Critérium Dauphiné 2015

Froome ma problem. Bo zupełnie nie przeszkadza jechanie przeciwko wszystkim jak się ma moc jak on w 2013, jak Fabian na wiosnę’10 czy Contador’09 w TdF. Jak się jest o 2 klasy lepszym od rywali to nawet jazda przeciwko nim wszystkim nie jest straszna. Problem pojawia się jak taki kolarz przestaje być taki mocny. I to od kilku lat przeżywa Cancellara i to przeżywał Bercik, ale w końcu nauczyli sobie z tym radzić. Ale do tego potrzeba zmian. A Sky nie zmienia nic. I taktyka rywali też się nic nie zmienia - rok temu tak przegrali Delfinat, o mało w tym roku Kwiatek nie wygrał z nimi P-N i dzisiaj powtórka z rozrywki. Jakby to było Sky’12 czy by mieli Porte’a’13 to by dzisiaj Nibali i Valverde zostali złapani 15 km przed metą i dostali od reszty po 3 minuty na mecie. Ale tego już nie ma w nich. Opłaca się atakować Sky na deszczu, opłaca atakować od początku, opłaca niszczyć ich plany.

Sky znowu pokozaczyło, a reszta się ścigała. I przez taktykę Sky (oraz renomę nazwiska) Froome nadal jeździ przeciwko wszystkim. Nadal niektórzy patrzą na Froome’a jak na nadzwyczajne zjawisko, którego nie da się zatrzymać. Z Contadorem było to samo. Aż o mało nie ograł go Schleck na trasie, a rok później nie bali się go nawet Voeckler czy Cunego! W tym roku Froome przeżywa to samo - nie tylko Pinot go ogrywa czy Contador, ale też m.in. Intxausti, van Garderen, Zakarin czy Majka. A nawet jeśli nie ogrywają to nie boją się go atakować czy dotrzymywać mu kroku. Niech to wykorzysta także. Niektórzy się za nim rozglądają, ale niektórzy już się go nie boją. I to szansa dla niego. Niektórzy opuścili gardę i ma okazję na zadanie im ciosu.

Patrzyłem na Sky na Giro i sądziłem, że coś zmierza ku zmianom w taktyce - zostawiali dużą część roboty Astanie czy Tinkoffowi, sami pracowali kiedy trzeba, ale nie zajeżdżali się i nie dążyli do rządzenia w peletonie, lecz do wykorzystywania swoich mocnych stron. Porte też potrafił sam zaatakować i nie patrzył tak w ‘komputerek’. Cała jego wiosenna kampania nie była tak ‘zaprogramowana’ w ściganiu. Coś co według mnie jest potrzebne Sky. A dzisiaj znowu Sky próbuje nadawać tempo, a potem siada. Tym razem Froome nie wypadł z walki. I jestem prawie pewny, że taktyka Sky na jutro to mocne tempo, byleby przygotować grunt pod atak Brytyjczyka. I znowu Sky będzie chciało trzymać w ryzach peleton. A po co? To przecież ‘tylko’ Delfinat. Można przetestować coś innego. Jutrzejszy etap aż się prosi o zostawienie w rękach innych i atak już na Amerands z jakimś kolegą. Coś jak ataki Landa - Aru. I może nie ma nikogo w składzie na Delfinat aż tak mocnego, ale chodzi o zaskoczenie, a nie tylko o moc. Jest Roche, Kennaugh czy Poels - każdy z nich może go pociągnąć kilkaset metrów. Albo pokierować na zjeździe (tutaj bym wybrał Roche’a) i postawił rywali raz pod ścianą. Nawet jeśli się nie uda to przestraszy to rywali w kontekście TdF. A nie tylko Enzo to będzie widział. Na pewno Contador czy Quintana obserwują kilku kolarzy z Delfinatu w kontekście walki w Wielkiej Pętli. Delfinatu i tak raczej Froome już nie wygra, a nawet jeśli to ma to małe znaczenie jak zawiedzie w lipcu. Więc niech testuje - atakuje albo niech jedzie za rywalami jak oni ruszą. Coś jak Schleck za każdym razem jak atakował Contador. Nawet jak to było na samym początku Telegraphe, a przed nimi jeszcze Galibier i Alpe d’Huez. A takie patrzenie na drużynę po raz kolejny go zgubiło. Może jutro zaryzykować coś nowego. Kiedy jak nie teraz? Wyścig jest w zasadzie przegrany, bo Van Garderen i Intxausti jadą jak Brajković’2010, a dzisiaj przed niego wskoczyli też Enzo, Valverde, Costa i Yates, których sam puścił. Jest idealna okazja zaryzykować i jutro spróbować pojechać inaczej niż zawsze.

