Tour de France 2009.

Konte, oni ich chyba nie podadzą do publicznej wiadomości. Przynajmniej ja zrozumiałem to tak, że informację kto i co, dostaną tylko drużyny i kontrolerzy na TdF, co by ich mocniej przetrzepać :wink:

Ja sobie wyobrażam wspaniałego Armstronga po porażce :smiley: Piękny to widok :wink: Pewnie Janek też się cieszy na tę myśl i trzyma kciuki za Martina, co by go “Mesjasz” przegonił w Monako :smiling_imp: :laughing:

Bez najmniejszych problemow.

4-8 lat temu cos takiego daloby mi to spora satysfakcje, ale dzis mi to wisi, bo to juz nie bedzie ten sam Armstrong. Nie jestem fanem jego powrotu i tego calego szumu. Jego podium w koncowej KG byloby dla mnie dosc smierdzaca sprawa, wiec mam nadzieje, ze sie na nie nie wdrapie.
Bardziej realnym wyzwaniem dla Armstronga bylaby koszulka na najlepszego mlodziezowca (na Giro przyjezdzal z Masciarellim i Seeldraeyersem, czasem przed nimi), ale z wiadomych przyczyn nie bedzie bral udzialu w tej zabawie :stuck_out_tongue:

Ja tu nie widze śmierdzącej sprawy bo jezeli bez formy na giro przyjeżdża na 12 miejscu to czemu bedąc w szczytowej formie nie może być na podium. Dużo nam powie już czasówka w Monaco.

  1. w generalce Giro to rzeczywiście dobra pozycja, ale tak naprawdę nic nie pokazał. W górach albo ciągnęła go połowa Astany, żeby stracił jak najmniej, albo jechał niewidoczny, w 3-4 grupce. Chciałbym zauważyć, że Giro pod względem górzystości było bardzo słabe w tym roku, a na najtrudniejszych podjazdach to akurat Amerykanin tracił sporo, m. in. dzięki pracy Sylwka Szmyda. Pewnie do Francji przyjedzie lepiej przygotowany, ale gdzie mu tam do najlepszych. Wybitny to on był 4 lata temu, teraz jest starym, dobrym kolarzem. Wygra etap - osiągnie wiele. W KG widzę go nawet w TOP10, ale o pudle nie ma mowy. Teraz kolarstwo wygląda inaczej niż za czasów Armstronga. Są mniejsze różnice, więcej czarowania.

EDIT: A to TOP10 widzę głównie dzięki pracy świetnych pomagierów Bossa…

Zwróć uwagę jaki postęp zrobił w trakcie Giro. Na początku np. di Siusi był w okolicach 30, 40 miejsca, a na Blockhausie atakował z grupy liderów z miernym skutkiem, ale atakował.

Druid, przecież ja się zgrywałem. Obecnie też nie da mi to tej radochy, co kiedyś :wink:

Skoro Armstrong już wrócił, niech promuje LAF, a nie zajmuje się wygrywaniem TdF. Jeżeli ten prawie 40-latek pobiłby Contadora, oznaczałoby to, że zmory z przeszłości powróciły. To tak, jakby Gibo objechał Menchova.

Piszecie że Armstrong na giro mało pokazał. Nie wiem czy sledziliscie wszystkie ciekawostki podczas tego wyscigu. W 3 tygodniu Bruyneel wypowiedział się mniej wiecej w ten sposob: jak na 3.5 letnią przerwe, poważna kontuzje odniesioną tuż przed wyscigiem, aktualne miejsce zajmowane przez lanca jest b. dobre. Z etapu na etap jego forma rosnie. Gdyby lance jechał na siebie to na pewno był by w pierwszej 5. jestem tego pewnien. Pamietajmy też ze nie jest w najwyzszej formie. Na TdF bedzie w docelowej dyspozycji.

Pamiętajmy że lance już na statrcie zapowiedział że zrobi wszystko aby wspomoc Lieviego. On Włochy potraktował treningoo. Na TdF bedzie w wielkiej formie.

Jesli by wygrał bedzie jak filmowy Rocky, jak Foreman, jak najwiekszy heros. Będzie sportowym bogiem. Tego mu Zycze z całego serca.

Jeśli Armstrong wygra z Contadorem bedzie od niego po prostu lepszy, ale to jest mało realne. Po za tym dziadek Lance ma 37 lat , a nie 40 a to jest istotna różnica. Wydaje mi się, że główną przyczyną dla której Armstrong powrócił, był głód scigania, wygrywania. Startował w mtb, ale do nie dawało mu wystarczającej frajdy i zdecydował się na powrót.
Kto wie może skończy jak Rocky? Przegra, ale mentalnie bedzie wygrany.

