Doping i Polityka

Jeśli komuś to wydaje się dziwne, to może przestanie gdy spowszechnieje. Niedługo rozkręci się Evenepoel i stanie się normą :stuck_out_tongue:

Evenepoel póki co ma słabiutki sprint, więc Alaphilippowanie mu nie grozi. :stuck_out_tongue:

Skoro wiadomo od dawna że za spotkanie z Ferrarim grozi ban, to Fuglsang wykazał by się niesamowitą głupotą (jak i M.Ferrari). Wydaję mi się że w tym raporcie nic konkretnego nie ma (dowody). Są pewnie jakieś podejrzenia ale pewnie nie ma szans na jakieś dochodzenie na podstawie tego raportu. Ciekawe czy w tym wypadku niechlujstwo CADF (taki raport powinien pójść do pieca), czy może kontrolowany przeciek? (podobno UCI niedawno odebrało CADF kompetencje w zakresie antydopingu)

2 polubienia

no na tourze był kosmos w jego wykonaniu.
i tu się zgadzam z Anderisem; ani Sagan, ani Cancellara, ani Gilbert, ani Bettini, ani też chyba Valverde nie potrafili być tak dobrzy w tak wszechstronny sposób na przestrzeni jednego sezonu (choć ew. Valverde 2008 mi chodzi po głowie), ale też Alaphilippe w porównaniu do Fuglsanga to jednak większy talent, a Duńczyk zaliczył sezon życia w wieku 34 lat.

z drugiej strony ktoś rzuci, że w latach przed 1990 takich kolarzy nie brakowało i może błysk Alaphilippe’a to zwiastun powrotu do czasów przed EPO :smiley:

ale tak na serio, nie ma się co licytować i porównywać.
Lepsi od latającego Fuglsanga na T-A byli też Adam Yates i Roglić, tym tropem można naprawdę oskarżyć wielu.
No i też Astana to nie tylko Fuglsang i Łucenko. Taki Lulu Sanchez w 2019 złapał najlepszą formę od kilku ładnych lat.

Zgadza się.
3 dni temu info o tym, że wraz z 2021 UCI odstawia CADF na boczny tor, a 48 godzin później taki przeciek, wydaje się wręcz, że nie może być mowy o zbiegu okoliczności. Komuś się bardzo spieszyło, żeby podać do publicznej wiadomości bardzo nieoficjalne informacje i podać ich źródło.
A skoro tak, to nie wróżę doprowadzenia sprawy do końca, pozostanie smród, chyba że jakieś inne organy się włączą.

To wszystko jednak nie zmienia faktu, że ten raport jak najbardziej może być prawdziwy, tylko brakuje twardych dowodów i dlatego się “wysypał”.

Monako też w tym wszystkim nie jest przypadkowe.
Szacuje się, że obecnie żyje tam ok. 40 kolarzy z szeroko pojętej czołówki (ciekawe który doniósł na Fuglsanga :smiley: ) , bo to nie tylko świetne warunki do treningów (w doborowym towarzystwie) i niskie podatki, ale też i cała masa różnej maści specjalistów, którzy wiedzą gdzie i na kim można zarobić.
Z tego co pamiętam, syn “Doktora Zło” - Stefano Ferrari - ma tam zarejestrowaną jakąś firmą, która rzekomo zajmuje się doradztwem finansowym.
Inną ciekawą postacią postacią z bogatym CV jest doktor Stephane Bermon. Facet m.in. był członkiem IAAFu (komitet ds. walki z dopingiem, w latach 2005-2014), lekarzem FDJ (w latach 2007-2009), ekspertem CAS od poziomu testosterony, doradcą medycznym międzynarodowej federacji bobsleistów, pracuje w prywatnej klinice sportowej w Monako a także jest członkiem monakijskiego komitetu antydopingowego. Co ciekawe, jest też lekarzem C.Froome’a, który - podobnie jak Fuglsang i wielu innych - w tym Monako mieszka. Także jeśli Froome nie jest obecny na żadnym zgrupowaniu ani na zawodach, tylko spędza czas z rodziną i kręci w okolicach księstwa, teoretycznie skontrolować go mogę ludzie jego własnego lekarza (którzy co prawda muszą współpracować z CADF, no ale pewnie te kontrole nie są jakieś częste ani przeprowadzane zupełnie znienacka).
Z Bernomem swego czasu pracowała też Astana (nie wiem czy to właśnie nie on jakieś 10 lat temu wspominał, że Kaszeczkin będzie przygotowany do walki o zwycięstwo na Tour de France 2012 :wink: ); Winokurow także mieszka w Monako.
Co ciekawe, Froome do Monako przeprowadził się w 2011 roku a Gilbert w 2009, czyli w latach przełomu dla jednego i drugiego.
W 2019 przeprowadził się tam też Evenepoel, zostawiając w Belgii dziewczynę. Podobno Gilbert mu pomaga odnaleźć się w tamtejszej rzeczywistości.
W Monako płacił podatki także Davide Rebellin, ale podobno zbyt często przebywał we Włoszech i ojczysta skarbówka dowaliła mu ponad 2 miliony Euro kary (w połączeniu z kasą straconą na adwokatów i koszty procesowe w sprawie stosowania przez niego dopingu, nic dziwnego, że chłopina jeździł prawie do 50.)

