Armstrong mówił, że sekretem jego formy była ciężka praca. Ostatnio dużo tego samego słychać od kolarzy Jumbo.
Słowa z podium TDF 2005
Na koniec chcę powiedzieć do wszystkich ludzi, którzy nie wierzą w kolarstwo. Do cyników i sceptyków: Przykro mi, że nie wierzycie w marzenia, że nie wierzycie w cuda. Ale to jest piękny wyścig, wspaniałe wydarzenie sportowe. Powinniście tutaj stać i uwierzyć. Uwierzyć w tych sportowców, uwierzyć w tych ludzi. Jestem fanem Tour de France odkąd żyję i tutaj nie ma żadnych sekretów. To wymagająca impreza i ciężka praca tutaj wygrywa. Viva Tour na zawsze. Dziękuję.
A co maja mówić, takie wyniki tylko ciężką pracą osiągniesz. W przypadku Armstronga, musiał ogarnąć caly ten korpo-Epo przemysł, zarządzać tym wszystkim, dopilnować setek szczegółów i jeszcze znaleźć czas na treningi…i co da sie ? A da się i to 7 lat, a w wątku o treningach sie dziwimy jak pracując na etacie uzbierać 2 tys km miesięcznie, a jak widać można pracować i trenować do takiego poziomu jak Arm. Wystarczy chcieć, sky is the limit
To jest piękne podsumowanie, dwie okładki L’Equipe. Tytuł ten sam, nie mal co do słowa. Nawet bez znajomości francuskiego wiadomo, że coś jest nie tak. Oba tytułu znaczą: Z innej planety.
Temat dopingu wrócił na dobre i po tdf i przed kolejnym bedzie wałkowanie tego tematu no ale podstawy są ku temu tzn podstawy dobry fundament został postawiony na trasie a czasówka to już fundament sciany okna elewacja itp myślę ze to bardziej zdominuje kolejny tdf jak walka miedzy dwójka czarodzieji.
Czy kojarzycie podobny wyczyn w historii sportu? To są takie różnice jak gdyby w finale 800m na igrzyskach większość przybiegła z mniej więcej “normalnym” czasem 1:43-1:45, Pogacar zrobił WR 1:40, a Vinigo 1:36
W konkurencjach wytrzymałościowych nie kojarzę, wątpię aby takie istniały. Sprawdziłem kilka typów, ale wszystkie zdecydowanie chybione. W technicznych to i owszem, ale tutaj dużo ważniejsze są warunki. I tylko jedna kluczowa próba. Skok Beamona w 1968, Włodarczyk w Rio, rekord świata Uwe Hohna w oszczepie.
Dzisiaj tego aż tak nie było widać, bo kolarze z ucieczki trochę zamieszania wprowadzili, ale Vingegaard nad drugim z peletonu zawodnikiem (Adamem Yatesem) zyskał prawie 2 minuty. Kolejny nokaut na kilku kilometrach
Raczej nie. Po pierwsze kiedyś kolarze stosowali testosteron w celach regeneracji. Przy ujemnym bilansie kalorycznych kolarzą szosowym mimo stosowanie testosteronu cieżko budować masę mieśniową. Przerost organów wewnętrznych to raczej działanie pakietu hormon wzrostu insulina.
Dla kogoś, kto chciałby sobie przypomnieć jak wygląda " w miarę" czyste współczesne kolarstwo, warto przypomnieć sobie Tour 2011. Jest to jedna z moich ulubionych edycji, gdzie wszystko wyglądało w miarę normalnie, mimo, że nie brakowało spektakularnych akcji. Przede wszystkim zwycięzca, który jako jeden z nielicznych kolarzy na tym poziomie nie był nigdy kojarzony z dopingiem. Nie wystrzelił nagle, tylko w sprzyjających okolicznościach wykorzystał swoje dobrze znane atrybuty. Andy, który w przeciwieństwie do starszego brata raczej też był clean i ciężko go z czymkolwiek powiązać. Bercik przystopowany wpadką rok wcześniej - raczej by nie ryzykował. Wysoko kręcący Francuzi, świetny występ młodego Rolanda i Voeckler oczywiście (też raczej poza podejrzeniami). Wyścig bez zbliżania się do rekordów podjazdów, bez kosmicznych watów. A od tego czasu technologia i wiedza, przecież aż tak się nie zmieniła.