Książki - "23 days in July" by John Wilcockson

bardzo mnie zaciekawily (dzieki, livingstrong!) fragmenty tej ksiazki, ktore przeczytalem jednym tchem - a poniewaz jestem w londynie - postanowilem ja nabyc

dzisiaj pojechalem do ‘foylesa’ i znalazlem ta ksiazke i kupilem za 7.99 :slight_smile: jak wracalem z centrum zaczalem czytac (ok.40stron) i faktycznie ciekawie napisana, ale jednak widac ze pisana “pod amerykanow” - troszke irytujace jest jak autor tlumaczy najbardziej oczywiste rzeczy - typu czym rozni sie czasowka od etapu zwyklego (lol) itp, wiem ze to ma byc ksiazka dla “ludu” :wink: ale przeciez dal na koncu slowniczek i faq, wiec mogl oszczedzic sobie tlumaczenia tego typu spraw w tekscie jako takim

w kazdym razie, ksiazka naprawde wciagajac i znajac zycie,tym bardziej ze niedziela, jutro juz bedzie przeczytana :slight_smile:

a swoja droga, livingstrong, widzialem dzisiaj w tej samej ksiegarni jakas inna ksiazke - pt “chasing lance” - wiesz cos o niej? tez kosztowala 7,99, i traktuje o tdf 2005 z tego co pisala na odwrocie

jesli cos wiesz na temat tej ksiazki, moglabys napisac/polecic?

O “Chasing Lance” wiem niewiele. Nie mam tej książki niestety w domu. Wiem natomiast, że jest polecana jako obiektywne źródło informacji. Gdzieś na jakimś forum spotkałam się nawet ze zdaniem, że - tłumacząc dosłownie na polski - ta książka pokazuje jak Lance “olewał” zawsze troche swoich fanów i był maszyną do robienia pieniędzy.

Autor, Martin Dugard to jest zdaje się zawodowy dziennikarz. No i to jest podobno prawie to samo co “Tour de Force” Coyle’a.

Z fajnych książek to polecam “Inside Postal Bus” Michaela Barry’ego (tak, tego Barry’ego, fragmenty nawet tłumaczyłam, powinny być w archiwum gdzieś).

theyellowpress.com/modules/news/ tutaj polecam poszukać.

peloton.blogs.com/peleton_blog/ - tutaj czasami pojawiają się recenzje książek o kolarstwie.

13.

Charly Gaul zatrzymywał się przy fontannie, żeby uniknąć odwodnienia. Lekkie czy ciężkie, mogło prowadzić do utraty niezbędnych substancji w organiźmie, jak potas czy sód. Bez nawet niewielkich ilości wody, nerki, mózg, a nawet serce nie pracują tak jak powinny. Metoda Charly Gaula, choć dziś już przestarzała, wtedy pozwoliła mu uniknąć wycofania się z Tour de France. Obecnie na płaskich etapach woda podawana jest z samochodów technicznych, a dowożą ją specjalni pomocnicy, nazywani domestiques. Tylko podczas czasówek jest inaczej.
W 2003 roku Lance Armstrong doświadczył najgroźniejszego odwodnienia organizmu w całej swojej karierze, co mogło go kosztować nawet utratę tytułu. Kryzys Teksańczyka przyszedł niespodziewanie na długiej czasówce w duszny, gorący dzień, kiedy dosłownie cała woda z niego “uszła”. - Pierwsze oznaki, że coś jest nie tak, dostałem już po kilku kilometrach - wspomina Lance - Moje usta były suche i myślałem tylko ‘O nie, o nie’. Wiedziałem co to znaczy. Miałem tylko jedną butelkę, przed sobą godzinę jazdy, zaledwie kilka kilometrów temu wystartowałem, a już mógłbym wypić całą jej zawartość.
Chociaż Armstrong stracił wówczas mnóstwo sił, to zdołał ukończyć etap, z białą obwódką soli wokół ust. Stracił ponad półtorej minuty do Jana Ullricha i to była jego największa przegrana w jeździe indywidualnej, od czasu powrotu do profesjonalnego kolarstwa. Ten etap sprawił również, że “Boss” musiał walczyć o żółtą koszulkę do ostatniego dnia i Tour de France 2003 okazał się być najtrudniejszym w jego karierze. Armstrong był tak zły po tamtym etapie, że spędził pół nocy z Chrisem Carmichaelem na analizie dlaczego właściwie doszło do tak znacznego odwodnienia jego organizmu.

  • Co naprawdę się wydarzyło wówczas, to to, że byłem chronicznie odwodniony już od samego początku Touru, a nawet przed nim. Nie odwodniłem się tak nagle, to trwało dniami. Mogłem pić wodę cały dzień i ciągle chciało mi się pić. - Dziś Armstrong mówi, że tamto odwodnienie mogło mieć coś wspólnego z kuracją platyną podczas pobytu w Indianie, w 1996 roku, ale nie jest całkowicie pewien.
    Chris Carmichael widzi to nieco inaczej. Według niego Armstrong przesadził z ambicją podczas Dauphine Libere w 2003 roku, gdzie zrobił wszystko by wygrać ten ośmiodniowy wyścig. - Zmagaliśmy się z problemami z utrzymaniem wody w jego organiźmie od czasu Dauphine. To był niesamowity wyścig, najtrudniejszy jaki pamiętam, na dodatek było strasznie gorąco. Lance nie powinien go wygrać, było za wcześnie, ale on poszedł na całego. No wiecie, jak to Lance…
  • Normalnie po Dauphine Lance zawsze sypiał w namiocie wysokościowym. Ale wtedy pomyśleliśmy, że to błąd. Potrzebowaliśmy jeszcze 2% do szczytu jego formy na ten czas i wiedzieliśmy, że mamy mało czasu. Stosunkowo mało czasu. Lance mógł dojść do pełni formy po Dauphine tylko na podjazdach. Zaryzykowaliśmy.
    Przez te kilka tygodni, między Dauphine a Tour de France, Armstrong kontynuował spanie w namiocie, czego nie pochwalał Carmichael. - Taka była rzeczywistość. Coś musiało się wydarzyć, nie wiedzieliśmy tylko w którą stronę. Równie dobrze Lance mógł nie zareagować na nasze starania. I tak też się stało. Jego organizm odmówił współpracy. Ostatnią rzeczą, jaką kolarze chce zrobić przed Tour de France to usiąść i nic nie robić. Ale patrząc z perspektywy czasu, to właśnie powinien zrobić wtedy.
    Rezultaty tych eksperymentów było widać już rok później. Armstrong pojechał spokojnie Dauphine, pozwolił Mayo i Hamiltonowi uwierzyć, że ich zwycięstwa na Mount Ventoux to początek wspaniałego Tour de France. Nabrał wówczas cały świat. Tuż po Dauphine zaczął szukać magicznych 2% razem z Carmichaelem. Pojawiły się one w samą porę, dokładnie podczas 14 etapu prowadzącego przez strome Pireneje.