Podobnie z Lugano, gdzie rzekomo działa Ferrari. Moja babcia zwykła mawiać, że Szwajcaria gromadzi całe ku…estwo tego świata i tak było jest i będzie (sorry @KubaWinter :smiley: ). Tak czy siak, ich narodowa agencja antydopingowa (jakkolwiek się nazywa) ma opinię organizacji o dużo bardziej “liberalnym” podejściu do powierzonych zadań niż jej niemiecki, włoski czy francuski odpowiednik, dlatego różni kolarze się w przeszłości do tej Szwajcarii przenosili, spory procent świetnych szwajcarskich kolarzy z lat 90. był też wiązany z dopingiem.

11 polubień

Dzięki @druid za mega ciekawy post.
Łącząc go jeszcze z dzisiejszymi rewelacjami Denifla przed sądem, że 90% peletonu bierze, a bez tego nie da się podpisać umowy to jeszcze bardziej intryguje. I te rewelacje o 250 nazwiskach przyłapanych w tym ponoć wielu aktualnych profesjonalnych kolarzy.
Tak czy owak po bardzo łudzących czasach “czystej” jazdy coś czuję, że niedługo będzie wielkie pi…cię i Armstronggate 2 …

Mam nadzieję że coś pizdnie. Troszkę do tego wracam ale sprawa Frooma nie była byle czym. Przecież każdy siedzący w kolarstwie człowiek, mam tu na myśli zawodowy świat kolarski, musiał wyciągnąć odpowiednie wnioski. Sky pokazało że istnieje jakiś system, który pozwala na prowadzenie swoich gierek. Sprawa Frooma pokazała że mega pozytywny wynik testu można zwyczajnie utajnić tak by nikt go nie poznał. A gdy mimo to ujrzał światło dzienne to wyszło na jaw że można przeprowadzić zgodnie z czyjąś wolą dowolną sprawę, bez znaczenia są fakty. W istocie cała ta sprawa ukazała bagno większe niż za Armstronga gdyż wszyscy, i to jest najbardziej niesamowite, położyli po sobie uszy, nikt nie protestował, nikt nie krzyczał że to absurd! Za Armstrona byli jednak ci którzy wałkowali swoje i robili to choć mieli nie wesoło. Teraz? Nic.
Wielu pewnie miało swój udział w systemie i dlatego zgodzili się na takie a nie inne rozwiązanie sprawy Frooma. Dla innych było to znak że jeśli nie wejdziesz w ten układ, nie zaczniesz działać używając takich metod to przegrasz. Tak czy owak musiało to doprowadzić do jednego: czyli do odrzucenia hamulców. Wyobraźcie sobie co pomyślał Winokurow gdy zobaczył tą całą szopkę. Przecież dla niego sprawa była oczywista! Dlaczego nie miałby jechać na maxa? Dlaczego Sky może a on nie?
Mnie cieszy że w kolarstwie jest taki człowiek jak on. Kolo, który bierze to co widzi dosłownie, nie przejmuje się nadmiernie konwenansami. Idiotycznymi pozorami. Po prostu. Dajmy szprycę Fuglsangowi i niech inni sobie tłumaczą jak taki starszy gościu śmiga po górach jak młodzieniaszek. Łucenko itp. Ale najlepszy w tej zabawie byłby w istocie bezczelny kontakt z Ferrarim. Niech sobie doktorek organizuje posiadówki z chłopakami z Astany. Dlaczego miałby się tym stresować? Dlaczego miałby z nim nie współpracować? Przecież niejeden doktorek z EPOki wciąż jest w biznesie. Każdy jest uczciwy. Każdy coś tam pieprzy. Czemu on i Ferrari nie mieliby po prostu zwyczajnie pieprzyć w takim samym stylu? Doping? To nie my. Nie znamy się itp.
A fakty? Te, jak pokazała sprawa Frooma, nie mają znaczenia.