Nie sądzę na pierwszych górskich etapach gdy Szmyd dyktował tempo Lance miał kłopoty , gdy Szmyd włączył 3 bieg Lance strzelał a w grupie było jeszcze minimum 25 zawodników potem co czekał na Leipheimera to jechałby wysoko i wtedy dojeżdżałby może na 5 miejsce ,ale wcześniej choćby miał obstawę całej ekipy nic by nie zrobił i góra zająłby w generalce miejsce 7-8 góra!

Zapowiedział, ale nie zrobił nic, żeby Levi był wyżej.

Ekhm… Coś się fanatyzm ostatnimi czasy na forum szerzy :wink: .

Chciałem tylko zauważyc, że Basso też powrócił do scigania po przerwie i jakos ten jego powrót bardziej okazalem wypadł. Prędzej więc liczyłbym na niego (gdyby oczywiście startował).

ale Basso ma 32 lata. i jego przerwa byla krotsza.

co by nie mowic, jestem przesycony Armstrongiem. Contadorem pewnie tez bede tak za 2 lata, normalna kolej rzeczy. troche sie podsmiewalismy, kiedy cytatem dnia bylo “nie chce wygrac touru 5 razy z rzedu, to byloby nudne (J.Ullrich)”, ale ja sie z tym identyfikuje.

Jasne, moze jeszcze w “3”? Poza etapem na Monte Petrano, kiedy to Leipheimer byl jeszcze faworytem, caly czas jechal na siebie i zabieral Leipheimerowi wiekszosc pomocnikow.
Na TdF pewnie bedzie silniejszy, ale podium to wg mnie przesada. Tym bardziej, ze obsada lepsza i nie bedzie mial calej druzyny dla siebie.

Nie chce być nie grzeczny, ale tu się ośmieszyłes. Basso przez cały okres dysfalifikacji ciezko trenował i żył jak kolarz. Armstrong choc jak niektorzy mysla wcale zbytnio nie trenował… oto dowód:

Fragment wypowiedzi Bruyneel o pojedynku Basso z Armstrongiem

''Media zapowiadają wielkie starcie Armstronga z Ivanem Basso podczas Giro na stulecie. Obaj wystąpią już w Tour of California w lutym. - Nie oczekuję wielkiego pojedynku, bo obaj nie są w najwyższej formie. Lepiej wygrać Giro czy Tour niż dać z siebie wszystko już teraz - mówi.

  • W każdym razie jesteśmy wszyscy przekonani, że Ivan, który jest dalej w przygotowaniach będzie bardzo mocny. On koncentruje się tylko na Giro, więc będzie tam wielkim faworytem. Poza tym przez dwa lata dyskwalifikacji prowadził życie kolarza. Tymczasem Lance nie, jak można było o tym przeczytać w gazetach’'.

ale Basso ma 32 lata. i jego przerwa byla krotsza.

Ale ja nie wnikam w to, dlaczego tak się stało. Po prostu stwierdzam, że Basso - który też miał przerwę w ściganiu - w Giro wypadł lepiej. I nic więcej.

Basso przez cały okres dysfalifikacji ciezko trenował i żył jak kolarz. Armstrong choc jak niektorzy mysla wcale zbytnio nie trenował

I znowu, nie wnikam, dlaczego tak się stało. Jeżeli Basso trenował, a Lance się obijał, to tylko lepiej dla Basso :wink: . Faktem jest, ze Basso się nie ścigał, więc nie do końca żył jak kolarz. Trenował jak kolarz - byc może, żył jak kolarz - nie.

PS Z logicznego punktu widzenia wypowiedź Bruynela nie jest żadnym dowodem. Jest to tylko jego wypowiedź bądź jego zdanie.

PS2 Z tym osmieszaniem to byłbym ostrozny… To że masz inne zdanie, nie oznacza, że ktoś sie ośmieszył. Zwłaszcza, że Basso po powrocie w Giro wypadł lepiej, a tego dotyczyła moja wypowiedź :wink: .

Tylko ze dla Basso imprezą docelową było Giro, a dla Armstronga TDF. To tak samo jakbyś powiedział , że Pellizotti jest lepszy od Sastre.

