Jeżeli chodzi o ten ardeński etap, jakoś żałuję, że Prudhomme nie wykazał się większą odwagą.
W zasadzie będziemy się kręcić na tych samych terenach, co L-B-L, a legendarne pagórki znane ze Staruszki typu Mont-Theux (niezapomniana akcja Induraina na TdF 1995, gdzie wygrał oraz założył żółta koszulkę Bruyneel) czy La Redoute zostaną ominięte dosłownie o kilka km. Natomiast Roche aux Faucons dosłownie o kilkaset metrów.
Wyszło “Liege-Bastogne-Liege dla ubogich”.
Swoją drogą ASO mogliby się uczyć od RCS (Giro), jak się robi profile ostatnich kilometrów etapu. Profil z głównej strony praktycznie mówi wszystko i nic:
Profil kolegi kaera też wydaje się, że nie pochodzi z tej dokładnie trasy (na Cote Seraing można wjeżdżać różnistymi uliczkami). Choćby to, że meta jest na 204 m.n.p.m a nie na prawie trzystu. Nie dojeżdżamy na sam szczyt.
Tak więc profil ostatniego podjazdu naprawdę wygląda mniej więcej tak, jak podaję w załączonym pliku.
Najbardziej stromo - ściana (12-14%, a niektóre źródła mówią, że są miejsca 16-17%) jest pomiędzy 2100 a 1700-1600 metrów przed metą - zdjęcie w załączonym pliku.
Potem wypłaszczenie, ale sam koniec też około. 3-5 %. Obrazek z mety w załączniku.
Wydaje się, że jakiś mocny atak na stromym może dać powodzenie, bo mimo wszystko potem jest ciągle pod górę. Może Gilbert, który wyraźnie pojechał na maxa prolog, żeby jutro przy okazji etapu zdobyć “żółtą” na swojej ziemi? Może harcownicy, może Wino. A jeżeli dojdzie do przegrupowania po najbardziej stromym odcinku i dojedzie większa lub mniejsza grupka grupka - oczywiście Sagan, może Boss Hog, a może zobaczymy co dało “wycieniowanie Cavendisha”? Czas da odpowiedź.