3 polubienia

Tak, tu jest klucz, też troszkę o tym myślałem. Z jednej strony, ktoś mógł próbować wpuścić CADF w maliny ale chyba prawdopodobniejsze jest że UCI wkurzyła się że ktoś antydopingową robotę chce robić na serio. Że ktoś stamtąd chce wystawić mającego dobre plecy Winokurowa. Więc UCI zagrała prewencyjnie, próbując zdusić szybko sprawę, doprowadzić do tego by nikt dalej nie grzebał w związkach Ferrari z Astaną, by tylko wszyscy zostali z początkiem historii, która rozgrzebana mogła doprowadzić do nieprzyjemnych ustaleń.
W tym momencie wiemy że coś tam zostało znalezione ale też zapewne poszły już dyspozycje, odebranie uprawnień, które sprawią że nie będzie to dalej prowadzone a sprawa ukręcona.
Bo być może właśnie okazałoby się np. że wielu dobrych chłopaków z Monako ma kontakty takie i owakie.

1 polubienie

Czytając te historię jak ta z Bermonem w twoim komentarzu, jak i wiele innych które się przewinęły tu na forum, (i też po za jak np. min. we wspomnieniach niektórych byłych zawodników), to już od dawna wydawało mi się że można by było zebrać niesamowity materiał na książkę albo film.
Właściwie to nawet nie film ale serial i to z co najmniej dwoma sezonami z “Doktorem Zło” w roli głównej :wink:
Michele Ferrari i jego działalność w sporcie to historia dla mnie o wiele ciekawsza niż ta dotycząca Armstronga. Dodając jeszcze te inne opowieści (jak np. te Rasmussena) naprawdę mógłby wejść np. na takim Netfliksie rewelacyjny serial (dziwne że nikt się jeszcze za to nie wziął…).

Dziwne, że nikt nie chce ujawnić spisku na grube miliony i poświęcić spokojnego życia do końca swoich dni? Faktycznie bardzo dziwne :smiley:

Nie demonizujmy. Skoro powstawały książki filmy czy seriale np. o kartelach narkotykowych, mafii, skorumpowanych politykach itp. to co strasznego niebezpiecznego jest w temacie dopingu? Netflix, HBO czy ogólnie Hollywood cały czas w tym temacie produkuje się i jakoś istnieją i włos z głowy nikomu tam nie spadł a kasa na koncie rośnie, więc nie rozumiem co w tym dziwnego? Co strasznego niebezpiecznego jest w temacie dopingu, co miało by odstraszyć producentów bardziej np. niż bossowie narkotykowi czy mafiosi?

Te filmy są zwykle wyprane z najważniejszych rzeczy. Filmy o kartelach narkotykowych kręcone są po jakimś czasie i nikomu już nie szkodzą. Jakie filmy o skorumpowanych politykach obejrzałeś ostatnio?
W przypadku kolarstwa musiałbyś operować na konkretach. Np. pokazać datę. Pokazać UCI. A wtedy nie uniknałbyś konkretnego kontekstu. Konkretnych nazwisk. Konkretnych zdarzeń. Ja tego nie widzę.

1 polubienie

Niekoniecznie. Kartele w Meksyku dalej istnieją, Camorra czy Ndrangheta też :wink:. Powstały dokumenty np o Armstrongu czy fabuła też, Ikar, itp. Są jeszcze przecież też książki wielu skruszonych dopingowiczów.
Nie przesadzajmy że Ferrari to jakiś mega boss. Daleki jestem od wyssanych z palca teorii spiskowych i wydaję mi się że spokojnie taki serial mógłby powstać. Oczywiście pewnie wszystko dokładnie nie dało by się podać ale nie sądzę by przez to wiele historia straciła na wartości. Bardziej prawdopodobne jest to że może mnie się tylko wydaję że ten temat jest interesujący a dla producentów filmowych jednak nie (w końcu mają pewnie lepsze dane czego widzowie oczekują a tym samym na czym zarobią)

Wierzę że można z tego zrobić niezłą historię, jednak jeśli ta jest zbyt świeża i dotyka wciąż istniejących mechanizmów to lepiej się wziąć filmowcom za coś innego.
Ale przy okazji. Widzieliście może serial The Boys z zeszłego roku? Tam jest świetnie pokazane skąd się biorą wymiatacze sportowi :wink: I nie tylko. A także wiele fajnych mechanizmów politycznych i szołbiznesowych. Polecam każdemu!

Nie myślałem o teraźniejszości a raczej o tym co już mniej więcej wiadomo (udokumentowano, wyroki, zeznania itp.). Mnie się wydaję się że to co się działo tak ponad 10 lat temu, czyli lata 90-te i początek XXI w. na pierwszy sezon, a następny sezon się dopiero piszę :wink:

Może i tak, ale w pewnym sensie nie ma w tym nic niezwykłego, każdy biznes tak funkcjonuje. Rzeczywistość nie jest czarno-biała, dzisiaj coś jest zabronione, jutro nie, dzisiaj obowiązuje taki przepis, jutro inny, jak masz zezwolenie x na zrobienie czegoś to też pewne procedury można pominąć, itd. Kruczenie w prawie to jeszcze nie łamanie, na tym się robi pieniądze. Daleki jestem od jakichkolwiek oskarżeń, czasem po prostu niektóre zbieg okoliczności bywają zabawne. Skoro przestępcy współpracują z organami ścigania, a przedsiębiorcy z urzędnikami i korporacje z politykami to co w tym dziwnego, że sportowcy i trenerzy są widywani z kontrowersyjnymi lekarzami?

A Bermon to albo rzeczywiście wysokiej klasy ekspert albo niezły cwaniak, skoro wszędzie go pełno (przytoczyłem tylko działalność sportową, a z tego co się orientowałem to też trochę udziela się naukowo, no i stricte-zawodowo (nie tylko sport) ).

Co do zbiegów okoliczności to dziś otrzymaliśmy tłumaczenie Łucenki i jest ono praktycznie słowo w słowo takie jak Fuglsanga. Na pierwszy rzut oka jest to dosyć zabawne, ale po chwili refleksji dosyć jednak smutne.
Do publicznej wiadomości podano też fakt, że Fuglsang przed sezonem 2019 przestał korzystać z usług wieloletniego trenera Rune Larsena. Ten po ostatnich rewelacjach wyrażał żal z tego powodu i że jego program był bardzo dopracowany i drobiazgowy i że nie wie i nie wnika jaki Astana miała pomysł na Fuglsanga na sezon 2019.

Niezależnie od tego jak wszystko się rozstrzygnie, mi się te elementy dosyć zgrywają, nie licząc tego, że Fuglsang miałby się dopuścić bezpośredniego spotkania z Michele (to byłoby naprawdę głupie). Zaraz po LBL pisałem, że Formolo dobrze zrobił jadąc po drugie miejsce, mam też w pamięci żal Fuglsanga na bardzo wysoki poziom TdF 2018. Touru 2019 co prawda nie wygrał, ani nawet się do tego nie zbliżył, ale przeskok zaliczył olbrzymi, gdyż jak sam mówił, zaczął więcej jeść.

1 polubienie

W ogóle trzeba Duńczykom oddać, że jak kombinują, to z gracją. Riis, Rasmussen, Fuglsang nie patyczkowali się tylko poszli na całego.

Rasmussen zresztą chyba przedstawił podobną historię jaka wyłania się z postu druida odnośnie Fuglsanga. Kurczak mówił że pewnym momencie doszli do ściany. Dieta, wycieniowanie, treningi nie dawały już żadnych postępów i to go zmotywowało do skoku w głębszą wodę…

Ano.
Mnie się kojarzy Jalabert. W 97 wciąż jeszcze bardzo szybki, a już wygrywający w górach i na czasówkach.

1 polubienie

Musi walic doping na wszystkie “nisze” , albo przez pomylke walnal jakis koktail :rofl:

2 polubienia

Hej, tak troszkę inaczej bo może troszkę filmowo. Ale skoro rzeczywistość przerasta fikcję…
Oglądaliście The Boys, serial Amazona z zeszłego roku? Naprawdę polecam!
Zwłaszcza teraz gdy obserwuję takie twory jak Evenepoel czy … Viki Gabor :stuck_out_tongue: To myślę że filmik ten zrobili na faktach. Compound V rządzi! :sunglasses:

1 polubienie