Przyczyny, okoliczności zapaści naszego kolarstwa szosowego

Czytając Bartku Twój post, doszukałem się nutki Twojego do mnie żalu. Wiesz, że to ja byłem autorem słów krytyki skierowanej na forum pod Twoim adresem, za jazdę z kontuzją, by ukończyć etap TdP i zdobyć koszulkę najlepszego górala. Mam świadomość, że dla Intela, w świetle tegorocznych wyników i składanych obietnic, że w tym roku tylko TdPologne, była to sprawa więcej niż prestiżowa.
Wszystko się zgadza, poza tym, że:
• nie nazwałem Cię, jak twierdzisz, głupim. Zbyt cenię Twoje osiągnięcia w ściganiu się, zwłaszcza na etapach górskich. Moją, o Twoim pomyśle jechania z kontuzją, wypowiedź zamieściłem forums.rowery.org/viewtopic.php? … &start=100 i miała ona brzmienie: "O decyzji Huzara (albo o przymuszeniu go by etap i wyścig ukończył) opinii nie zmienię. Nadal uważam pomysł jechania etapu z odniesioną poważną w końcu kontuzją zwłaszcza, że pod górę, za bezsensowny z jakiegokolwik punktu widzenia. Kontuzja powinna eliminować zawodnika z rywalizacji, dla dobra zawodnika. Zbyt wiele dobrze zapowiadających się karier zostało brutalnie przerwanych skutkiem kontuzji (startu z niezaleczoną, kontynuowania startu z odniesioną, odniesienia wskutek błędu technicznego). ". Nie jest to, jak piszesz sprawa mojej mentalności, w moim przypadku to sprawa wyrachowania, realnej oceny faktów. Ja każdemu startującemu w jakiejkolwiek rywalizacji zawodnikowi życzę wszystkiego najlepszego, samych sukcesów, nigdy nie zgłaszam żalu i pretensji o to, że mu się nie udało tryumfować.
• wypowiedź tę, oparłem o przeczytaną gdzieś wiadomość, że w kraksie właśnie złamałeś obojczyk i kontynuowałeś jazdę, co w świetle Twojej odpowiedzi było nieprawdziwą informacją. Moja opinia zasadzała się, w związku z już wcześniejszą Twoją kontuzją barku, na uzasadnionej obawie o dalsze Twoje zdrowie i możliwość zbyt wczesnego zakończenia kariery wskutek rozległości kontuzji i jej skutków (tak samo oceniałem jazdę Hamiltona w TdF z podobną kontuzją – podobno złamanym obojczykiem). W swoim, w końcu dość długim życiu, widziałem zbyt wiele, zbyt wcześnie i niespodziewanie zakończonych dobrze zapowiadających się karier sportowych, a to wskutek startowania z niezaleczoną/odniesioną kontuzją.
• w moim systemie wartości, startowanie (w jakiej by to nie było dyscyplinie) z kontuzją nie mieści się w kanonie zdrowej i czystej rywalizacji sportowej. Byłbym nawet skłonny stawiać znak równości, co do skutków postępowania organizatora zawodów, pomiędzy niedozwolonym wspomaganiem się a uczestniczeniem w zawodach z kontuzją - czyli wyautowanie z rywalizacji. Uważam po prostu, że kontuzjowany zawodnik w trosce o zdrowie powinien wycofać się/być wycofany z wyścigu, choćby po to by szybko przeciwdziałać skutkom kontuzji (np. wysięki naderwania więzadeł, porażenie receptorów nerwowych, itp. itd.), ponadto w peletonie jazda kontuzjowanego (zwłaszcza z barkiem) zawodnika stwarza realne zagrożenie dla bezpieczeństwa innych kolarzy. Stąd nadal upieram się, że Twój pomysł kontynuowania jazdy, nawet po koszulkę najlepszego górala, nie był najlepszy, nie był dla mnie wyczynem, był wyrazem lekkomyślności. Po kraksie, w której odniosłeś kontuzję od razu należało założyć opatrunek i do szpitala. Teraz się leczysz i nie możesz mieć pewności, że efekt leczenia będzie do końca gwarantował powodzenie. Może wycofanie z wyścigu by się zakończyło tylko tygodniowym leczeniem miast kilkutygodniowego? Masz choćby przykład Grześka Putka, naderwał więzadła, niedoleczył i co jak się ściga? Ma teraz też problemy i nie może startować. Kolejny przykład, naszych utalentowanych skoczków wzwyż: Grzegorz Sposób – rozwalona pięta, Michał Bieniek też niedoleczał kontuzji stawu skokowego i co? widać jakie wyniki osiąga, Robert Wolski ma rozwalone kolano, też nie decyduje się na konkretne leczenie operacyjne, i co? jakie wyniki osiąga? Przykłady ciężarowców (na szczęście np. Kołecki wrócił do wyczynu po problemach z kręgosłupem, ale na jak długo?), zapaśników, można mnożyć w nieskończoność. Wszyscy Ci zawodnicy nie poddając się konkretnemu leczeniu do końca, nie mogą się zbliżyć do potencjalnych swoich możliwości sportowych, nie rozwijają się. Ponadto zdrowie jest tylko jedno i jest ono dla mnie najcenniejsze, nie warto nim szafować, choćby dla najwyższych zaszczytów i wyróżnień.