Czemu nie ma Szmydomanii? - czyli o promocji kolarstwa

Przepraszam, że w pierwszym poście na forum “odkopuję” temat, ale jako fan F1 poczułem się urażony niektórymi komentarzami, a także zniesmaczony, że osoby, które nie mają praktycznie żadnego pojęcia o F1, wypowiadają się negatywnie na temat tego sportu. Nie chcę nikogo urazić, więc mojego postu proszę nie traktować osobiście. Będę odnosić się tylko do tego, co zostało napisane, nie wazne przez kogo.

I to jest mądre zdanie! Ale pozwolę je sobie rozwinąć. W F1 na wynik składają się: jazda kierowcy, współpraca na linii kierowca- inżynier wyścigowy, praca mechaników, praca inżynierów w fabrykach, strategia na wyścig, organizacja zespołu i szczęście. Czasami wystarczy, że jeden element zawiedzie i wyników nie ma. Dlatego czasami bardzo dobrzy kierowcy zaliczają słabsze występy/sezony, ale też nie jest tak, że w bardzo dobrym bolidzie słaby kierowca będzie seryjnie wygrywał.

I potem takie pół-głupki wypisują opinie, że jak Kubica mógł zostać sportowcem roku, skoro był dopiero czwarty w F1 i jaki z niego sportowiec, skoro ma teraz trudności ze zdobywaniem punktów i co to za problem jeździć samochodem 2 godziny w kółko. Ale można też inaczej: ja np. śledzę zmiany w pakietach aerodynamicznych zespołów przed każym wyścigiem. Siedzę w tym mocno i dociera do mnie, że kierowca nic nie zrobi, jeśli zespół spartoli mu strategię. A niektórzy zadowalają się patrzeniem w tabelę z wynikami przy wyciąganiu wniosków.

Ten sezon potwierdza, że conajmniej 80% siedzących za kółkiem w F1 to prawdziwi mistrzowie, którzy wykorzystają swój sprzęt na maksa, jeśli tylko odpowiedni dostaną. Poziom kierowców jest niezwykle wyrównany i wysoki, a bierze się to stąd, że zaczynają oni jeździć już w wieku kilku lat. Jeżdżą i jeżdżą, zaczynają od kartingu potem przez formuły juniorskie i testy bolidem F1 trafiają na wyścig. Do tego ćwiczą na siłowni, bo nie byliby w stanie kręcić dobrych czasów tak mocnymi samochodami przez 1,5 godziny, gdyby nie bardzo dobrze wytrenowane mięśnie. Ale że nie tylko bolid się liczy, potwierdza w F1 te około 20%, którzy nie są mistrzami. Zobaczcie na duet Williamsa: Rosberg jest piąty w mistrzostwach (ustępuje tylko kierowcom dwóch ekip, które stworzyły na ten rok najlepszy bolid), a jego kolega z zespołu- Nakajima, dopiero co opuścił ostatnią pozycję w mistrzostwach, ale i tak jest pod koniec drugiej dziesiątki. O Piquecie nawet nie wspomnę, bo kręcił się co drugi wyścig i dostawał takiego łupnia od Alonso, że Renault mu podziękowało. A to jeszcze nie najgorsi w F1, bo trzy lata temu był taki Japończyk, któremu po 4 wyścigach odebrano licencję na starty w F1, bo nie potrafił przejechać nawet sesji treningowej bez kilku efektownych “piruetów”. A nie był to kierowca “z łapanki”, tylko mistrz japońskiej Formuły Nippon. Na szczęście przesiew w seriach juniorskich powoduje, że coraz rzadziej trafiają do F1 kierowcy przeciętni.

Button cienki bolek?! W takim razie jakim cudem zajął trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej w 2004 roku? Ustąpił tylko duetowi Ferrari, które stworzyło wtedy nieosiągalny dla reszty bolid. Button pojechał wiele fenomenalnych wyścigów w F1 (zwłaszcza w deszczu), często pokonywał swoich kolegów z zespołu i to nie byle jakich. Button niewątpliwie należy do tej grupy, która w F1 prezentuje najwyższy poziom. Problem w tym, że jest ona bardzo liczna (Button, Webber, Vettel, Rosberg, Kubica, Raikkonen, Massa, Hamilton, Alonso i pewnie niedługi się przekonamy, że kogoś jeszcze wypadałoby tam dodać). Nie zgodzę się, że Kubica zdobyłby tytuł w tym roku, gdyby nie wyścig technologiczny. W tym roku nie prezentuje się jakoś wyraźnie lepiej od Heidfelda. Co innego, w zeszłym: Nick mógł mu co najwyżej wąchać spaliny, a czołówka na czele z Hamiltonem, Massą i Raikkonenem mogła zazdrościć Polakowi regularności, bezbłędności i wyciskania ostatnich możliwych ułamków sekund z bolidu. Gdyby BMW wytrzymało z rozwojem do końca sezonu i byłoby chociaż tą trzecią siłą z wyraźną przewagą nad czwartym zespołem, to śmiem twierdzić, że Kubica zdobyłby mistrzostwo. Ale trzeba przyznać, że w tym roku kilku innych kierowców bardziej imponuje. Napisałeś, że Button się nigdy nie pokazał, można Twoim tokiem rozumowania powiedzieć, że Kubica też, bo w Kanadzie Hamilton walnął w Raikkonena.