Taktyka Sky zawsze była prosta: nadawać tempo na 450W na podjeździe, bo przy odskoku na 500W nikt nie będzie w stanie utrzymać takiej mocy. Teraz albo Sky nie jest już w stanie dyktować takiego “blokującego” tempa, albo inni są w stanie utrzymać wyższą moc dłużej i odskoczyć.

No właśnie. Kolarstwo to piękny sport, ale i prosty :slight_smile: Albo masz parę w nogach, albo nie. Jeśli brakuje mocy, to żadna taktyka tego nie ukryje.
Jeszcze jesienią, na Vuelcie, Contador i Froome byli o jeden poziom wyżej od konkurencji. Teraz pod górę dokładają im, tacy, których niedawno nikt by o to nie podejrzewał.
Jeśli to się jutro potwierdzi, to sądzę, że i jeden i drugi wyciągnie z tego wnioski i na Tour przyjadą lepiej przygotowani.
Ale z poczekajmy do jutra, bo tu każdy dzień przynosi coś nowego.

Froome po prostu nie umie zaadoptować się do panujących warunków. Jeśli dzisiaj, w pewnym momencie, jechała na czele 19 osobowa grupa z Nibalim, Valverde, Keldermanem i kilkoma innymi faworytami a Froome’a tam nie było, to nie świadczy o jego słabej formie (koniec końców był dzisiaj jednym z najmocniejszych), ale o złej taktyce i słabej jeździe “głową”. Brytyjczyk chyba zwyczajnie boi się skoczyć 150 km od mety, nawet jeśli odjeżdżają mu najważniejsi rywale.Do tego dochodzi słaba jazda w złych warunkach pogodowych, słabe zjeżdżanie i słaba jazda na pagórkach. Nie pierwszy i nie ostatni raz przegrywa jakiś etap w ten sposób. Najbardziej było to widać na Tirreno 2013, Froome miał wtedy genialny sezon, genialną formę, ale i tak dał się ograć na stromych pagórkach na etapie z nieprzewidywalnym scenariuszem i fatalną pogodą.

Etap oczywiście świetny, od startu ogień, mnóstwo ataków, których nikt z nas nie widział :wink: i świetna końcówka. Zadziwia mnie ten Intxausti, tak dobry to chyba jeszcze nie był. Dzisiaj atakował TJ i Froome’a w końcówce i mimo, że wiele nie zyskał to pokazał, że stać go tutaj na walkę nawet o zwycięstwo. Fajnie, bo już go trochę skreśliłem i wrzuciłem do koszyka razem z Antonem czy van den Broeckiem :wink:

Pytanie za 100 punktów brzmi: jak się zregenerują dzisiejsi bohaterowie etapu ? Wcale nie jest powiedziane, że w równej walce na ostatnim jutrzejszym podjeździe będą w stanie odeprzeć ataki trójki wspomnianej w poprzednim akapicie. Będzie bardzo, bardzo ciekawie.

A na końcu wygra Yates :wink:

ale etap.
co by nie mówić, ucieczka w dość niecodziennym składzie personalnym, nie mówiąc już o tych początkowych atakach, gdzie byli wszyscy prócz Froome’a i TvG.
a wygrał kolejny facet, którego odsyłałem na Szwajcarię.
wyścig zaczyna przypominać ubiegłoroczną edycję. teraz to nawet zwycięstwo Vallsa w generalce mnie specjalnie nie zdziwi :stuck_out_tongue: choć faworytem chyba wciąż van Garderen, o ile się nie da wciągnąć w gierkę pod tytułem dyktowanie tempa i o ile pogoda będzie lepsza niż dziś.
spory też pogrom w porównaniu do wczorajszej czołówki.
trzymam za Beniata :smiley:
na Yatesa, który się tu czai podobnie jak na Baskach też się nie obrażę.

ciekawe, że b.dużo pracowali chłopcy Tinkowa. chyba po prostu chcą dobić Froome’a, innego wytłumaczenia nie widzę.

oby tylko obyło się bez zależności “super Dauphine -> stypiasty Tour” jak w 2014.