[quote=“Jürgen”]
żył jak kolarz - nie./quote]

Czy ja wiem…Przestrzegał pewnie ścisle diety, zdrowo się odżywiał. Cięzko trenował. Po prostu nie startował. On od poczatku planował powrot

[quote=“Jürgen”]
Zwłaszcza, że Basso po powrocie w Giro wypadł lepiej, a tego dotyczyła moja wypowiedź /quote]

Po giro dla Basso to był priorytet. On tam przygotował maximum formy. Armstrong pojechał tam jako pomocnik, bez formy i z ledwo wyleczoną cięzko kontuzją…Według mnie nie ma co nawet porywnywać te dwa przypadki. Nie wiem dlaczego jesteście tak sceptyczni w stosunku do Armstronga. Przecież to legenda. Nie chcieli byście aby wygrał. Aby zrobił cos co dzieje się tylko w filamch…? Że po zwycięstwie podziekował by, poweidział że rezygnuje, że wrocił tylko aby pokazac młodym kto dalej rządzi? Albo powiedzmy w decydującym gorskim etapie przepuscil Contadora i był mentalnym zwycięzcą?

Ależ nie twierdzę, że Basso jest lepszy czy gorszy, że miał łatwiej czy trudniej. Stwierdzam tylko, że jego powrót wypadł lepiej niż powrót Armstronga.

A że nie startował? Toż to jest sama esencja kolarstwa. Pod starty układa się treningi, cały plan sezonu! Dlatego właśnie napisałem, że byuć może trenował jak kolarz, ale nie żył jak kolarz. Właśnie daltego, że nie ścigał się…

A dlaczego jestem sceptyczny? Bo:

a) lepiej by było, żeby niektórzy kolarze nie pojawiali się już na trasach, bo należą do poprzedniej epoki - niesamowitych ataków, wielominutowych różnic na metach itp.,
b) nie będę oglądał tego TdF (czy tylko po to), żeby zobaczyc jak wygrywa (czy faktycznie, czy “mentalnie”) Armstrong. Będę oglądał wyścig. I chociaz będę kibicował zapewne Sastre, to wyścig będę oglądał bez względu na to, kto będzie prowadził, kto go wygra itd.
c) Gdyby Gibo w tym roku wygrał Giro, byłoby to mocno podejrzane…

PS Zapomniałem o jeszcze jednej kwestii: moim zdaniem, Armstrong na Giro pojechał jako pomocnik dokładnie tak samo, jak pojedzie jako pomocnik na TdF :wink: . Jak tylko zwietrzy mozliwość wygrania czy nawet walki o zwycięstwo, przestanie być pomocnikiem i tak wyglądać miało - znowu, moim zdaniem - Giro. Tyle że nie wyszło (znowu, nie wnikam dlaczego).

Czerwo to wiadome, że osoby, które nie cieszyły się ze zwycięstw Armstronga pare lat wczesniej beda sceptycznie nastawione na jego szanse na zwycięstwo i odwrotnie.

Jak byłem młodszy - no a przecież Armstrong zaczął swój marsz 10 lat temu, to też uważałem go za kogoś niesamowitego. Jednak w raz z wiekem zrozumiałem, że w kolarstwie rządzi doping, a monotonia zwycięstw Armstronga mnie znużyła. To jak z każdą dominacją - rok czy dwa może imponować, ale potem sport staje sie przez nią nieco nudny. Ponadto, jak napisałem wcześnie ja, i jak napisał to teraz Jurgen - Armstrong jest zmorą z poprzedniej epoki. Może lepiej EPOki. Jego triumf nie byłby tym co dzieje się na filmach, albo przynajmniej nie takich które ja oglądam - tam nie zwyciężają oszuści. Poza tym sama otoczka Armstronga, jego powrotu i mit Armstronga-boga-geniusza-i-nie-wiem-kogo-jeszcze mnie mierzi. Nie ma w nim nic romantycznego, jest tylko kapitalizm i świetny PR.

Moim zdaniem choć to pewnie niemożliwe :stuck_out_tongue: Armstrong I Contador mogliby współpracowac ze sobą tylko to wymaga poświęcenia się jednego z nich dla drugiego.

np. atak Evansa co robić Armstrong goni dla Contadora lub odwrotnie a pewnie tak będzie bo Astana w górach może być najliczniej reprezentowana.

Wracając do sprinterów Farrar , Cavendish wydają się najszybsi, ale czy dadzą radę przejechać cały Tour? :stuck_out_tongue: