Giro d'Italia 2019

Dziękujemy :slight_smile: Niech będzie 3000 wpisów na 3000 m n.p.m. :wink:

Bardzo bym nie chciał tej czasówki pod przedłużoną Etne, można powiedzieć, że jeden etap byłby zbyt drcydujący.

Co do tegorocznej edycji to nie macie wrażenia, że Lopez trochę za mocno jeździ i za dużo. Kolumbia, Paryż-Nicea, Katalonia, a w planach jeszcze Tour of the Alps i Romandia (chociaż w to mi ciężko uwierzyć). Z drugiej strony nie rozumiem trochę podejścia Yates’a, który w żadnej tygodniówce nie walczy, a nie jest powiedziane, że na Giro mu to da podium i może się okazać, że pierwsza połowa sezonu będzie lekkim zawodem.

No i Bernal, mam nadzieję, że przygotowują go tylko z myślą o Giro i ewentualnie później pojedzie Tour jak będzie się dobrze czuł, a nie że jego program jest ustawiony tak, żeby być w formie i tu i tu.

Z Lopezem rzeczywiście hardkor, tym bardziej, że dotąd nie był raczej kolarzem “całorocznym”. Może po Giro dołożą mu jeszcze Tour de Suisse i Tour de France? :wink:

Simon Yates de facto przygotowuje się do Giro podobnie jak w 2018. Co prawda na Paryż-Nicea walczył wtedy o zwycięstwo, ale też jednak edycja edycji nierówna. W tym roku mieliśmy ostrą walkę każdego dnia i dużo wyższy poziom. No i wtedy był kolarzem “na dorobku”, a teraz powiedzmy, że już “z sukcesami”.

Co do tej czasówki na 3150 m na Etnę, też jestem przeciwny. Jedyna forma takiego podjazdu, jaka by mi odpowiadała to etap ze startu wspólnego na dystansie ok. 40 kilometrów i niech się tną. Nie inaczej.

Dwumetrowa szosa donikąd jakoś nie przeszkadzała na Bola del Mundo w etapie ze startu wspolnego, niech nie ściemniają.
Tez bym widział te 50km z jakimś choćby mini dojazdem żeby się rozgrzali i siup w niebo.
Oby wulkan nie miał nic przeciw.

Na włoskim forum cicloweb piszą że te obserwatorium jest na 2800 m npm. a nie na ponad 3000 m npm.
Co do samego pomysłu to pomyślałem w pierwszej chwili że może artykuł był z 1 kwietnia :wink: Ostatnia erupcja Etny to chyba w grudniu 2018 (chyba tylko jakiś pomruk :wink:), więc ta droga tymczasowa. Nie wiem też jak oni obliczyli trwałość drogi na 10 lat czyli że są pewni że nie będzie erupcji? Naprawdę to w bardziej sprzyjających miejscach nie buduję się dróg pod wyścig kolarski, więc na razie to chyba jakieś bajki.

Bob Jungels opiszcza Staruszkę celem przygotowania się do Giro D;Italia

Szkoda.
Zatem pozostaje mieć nadzieję, że pokaże coś ciekawego na tym Giro.

Kelderman znowu nie jedzie na Giro.

A mi się marzy czasówka pod Mortirolo


Nie ma szans na taką górę :frowning:

Ktoś ma ułańska fantazje żeby takie coś jechać.

Bądźmy szczerzy, to by było moim zdaniem przegięcie.

W tym przypadku można zacytować powiedzenie “co za dużo procentów, to nie zdrowo” :slightly_smiling_face: .

Już widzę ten podjazd. Przecież oni by rowery prowadzili, bo nie dali by rady wjechać.

Gdyby tą górę podjechali 10 km wariantem to i tak by wyszło średnio 8 % czyli konkret.

Moim zdaniem to tylko taka plotka żeby podgrzać atmosferę. To było już prawdziwe znęcanie się nad ludźmi a nie jeden z najważniejszych wyścigów kolarskich

:heart_eyes:

A poważnie, to piękna miejscówka. Na tej górze jest sanktuarium, w ogóle Alpy Julijskie takie nieco bajkowe są. Tylko pojawia się pytanie, czy tam jest asfalt, a jak go nie ma, czy dla Giro by go wylali? Jak sprawdzałem możliwość wjechania tam na rowerze, to tylko góral wchodził w grę. Ale to było parę lat temu… Więc jak dla mnie to niestety taka informacja jak z drogą na 3000m na Etnie.

Tak to znany ośrodek narciarski Monte Lussari / Tarvisio. W Tarvisio odbywały się nawet zawody Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim (min. trasa zjazdu tych zawodów prowadzi z Monte Lussari). Więc na pewno to nie jest jakiś podupadający ośrodek i może chcieli by się bardziej rozreklamować. Z drugiej strony zrobić drogę czy położyć asfalt przy tym procencie?
Może i dali by radę tylko jak zaleta z tej drogi oprócz tego że miła by być wykorzystana w Giro do jazdy na rowerze pod górę? Tam do Monte Lussari są wyciągi i dodatkowo jest kolej gondolowa.

Kiedyś na dawnym jeszcze Giro del Trentino w 2012 był etap z podjazdem Punta Veleno (wtedy świetny występ Sylwka Szmyda) który według wielu jest nawet trudniejszy (jest odcinek na 5 km ze średnią ponad 15%) niż Zoncolan. Jednak pomimo tego ze jest tam droga asfaltowa i podjazd jest dostępny aż z trzech stron (czyli może być finałowy ale też i przelotowy) i do tego sprawdzony na Tretino to jednak na Giro się nie znalazł, dlatego ja jestem też sceptyczny co do takich pomysłów jak przedłużona Etna czy Monte Lussari. Naprawdę w Dolomitach, Alpach znajdzie się jeszcze parę niewykorzystanych podjazdów nieustępujących Zoncolanowi gdzie jest już przejezdna droga asfaltowa (min. Bocca di Forca 9,9 km 11,4%, gdzie dalej można dojechać na Monte Grappa czy Prato Maslino 12km i 11,3% niedaleko od Mortirolo).
Ja osobiście wolałbym by zamiast tych ultra ścian wróciło kilka podjazdów które były już na Giro czyli takie giganty jak Rombo, Sampeyre i Fauniera czy Fedaia, ale nie ma co narzekać i tak Giro to najlepszy GT pod tym względem, po prostu w Italii tych podjazdów jest najwięcej a jeszcze mogą się wspomóc Francją, Szwajcarią czy Austrią co nie raz bywało. Te bardzo ciężkie trasy za czasów Zomegnana też nie zawsze się sprawdzały, choć jego wpływ na Giro widać do dziś (pozytywny według mnie).

O ile Sampeyre i Fauniera są mało realne na Giro to czemu tak długo czekamy na powrót Passo Pennes?
Kombinacja Pennes-Giovo to jest coś na co czekam odkąd dowiedziałem się że te podjazdy istnieją.