W sumie Mas jak wstanie z siodełka to buja się prawie jak Alberto.
Swoja drogą więcej oczekiwałem po De La Cruzie, po świetnym 3 etapie wydawał się wyrastać na bardzo poważnego kandydata do podium jednak dziś pojechał o klasę gorzej. Cóż, do Vuelt jeszcze troche czasu.
A Lopez widać powoli odbudowuje formę. No i bonusowo wywalczył zwycięstwo będąc (wydaje się) słabszym zarówno od Masa jak i Landy.
Myślę że szczyt formy w jego przypadku przyjdzie na Milan-Torino oraz Lombardie.
(A swoją droga Lopez wygląda na rowerze jakby jechał na baranie trzymając go za rogi)