Co się stało Mollemie? 20km. przed metą trzymał koło Frooma i TVG a dojechał ósmy od końca ze stratą ponad 36min!
Po świetnej jeździe w TA wydawało się, że jest mocny jak nigdy i powalczy o top 5 w TdF…

Może zatrzymał się za nagłą potrzebą :smiley:

Odnośnie wypowiedzi Nibalego “Zdecydowałem, że puszczam kolo” - mam nadzieję, że nie będzie w lipcu tak szybko i zdecydowanie podejmował podobnych decyzji :wink:

rojekk, Mollemy już tam dawno nie było. Ma problemy z plecami i skonczył wczoraj w grupetto.

cały czas się zastanawiam czy słabsza jazda Keldermana za wkalkulowana czy nie.
jeśli nie to Holendrom pozostaje liczyć Kruijswijka :wink:
ależ by było fajnie, gdyby wygrał na l’Alpe d’Huez, tyle że ciężko będzie uciec na tym etapie :/

Po Giro nie lubię gościa. Za to, co zrobił temu Szwajcarowi.

faktycznie kawał z niego cwaniaka.
a ta luka na zjazdach z Daone na etapie pod Patascoss? szkoła Unzue :wink:

A czym Wam tak ten Bask podpadł? Nie przypominam sobie jakiegoś niesportowego zachowania.

Wiózł się na kole Reichenbacha i ściemniał, że nie ma już sił, a potem mu odjechał i wygrał etap.

Przez 4 kilometry. W dodatku robił to jak kiepski aktorzyna. Voeckler to przy nim poker face :wink:

Ale takie zdarzenia / taktyka jazdy na polecenie dyrektora sportowego / są przecież na prawie każdym wyścigu.

Ucieka dwóch równorzędnych kolarzy, nagle jeden przestaje dawać zmiany udając nieżywego, a drugi ciągnie przez x kilometrów pod górę, po czym ten pierwszy mu odjeżdża i wygrywa etap. Jesteś pewien, że takie sytuacje są na każdym wyścigu? :wink:

Można nie dawać zmian, jeśli jest to rzeczywiście jakaś uzasadniona taktyka, a nie ściemnianie (w sumie to też taktyka, ale budząca duży niesmak).

Nic dziwnego, że Beniat stracił w oczach wielu kibiców. Również moich.

No ale na tym Dauphine jedzie świetnie, na Giro dobrze potrenował :wink: Drugi rok z rzędu mamy piękne, szalone Dauphine. Ciekawe jak dziś. Stawiam, że Tejay się wybroni.

Tu nie było żadnych taktycznych team orders, obaj jechali po zwycięstwo etapowe.

Froome dzisiaj pokazał formę, jakiej się po nim nie spodziewałem - znakomita jazda, może to nawet jego najlepszy dzień na rowerze od TdF 2013.

Najlepsze jest to, że to wszystko na dość niepozornym podjeździe. Gdyby zaserwować taki etap na Tour de Pologne, wpadłoby na metę z 15 chłopa.

Tak czy siak jeden z ciekawszych Delfinatów, jakie oglądałem. Brak długiej indywidualnej czasówki i brak premii górskich poza kategorią dobrze zrobił temu wyścigowi.

Nie chcę zapeszać, ale chyba nie pamiętam sezonu, w którym byłoby tak wiele dobrych etapówek.

Contador chciał pojechać Route de Sud z dala od zgiełku, a tu mu się podobno Quintana zjeżdża i transmisja TV :smiley:

Ciekawy wyścig i niestety Tj nie dał rady utrzymać koszulki.

Warta odnotowania także forma Poelsa. Nadawał imponujące tempo zarówno wczoraj jak i dzisiaj. Wydaje się, że może być pewny miejsca na TdF, co więcej z taką dyspozycją może być przedostatnim przybocznym Frooma obok Porta. Przed sezonem tego się po Holendrze niespodziewałem.