A Kubica to nie wykonuje ciężkiej pracy? Przed sezonem 2008 schudnął bodajże 7 kilogramów i był na skraju niedowagi! Niestety Robert należy do tej grupy wyższych kierowców, którzy szczególnie muszą dbać o wagę, by mieć do dyspozycji więcej balastu i móc lepiej zbalansować bolid. Praca, jaką wkładają kierowcy F1 w przygotowanie do wyścigów jest ogromna, porównywalna z innymi sportowcami uprawiającymi sporty wytrzymałościowe. A kierowca podczas wyścigu nie może zjeść sobie batonika energetycznego, czy wziąć nowego bidonu (co jest szczególnie uporczywe przy upalnych wyścigach, temperatura w kokpicie przekracza 60 stopni celsjusza i napój również nagrzewa się do tej temperatury, a kierowca ma go do dyspozycji zaledwie pół litra na tak długie męczarnie w upale).

No właśnie, nie wszyscy zdają sobie sprawę z sukcesu Roberta, jaki odniósł w 2008 roku. Został wybrany przez magazyn Autosport najlepszym kierowcą ze wszystkich serii wyścigowych świata! Wyprzedził pięciokrotnego mistrza świata w rajdach samochodowych- Sebastiena Loeba, całą pierwszą trójkę sezonu w F1, wszystkich mistrzów różnych innych serii, samochodów turystycznych WTCC czy DTM, zamorskich serii takich, jak NASCAR czy Indy Car, czy wszystkich serii przygotowujących do wejścia na szczyt. Niewielu zdaje sobie sprawę, ilu rywali musiał pokonać Kubica, by wogóle dostać się do F1. F1 to tylko wierzchołek góry lodowej, której podstawę stanowią liczne serie juniorskie i karting. Miliony ludzi próbują swoich sił, ale tylko najlepsi zostają dostrzeżeni. Konkurencję Robert napewno miał większą, niż Sikora, czy Kowalczyk, z prostej przyczyny. F1 to sport hierarchicznie najwyższy spośród wszystkich sportów samochodowych, niemal każdy kierowca, czy to startujący w Rajdzie Dakar, czy w WRC, czy ścigający się Seatem Leonem w WTCC, czy jeżdżący w wyścigach 24-godzinnych, czy to w kartingu jest jakby automatycznie niżej notowany, od któregokolwiek kierowcy F1, gdyż nie udało mu się tam dostać. A w narciarstwie masz wiele konkurencji i niekoniecznie każdy skoczek narciarski marzy, by zostać mistrzem świata w Biathlonie, czy na odwrót. A więc konkurencja jest znacznie mniejsza, tym mniejsza, że narciartwo jest popularne tylko w krajach Ameryki Północnej, północnej części Europy i kilku krajach Azjatyckich. We wszystkich tych krajach sporty motorowe kwitną, ale trzeba także dołożyć do tego kraje Ameryki Południowej czy południowej części Europy. A i śmiem twierdzić, że w tych krajach, gdzie popularne są zarówno wyścigi, jak i narciarstwo, więcej osób próbuje zostać profesjonalistą w tym pierwszym.

Nie wiem, czy komukolwiek zechce się to przeczytać, jeśli ktoś się ze mną nie zgadza, to proszę odnosić się do konkretnego fragmentu mojej wypowiedzi i mieć jakieś argumenty, a nie pisać na zasadzie “wydaje mi się, że F1 to nic takiego, ale nigdy tego nie oglądałem…” :wink:

Anderis> całym swoim postem udowodniłeś ze w F1 nie wygrywa kierowca ani jego umiejętności, wygrywa bolid, a jak to dla kogoś jest sport to przykro. Kolarstwo to taki piękny sport że nawet jak masz defekt to jeszcze masz szanse wygrać, nawet jak spora część ekipy może nie przeszkadza ale na pewno nie pomaga to możesz wygrać[El Pistorelo itd…] Liczy się kolarz. Dla mnie f1 może być ciekawe tylko jako zabawa z aerodynamiką itp., bo sportu w moim odczuciu w tym jest niewiele.

Ostatni akapit to jakieś nieporozumienie, co ma narciarstwo do forum o kolarstwie? Napisz mi tu proszę co masz na myśli pisząc “konkurencja”? Bo chyba nie to że większości mieszkańców tego globu nie stać na paliwo do samochodu już nie mówiąc o kupnie własnego, jak już przytaczasz takie bzdurne porównania [narciarstwo-F1] to porównaj jaką konkurencje mają szachiści, może nie każdego stać na szachownicę itd., ale wystrugać sobie z drewna lub z czegoś zrobić można, potencjalna konkurencja to 4mld ludzi [wykluczam dzieciaki małe, bardzo starych ludzi i niepełnosprawnych mniej lub bardziej umysłowo] a więc oddaj cześć mistrzom w tej trudnej grze, taka konkurencja a jednak są najlepsi. Szachy też są wyczerpujące kilkanaście lat temu podczas pojedynku o mistrzostwo świata jeden z graczy schudł 10kg w kilka dni, się chłopina tak zestresował żę się prawie wykończył.

To jest takie na silę wciskanie jaka to Formuła 1 jest ciężka może i jest ale jak już porównujemy to proszę zwróć uwagę na to

Kolarstwo głupi przykład 1 etap który ma 150 km i ostatnie 20 km podjazd na rowerze. to jest wysiłek,wytrzymałość, itd i nie porównuj takiego wysiłku do jazdy w Formule 1 gdyż może Kubica podczas wyścigu przejedzie 150 km ale bolidem a nie rowerem więc błagam trochę zdrowego rozsądku.

Ja uważam, że plebiscyty typu sportowiec roku to “zabawy telewizyjne”, które mają na celu jedynie nabicie kasy z sms’ów oraz kolejna okazja dla działaczy, żeby spotkać się przy kielichu.

Co znaczy sportowiec roku, jak porównać osiągnięcia sportowców z dziedzin tak różnych jak F1, piłka nożna, biathlon, czy skoki narciarskie ? Nie czarujmy się - sportowcem roku zostaje ta osoba, z którą sympatyzuje najwięcej “wysyłaczy sms’ów”, sportowe osiągnięcia nominowanych mają tu raczej drugorzędne znaczenie, ze względu chociażby na trudność porównania uprawianych przez nich dyscyplin.

Wydaje mi się, że nie ma sensu sprzeczać się czy kolarstwo jest trudniejsze, czy f1 czy zupełnie inny sport, to tak jakby porównać co jest lepsze pralka czy telewizor.

Bo ten plebiscyt ma złą nazwę po prostu . Powinien się nazywać . Plebiscyt na sportowca dostarczającego najwięcej emocji . A nie na najlepszego , wiadomo że ten który dostarcza najwięcej emocji to też duża w tym rola mediów , ale prawda jest taka że ze sportem to nie ma wiele wspólnego ten plebiscyt . Jak ktoś chce poznać najlepszego sportowca to niech wszystkie dyscypliny olimpijskie połączy i zrobi taki wielobój w którym brać będą udział tylko wybrani na zasadach kwalfikacji np. 10 wybranych dyscyplin i osiągane wyniki są przeliczane na pkt od 0 do 100 kto przejdzie dalej ten musi brać udział we wszystkim ma na to 4 lata żeby zaliczyć wszystko i tak od olimpiady do olimpiady - taki mitting zwycięzca będzie najlepszym sportowcem w konkurencjach indywidualnych :stuck_out_tongue: ,ale to przecież takie nie realne :smiley:

Jakby patrzeć tylko i wyłącznie poprzez pryzmat wyników to Kubicy w 10 by nie było . wystarczy np. Rafał Ratajczyk , który można śmiało powiedzieć jest w 20 najlepszych kolarzy torowych świata w dystansie średnim tak jak Kubica wśród 20 kierowców , Robert coś tam wygrał przez 3-4 lata , Rafał też . Wyniki mają podobne ,ale swoimi prawami rządzi się też medialność , popularność , wykreowanie przez media tego jako dumy narodowej i tym podobne. Piłkarzy natomiast pod względem wyników do innych sportowców nie powinniśmy widzieć w 50 , Maja Włoszczowska mogłaby być pod względem wyników jeszcze wyżej niż była … tak samo pozostali medaliści . Trzeba by stworzyć punktację np.
1 Ranga - zwycięstwo w najwyższej skali np. w kolarstwie TDF i IO a nie np. MŚ
2 Ranga - inne wielkie toury , MŚ
3 Ranga pozostałe wyścigi pro tour bez rozdzielania
4 Ranga mistrzostwa krajowe i wyścigi rangi HC - w kazdym kraju inna wartość mistrzostw krajowych ,ale można założyć że jak ktoś jest mistrzem np. Włoch i ma mało punktów jak za 4 Rangę bo tyle samo co np. mistrz gwadelupy ,ale odbije sobie to w wyższej randze

i tak trzeba by rozpatrzyć każdy sport co jest niemożliwe bo zawsze pojawią się spory jak ilość rywali itd. albo np. zdobycie koszulki górala TDF mniej ważne niż żółta koszulka TDF ale wiele więcej niż żółta koszulka Grodów Piastowskich :stuck_out_tongue: :wink:
Po prostu się nie da wybrać najlepszego sportowca z różnych dyscyplin
Jeszcze są sporty drużynowe ktoś zostaje mistrzem świata a grzał ławę :smiley:

Anderis- nie pisz tu bzdur. F1 to nie jest sport, nie trzeba być filozofem, żeby to zauważyć. Niech zrobią identyczne bolidy wtedy będziemy wiedzieli kto jest najlepszy, bo na razie wiemy kto ma najlepszy bolid. A dyscyplin takich jak biathlon czy biegi narciarskie nie wymieniaj bo nasi z tych dyscyplin biją sukcesami Kubice na głowę. A wybór najlepszego sportowca za rok 2008 był kompromitacją całej Polski!

Powiedzcie mi dlaczego w tym sezonie ten najlepszy sportowiec Polski Kubica ma tak słabe wyniki? Czyżby autko nawalało. No tak, w końcu taki sport.

I Wy uważacie innych za pół-głupków ze wsi? Kolega Anderis napisał naprawdę ciekawy post, a sami zachowujecie się jak jacyś ograniczeni.

Ja nigdy czegoś takiego nie napisałem. Dla mnie F1 i ta cała Kubicomania świadczy o śmieszności narodu polskiego. Wybór Kubicy na sportowca 2008r. to jest bardzo dziwne, ciekawe kto na niego głosował mając kandydatury 10 medalistów olimp. i innych którzy “coś” zdobyli!

No polski naród i jego odchyły to jedno, ale samo F1 jako sport to druga sprawa.

Ja tam nie ogladam F1, ogolnie nie przepadam za sportami motorowymi (chociaz fajne byly relacje Eurosport z Dakaru), ale sukces Kubicy docenic potrafie.

Tak jak pisze Kaczy, ciezko jest zważyć osiagniecia poszczegolnych sportowcow w roznych dyscyplinach. Ja tam nie wiem kogo uznalbym za sportowca roku 2008, ale wybor Kubicy wcale mnie nie bulwersuje (pomimo ze byl to rok olimpijski). Dlaczego? Ano to juz kolega Anderis wszystko ladnie wylozyl (chociaz z tym narciarstwem troche zagmatwal).

Śmieszny to byl wybor Smolarka w 2006. Gdyby chociaz byl najlepszym polskim pilkarzem i gdyby Polska nie skompromitowala sie na MS…

Jako sportowiec Kubica zasłużył na miano sportowca roku pokazał klase w zeszłym sezonie. Ale porównywanie F1 do kolarstwa jest bzdurą.

chyba każdy z nominowanych do SR wkłada 100% siebie w uprawianą dyscyplinę, a to że jedne sporty są bardziej medialne od innych - nic na to nie poradzimy.

I jeszcze jedno pytanie dla narzekających na Kubicę, że został sportowcem roku - ilu z Was wysłało sms’a, żeby SR został kto inny ? Pewnie niewielu, a zasada tu podobna jak przy wyborach: “Nie głosowałeś to nie narzekaj”

Mam nadzieję, że emocje trochę opadły i niektóre osoby jeszcze raz, teraz już na spokojnie, przeczytają to, co napisałem, a ja postaram się odnieść do niektórych wypowiedzi.

Sport to każda forma aktywności (fizycznej i umysłowej) podejmowanej w celu rywalizacji - zbiorowej lub indywidualnej, w różnych grach i dyscyplinach, ale też “z samym sobą”, np. w alpinizmie czy sportach ekstremalnych, więc jeżeli dla kogoś F1 nie jest sportem, to tym bardziej przykro. Ktoś już wcześniej podawał, ile wysiłku fizycznego musi włożyć kierowca w jazdę (Puls bliski 200 przez cały wyścig to mało? Śmiem twierdzić, że w kolarstwie rzadko zdarzają się etapy, podczas których puls u najsilniejszych kolarzy wynosi około 200 przez conajmniej 1,5h). Na kierowcę działają przeciążenia o wartości 4,5-5G. Piloci wojskowi, zdrowi, silni faceci, często tracą przy takich przeciążeniach przytomność, jeśli nie zostaną poddani wcześniej przeszkoleniu. Dla słabszego organizmu takie przeciążenie mogłoby być nawet śmiertelne. A kierowcy doświadczają takich przeciążeń (w zależności od toru) czasem nawet kilkaset razy w ciągu wyścigu. W F1 nie wygrywa bolid. Napiszę to jeszcze raz: w F1 wygrywa kierowca + bolid + strategia + szczęście. Tak, jak najlepszy kierowca nigdy nie wygra w słabym bolidzie (chyba, że przy bardzo dobrej strategii i dużej dawce szczęścia), tak słaby kierowca nie będzie seryjnie osiągał znakomitych wyników nawet w najlepszym bolidzie. Przykłady kierowców, którzy nie dali rady trzymać tempa kolegów zespołowych podawałem. A przecież Nakajima, Piquet i Ide to nie kierowcy-amatorzy. Każdy z nich jeździł przez kilkanaście lat, nim dostał się do F1 i musiał w niższych seriach okazać się lepszy od wielu innych kierowców, by wogóle ściągnąć na siebie zainteresowanie ekip z wyższych serii. A biorąc pod uwagę definicję sportu, czyli to, że wysiłek umysłowy podejmowany w celu rywalizacji też można pod to podpiąć, to i inżynierów przygotowujących nowe części do bolidów w fabryce można nazwać sportowcami.

Gdybym nie miał szacunku dla kolarstwa, to mógłbym napisać Twoim stylem, że w kolarstwie nie liczy się kolarz, tylko to, co mu lekarze w żyły wpompują, albo to, co mu dyrektorzy sportowi w słuchawki nagadają (to nie pogląd, który ja wyznaję, jeśli ktoś tutaj chciałby mnie za te słowa ganić). Ale nie pozwolę sobie na to. Kolarze także nie jadą na identycznym sprzęcie. Pewnie, gdyby w największych wyścigach ścigało się tylko 20 kolarzy, a różnica między pierwszą dziesiątką na przestrzeni całego dystansu TdF wyniosła, dajmy na to, minutę, to pewnie wiele osób zdałoby sobie sprawę, że różnice w sprzęcie też mogą mieć w pływ na postawę kolarzy, a gdyby w F1 różnica między najlepszym, a najgorszym kierowcą wynosiła 10 sekund na okrążeniu, to nikt bolidami by się w aż takim stopniu nie przejmował. Trzeba sobie uświadomić, że dzisiaj, we wszystkich medialnych dyscyplinach sportu (a do takich trzeba zaliczyć zarówno kolarstwo, jak i F1), wpływ na osiągi ma wiele innych czynników, niż tylko sprawność fizyczna. Jeżeli ktoś się chce dalej łudzić, że w kolarstwie liczy się przede wszystkim kolarz, to dla własnego, dobrego samopoczucia, niech dalej się łudzi. 50 lat temu tak mogło być, ale dzisiaj? Nie sądzę…

Następnym razem może wstrzymaj się z tak mocnymi słowami, bo to nie ja zacząłem porównywać Kubicę do Sikory, czy Kowalczyk. Ja tylko odniosłem się do jednej z wypowiedzi poprzedników.

A czy ja twierdzę, że szachy nie są wyczerpujące? Czy ja gdzieś napisałem, że szachy to nie sport? Dla szachistów mam akurat ogromny szacunek, bo sam trochę w to pogrywałem i zdałem sobie sprawę, jak wiele mi brakuje do najlepszych i ile pracy musiał bym włożyć, jeśli chciałbym się do nich zbliżyć. Zdaję sobie także sprawę z tego, że zmęczenie psychiczne może być bardziej dokłuczliwe, niż fizyczne. Tak odnośnie F1, to oni właśnie do wysiłku fizycznego (przytaczany już wcześniej puls kierowcy podczas wyścigu nie bierze się z niczego) dokładają także psychiczny. Mało kto zdaje sobie sprawę, jak wyczerpujące może być utrzymywanie koncentracji na najwyższym poziomie przez 1,5 godziny. Hamując o 0,5 sekundy za późno można skończyć na bandzie, lub w najlepszym wypadku zaliczyć asfaltowe pobocze, więc każda chwila dekoncentracji może zniweczyć Twój wysiłek. Sam jeździłem w grze komputerowej bolidem F1 i miałem trudności, by przejechać bez większych błędów 1/3 dystansu prawdziwego wyścigu. A przecież jechałem z włączonymi pomocami, nie musiałem zmieniać biegów, nie działały na mnie przeciążenia, nie musiałem wkładać ogromnego wyściłku w naciśnięcie hamulca i jak to w grze komputerowej- znacznie rzadziej, niż w realnym życiu zdarzały mi się niespodziewane sytuacje, na które trzeba było zareagować. A co do zrzucania wagi, to trzeba zaznaczyć różnicę, że wspomniany przez Ciebie szachista stracił wagę podczas trwania rywalizacji, natomiast Kubica zrzucił wagę, by do rywalizacji być jeszcze lepiej przygotowanym, co tylko świadczy o jego profesjonaliźmie i nie małych wymaganiach stawianych przed kierowcami w F1.

To, że Sikora, czy Kowalczyk, uprawiaja dyscypliny sportu o wiele bardziej wyspecjalizowane od wyścigów samochodowych. Uznanie Kubicy kierowcą roku 2008 wg. Autosportu, to tak, jakby któregoś Polaka uznano najlepszym sportowcem uprawiającym sporty zimowe. Tak, jak znaczna większość kierowców ścigających się w przeróżnych seriach wyścigowych marzy, by ścigać się w F1 (i pewnie by się tam dostali, gdyby byli wystarczająco dobrzy), tak niekoniecznie większość biathlonistów marzy, by być czołowym skoczkiem narciarskim, podobnie nie wszyscy uprawiający bieg na 100 czy 200 metrów marzą o tym, by być mistrzem olimpijskim w pchnięciu kulą. Sporty samochodowe to na tyle rozległa dziedzina, że zostanie najlepszym kierowcą, celowo nie piszę wyścigowym, bo rajdy też się w to wliczają (Kubica nie został wybrany najlepszym kierowcą F1, on został wybrany najlepszym kierowcą w ogóle) należy przyrównywać raczej do zostania najlepszym sportowcem uprawiającym sporty zimowe, czy najlepszym lekkoatletą, niż “tylko” zdobycia tytułu Mistrza Świata w biegu narciarskim na ileś tam kilometrów, czy bycie najlepszym dyskobolem na Igrzyskach Olimpijskich. Celowo przytaczam rózne dyscypliny sportowe, by odnieść to do konkretnej sytuacji wyboru sportowca roku 2008 w Polsce (żeby mi ktoś tu zaraz nie wyleciał “co to za bzdurne porównania dwóch dyscyplin sportu” :smiley: ). Jeżeli ktoś uważa, że Blanik, czy Kowalczyk odnieśli większy sukces, niż Kubica, to ja nie zamierzam się kłócić, bo to bezcelowe i nie da się tego udowodnić. Natomiast jeżeli ktoś wyraża oburzenie, że biorący udział w plebiscycie (to też, ważne, że w plebiscycie, a nie w jakimś głosowaniu ekspertów), uznali odwrotnie i deprecjonują osiągnięte przez Roberta sukcesy, to bierze się to po prostu najczęściej z niewiedzy i niezrozumienia sportów motorowych.
A co do tego, że kogoś nie stać na paliwo, czy własny samochód, to zapewnie nie stać go też na własne narty. A tam, gdzie jest bieda, ciężko się wybić w jakimkolwiek sporcie. Sporty samochodowe są szeroko uprawiane w znacznie większej części globu, niż narciastwo. Główny problem polega na tym, że F1 może uważać się za “zwierzchnika” wszystkich sportów samochodowych, a biathlon nie może być uznany za “zwierzchnika” wszystkich sportów zimowych. Można powiedzieć, że Kubica pokonał w drodze na szczyt Sebastiena Loeba (mistrza WRC), Yvana Mullera (mistrza WTCC) czy Alexa Wurza (zwycięzce wyścigu 24h Le Mans). Nie można natomiast powiedzieć, że Tomasz Sikora pokonał Gregora Schlierenzauera, czy Anssi Koivurantę. Gdyby Kubica przegrał z piątym piłkarzem na świecie, to nie kłóciłbym się o wyższość tego piłkarza nad Kubicą, bo piłkę nożną uprawiają miliony ludzi we wszystkich rejonach świata, a jeszcze więcej śledzi rozgrywki w telewizji. Ale nie oszukujmy się: Tomasz Sikora to nie Cristiano Ronaldo, a Leszek Blanik to nie Usain Bolt. Z całym szacunkiem dla naszych medalistów olimpijskich, ale Kubica należy do wąskiego grona 102 kierowców, którzy wygrywali wyścigi F1 w całej jej historii. Samych złotych medalistów olimpijskich na każdej kolejnej, tylko jednej Olimpiadzie, jest więcej. I o ile byłbym w stanie uznać zwycięstwo nad Kubicą przez multimedalistę (2-3 złote medale, albo więcej), czy kogoś, kto wygrał (a niechby i wystarczyło podium) jedną z najbardziej znaczących konkurencji (np. bieg na 100 metrów), chociaż w skali Olimpiady i tak nie byłyby to większe osiągnięcia, niż Kubicy w skali F1, ale Olimpiada to Olimpiada, o tyle uważam, że jeden złoty medal w średnio popularnej dyscyplinie olimpijskiej, czy tytuł mistrza świata w narciarstwie, są mniej warte, niż osiągnięcia Kubicy w roku 2008 (czwarte miejsce bolidem, który nie dawałby szansy na walkę o wyższe miejsce w WDC niż piąte, gdyby w F1 liczył się tylko sprzęt i tytuł kierowcy roku). Jeżeli ktoś ma wątpliwości dotyczące popularności F1 to dodam, że widownia telewizyjna F1 ustępuje tylko Olimpiadzie i MŚ w piłce nożnej, a te mamy co 4 lata, natomiast F1 kilkanaście razy w roku :slight_smile:

Ja też apeluję o trochę zdrowego rozsądku. Czytałeś wcześniejsze posty w temacie obrazujące, jaki wysiłek czeka kierowcę w kokpicie samochodu F1? Nie lubię powtarzać tego, co już raz zostało napisane, ale tym razem zdobędę się na to. Aby efektywnie hamować, kierowca musi nacisnąć na hamulec z siłą potrzebną do przesunięcia ciężaru 90kg. To mało? Kilkaset razy w ciągu 1,5h godziny przesuwać 90kg jedną nogą to nie jest olbrzymi wysiłek fizyczny? A kierowca musi jeszcze uważać przez cały sezon na ćwiczenia, bo nadmierny przyrost masy mięśniowej powoduje, że kierowca przybiera na wadze, co w F1 jest bardzo niepożądane (jeśli kogoś ciekawi dlaczego, to szukać odpowiedzi w serwisach poświęconych F1, ja tego nie będę tutaj tłumaczył, bo trochę by to zajęło, ma niewiele wspólnego z tutejszą dyskusją). Puls bliski 200 to przepraszam, z czego się bierze? Z siedzenia w fotelu? (swoją drogą bardzo ciasnym i niewygodnym, zwłaszcza dla wyższych kierowców pokroju Kubicy). O przeciążeniach bliskich 5G nie będę się rozpisywał, bo pewnie wiele osób nawet nie jest sobie w stanie tego wyobrazić, ale powiem, że przeciążenie 5G to takie, podczas którego na każdą część Twojego ciała działa siła nacisku równa pięciokrotnej sile ziemskiej grawitacji.

Filozof to raczej światły człowiek, który powinien zauważyć, że F1 to jak najbardziej jest sport. Na początku postu podałem definicję sportu i wyjaśniłem, dlaczego F1 wpasowuje się w nią. Co do identycznych bolidów: każdy kierowca, nim trafi do F1, musi przejść w swojej karierze przez wiele serii, gdzie wszyscy jeżdżą identycznymi bolidami i tam wcześniej udowadnia swoją wartość. Gdyby nie pokonał wielu innych kierowców w seriach, gdzie wszyscy się ścigają identycznymi bolidami, to nie znalazłby się nawet w orbicie zainteresowań najmniej konkurencyjnych zespołów. O sukcesie Kubicy też nie będę pisał drugi raz, odsyłam do wcześniejszej części postu. Problemem jest to, że niektórzy postrzegają osiągnięcia Kubicy w “zbyt wąskich” ramach. A pisaniem o kompromitacji kompromitujesz raczej sam siebie, plebiscyt to plebiscyt, a nie wyorcznia to raz, F1 wielokrotnie bije popularnością (w każdym tego słowa znaczeniu) biathlon czy biegi narciarskie. Posłużę się cytatem innego użytkownika:

Jeżeli ja uzyskam najlepszy wynik w biegu na 100 metrów w zawodach lekkoatletycznych na poziomie swojej gminy, to znaczy, że mogę się czuć lepszym sportowcem, niz wicemistrz olimpijski w tej samej dyscyplinie? Oczywiście porównanie znacznie wyolbrzymione, ale może pomoże zrozumieć :wink:

Przepraszam za długi post, ale chciałem odpisać na wszystkie stwierdzenia z którymi się nie zgadzam, nie rozbijając tego na kilka postów i za ewentualne błędy (ciężko piszącemu ogarnąć taki długi post).

Zwróciłbym Ci tylko uwagę na kilka faktów. Ciągle podkreślasz, że Kubica został wybrany kierowcą roku 2008 wg jakiegoś magazynu czy portalu. Tylko, że o wyborze Kubicy decydowali ludzie. Przyznam rację, że porównanie kierowców rajdowych z kierowcami F1 jest niemożliwe, ale Kubicy nie obroniły wyniki biorąc pod uwagę jego kolegów z F1. Przegrał walkę w Formule 1 z trzema kierowcami. Wygrał raz, przy czym 4 kierowców odniosło więcej od niego zwycięstw. Stawiasz zwycięstwo w głosowaniu ponad jego wynikami, które świadczą, że nie był najlepszy, ba nie był w pierwszej trójce.

Mówisz także, że Kubica jest jednym ze 102 zwycięzców wyścigu Formuły 1. A Tomasz Majewski został jednym z kilkunastu złotych medalistów IO w pchnięciu kulą w historii. Wygrał najważniejszą imprezę raz, która odbywa się co 4 lata. Wyścigów w Formule 1 masz kilkanaście w roku. Deprecjonujesz wszystkich medalistów, którzy przez 4 lata przygotowywali się do Olimpiady, a gloryfikujesz Kubicę, który wygrał jeden wyścig i w klasyfikacji końcowej F1 zajął 4.miejsce.

Nie przekonuje mnie także argument, że Kubica miał cięższą drogę od reszty. Nieprawda. Myślisz, że aby dostać się do światowej czołówki, np. skoków narciarskich można być kimś przypadkowym? Turniej Czterech Skoczni wygrywają słabi skoczkowie? Droga każdego sportowca jest trudna. Szczególnie tych, którzy dochodzą do światowej czołówki. Kubica, aby dotrzeć do F1 musiał pokonać rywali w niższych seriach, a Majewski czy Małysz musieli walczyć najpierw w kategorii juniorów na szczeblach regionalnych czy krajowych, a potem kroczyli coraz wyżej aż doszli do światowej czołówki.

Dodam tylko, że kłótnia o to co jest bardziej wyczerpujące jest bez sensu. Kubica wytrzymuje ogromne przeciążenia, Sylwek przejeżdża 200 km, a Majewski pcha kulę na 22 metry. Każdy z nich inaczej trenuje, ich dyscypliny bardzo się różnią i każdy musi osiągnąć perfekcję w swojej dziedzinie.

Kolarstwo to sport wytrzymałościowy gdzie dany kolarz przygotowuje się do kilku bądź jednego wyścigu w sezonie a to dlatego że nie jest w stanie wygrać wszystkiego bo jest zależny tylko od swojego motoru czyli nóg woli walki taktyki itd a jeżeli chodzi o F1 to trzeba startować cały sezon i ma sie bolid który jak jest słaby to i kierowca nie ma wyników.

można by było pisać wiele np że kolarstwo dzieli się na specjalności typu sprint, klasyki, bruk, pagórki, góry, jazda na czas. gdzie dany kolarz specjalizuje się maxsymalnie w 2 dziedzinach których wymieniłem. A kierowca na jakie specjalności się dzieli na żadne.

można pokazać wiele skrajności jeżeli chodzi o te dwie dyscypliny sportu.

Jezeli chodzi o przeciązenia to one dochodza maksymalnie do 5G i zdarzają się żadko więc proszę nie wyolbrzymiaj.

Adriano - chyba nie do końca rozumiesz, do czego ja zmierzam. Nie chcę udowodnić, że wybór Kubicy na sportowca roku był jedynym słusznym. Chcę tylko trafić do tych, którzy twierdzą, że F1 to nie sport, deprecjonują osiągnięcia Kubicy i oburzają się na to, że został sportowcem roku (a jak ktoś uważa, że Blanik czy Sikora zasłużyli bardziej, to ja nie będę się z nimi kłócić, bo nie da się udowodnić, kto był lepszy).

No właśnie, jedni piszą, że w F1 o wszystkim decyduje bolid, a drudzy, że Kubica był dopiero czwarty. Właśnie o to się rozchodzi, że Kubica w słabszym bolidzie od Raikkonena (mistrza świata z roku poprzedniego) zdobył tyle samo punktów i więcej punktów od kolegi zespołowego (Heidfelda) i Heikkiego Kovalainena kolegi z drużyny McLaren mistrza świata sezonu 2008 Lewisa Hamiltona. Wielokrotnie pokonywał w/w kierowców w kwalifikacjach, czy wyścigach, a porównanie ilości jego punktów na tle reszty wypada bardzo korzystnie, jak na sprzęt, którym Polak dysponował. Jeśli ktoś był od Polaka lepszy, to nie Hamilton, Raikkonen, czy Massa, ale ewentualnie Alonso lub Vettel. Gdyby BMW wytrzymało tempo rozwoju konkurencji w końcówce sezonu i nie popełniało głupich błędów taktycznych, to Kubica byłby mistrzem, bo jak już wcześniej wspomniałem: wszyscy kierowcy, którzy ukończyli mistrzostwa przed nim zawdzięczają to lepszemu bolidowi, a mogli Kubicy pozazdrościć regularności, konsekwencji, bezbłędności i stałości osiągów w roku 2008.

Nie deprecjonuję osiągnięć Majewskiego, jest mistrzem w tym co robi i doszedł do tego ciężką pracą. Zaznaczyłem jedynie, że moim zdaniem więcej warty jest ten jeden wyścig, ponieważ wygranie wyścigu F1 jest więcej warte, niż wygranie wyścigu WTCC, Le Mans, GP2, czy IRL. A w stronę Majewskiego to nie działa, bo raczej nie będzie prawdą, jeżeli stwierdzę, że złoty medal w pchnięciu kulą jest więcej wart, niż złoty medal w rzucie oszczepem, czy biegu na 800 metrów. Dlatego przytaczam liczby 102 zwycięzców wyścigu F1 przez 59 lat. Ilu było w tym czasie mistrzów olimpijskich? Kilka tysięcy? Chyba tak, nie liczyłem…
Tylko, że mi się rozchodzi o to, że ja nie oburzałbym się, że plebiscyt wygrali Majewski, Sikora, Kowalczyk, Blanik czy nawet Błaszczykowski. Mimo, że sam głosowałbym na Kubicę (ale tego nie zrobiłem).

Absolutnie nie twierdzę, że sukces w jakimkolwiek sporcie można osiągnąć będąc kimś przypadkowym. Nie twierdzę, że skoczek narciarski, który wygrywa jest “słabszy” od kierowcy F1, który wygrywa. Tylko patrząc na zainteresowanie uprawianiem skoków narciarskich, czy pchnięcia kulą twierdzę, że Kubica w tych niższych seriach musiał “objechać” więcej rywali, niż np. Majewski “przerzucić” w turniejach juniorskich, czy na niższych szczeblach. Jeżeli napisałbyś, że Zinedine Zidane albo Usain Bolt mieli większą rzeszę rywali w drodze na szczyt- zgodziłbym się. Ale z Małyszem, czy Majewskim nie zgodzę się, co nie umniejsza im w osiągnięciach i tym, że są (byli) najlepsi w tym, co robią i być może gdyby przełożyć ich umiejętności na inną dyscyplinę sportu, osiągnęliby bardziej spektakularny sukces, niż jeden wygrany wyścig w F1.

No właśnie, ja to rozumiem, ale niektórzy nie chcą. Nie twierdzę, że F1 jest najbardziej wyczerpującym sportem na świecie, ale niektórzy myślą, że rola kierowcy ogranicza się do siedzenia w fotelu i kręcenia kółkiem, że wogóle nie odczuwają zmęczenia i nie muszą być wysportowani. A to jest błędne myślenie, a właściwie zwykła niewiedza.

A gdzie ja wyolbrzymiam? Czy napisałem, że przeciążenia przekraczają 5G? Napisałem, że to zależy od toru. Na torach z dużymi dohamowaniami, takimi jak Monza, czy Montreal, przeciążenia 4,5-5G zdarzają się kilka razy na okrążenie, więc przy 50-70 okrążeniach wychodzi kilkaset razy na wyścig. Nic nie wyolbrzymiłem :wink:

@Anderis

rozbroiłeś mnie stwierdzeniem, że wygranie wyścigu F1 jest wazniejsze niz triumf w Le Mans…

proszę Cię…

nie zaklinajmy rzeczywistości…

a zwycięstwo Kubicy w “Balu Mistrzów Sportu”…bo tak nazywa się ta impreza…to jak w Monty Pythonie…wygrał nie mistrz…

ale od czego są media…
i sms-y…

a prawda jest taka, że praktycznie wszyscy kierowcy F1 mają bardzo zbliżone umiejetności…a decydującym w ogromnym stopniu elementem jest bolid…

więc moim zdaniem Kubica aż taki fantastyczny nie jest jak głosi propaganda polska wszem i wobec…

i ciesze się, że nie ma żadnej Szmydomanii…niech kolarstwo nadal bedzie pasją a nie masówka kilkuletnią…

Gdyby wszyscy kierowcy mieli zblizone umiejętności to np. jak w tym sezonie Rosberg jeżdżący w Wiliamsie wygrywa mnóstwo treningów i zdobywa punkty w samych wyścigach. Natomiast Nakajima dysponujący dokładnie takim samym bolidem plącze się pod koniec stawki. 40% umiejętności, 60% bolid.

takk…

wiec dlaczego Barichello nie powtórzył sukcesow z Ferrari w Hondzie??

dlaczego Alonso nie obronił mistrza na słabszym bolidzie??

dlaczego Damon Hill nie obronił mistrza w Arrows-Yamaha???

czyzby im talent zubożał przez zimę???

i napisałem, że praktycznie wszyscy kierowcy…wiec zakładam, że są wyjątki…