBL czy Lombardię, ale z kolei trafił na erę Gilberta.

On ja k mróweczka pracował i pracował.

I jak to zwykle bywa nigdy nic nie idzie tak jak trzeba (kontuzje, kraksy).

Dopiero ten nieszczęsny (dla nas) wyścig olimpijski jakby odblokował GvA.

Ale to i tak Sagan zostawał przedsezonowym klasykowym faworytem.

Stało się inaczej i GvA kosi co leci.

Wobec sumy nieszczęść i impotencji konkurentów, nie dziwne, że wygrał Roubaix.

Pytanie? Co się stanie dalej.

Żyjemy w czasach ewidentnego “brukowego” bezkrólewia. Przynajmniej tak to na razie wygląda.

Z Saganem nigdy nic nie wiadomo, może rządzić, może wrócić do MTB :stuck_out_tongue: może zostać słowackim celebrytą :wink:

Degekolb nie wygląda, Kristoff tym bardziej.

Więc może ten młody Naesen nowym Boonenem? :wink: