Tour de France 2020

i Majka :wink:

1 polubienie

Prawda jest taka, że żaden czołowy kolarz w dzisiejszych czasach nie może pozwolić sobie na to, żeby Vuelta była jego głównym celem sezonu, więc faktycznie z dużych wyścigów tam największe cuda się potrafią zadziać.

Dlatego zdarza się, że dobrze ją jadą ci, dla których był to jedyny GT w sezonie. Tak było z Cobo, Winokurowem czy Hornerem, w latach swojej świetności również S.Sanchez celował albo we Vueltę albo TdF, nigdy oba. Albo Rumsas w 2000 w TOP6 (pierwszą część sezonu stracił przez kontuzje); jego następny start w GT to już podium TdF :wink:

Z drugiej zaś strony Vuelta jest okazją dla młodych kolarzy, którzy w przyszłości zamierzają podbijać GT. Albo właśnie zapowiedzią tego lub tamtego, w różnym wieku. Od Vuelty 2011 w końcu mamy do czynienia z TYM Froomem, Vuelta 2001 to objawienie Leipheimera, Valverde w 2003, Dumoulin i Chaves w 2015, Armstrong ku zaskoczeniu wszystkich też zajął 4. miejsce we Vuelcie zanim zaczął dominację na TdF, itd.

Ja za to wcale bym się nie zdziwił jakby Lefevere miał racje z tym że czołówka walcząca w GC przy tak trudnej trasie będzie czekać na te najtrudniejsze etapy i ostatnie kilometry podjazdów (na etapach kończących się podjazdem 15 i 17). Ten etap z Madeleine i Col de la Loze to rzeczywiście bardzo ciężki, podobnie jak ten z Grand Colombier. Zatem gdyby przypuszczenia Patricka Lefevere się potwierdziły, to pewnie na wielu górskich etapach wygrane zawodników z ucieczki i dopiero walka zawodników z GC na 15, 17, 18 etapie i czasówka. To jednak TdF a nie Giro i ma to swoją wagę i co za tym idzie liczy się przede wszystkim ekipa. Takie wygrane w Giro (jak Dumoulina 2017 czy Contadora 2015 i Hesjedala 2012) z przeciętna ekipą, na TdF moim zdaniem praktycznie niemożliwe co pokazały ostatnie edycje, a wiara w to że pandemia coś zmieni w tym zakresie, to takie wróżenie z fusów, równie dobrze można w drugą stronę snuć teorię że to jeszcze bardziej wzmocniło Jumbo i Ineos a osłabiło słabsze ekipy. Mimo nawet takiego scenariusza, to uważam że zawsze to lepiej jak na TdF są dwie supermocne ekipy niż jedna która “betonowała” wyścig, tak jak to było w ostatnich latach.

Zobaczymy.
Sky zawsze lubiło dość wcześnie ustawiać wyścig pod siebie.
Roglić też jest raczej typem faworyta, który woli bronić i kontrolować niż czekać.

Z tym TdF jest tak, że nie tyle trasa jest trudna, co końcówki etapów.
Ten z Col de la Loze niby królewski, ale co to za królewski etap z 2 podjazdami?
Jedyny etap najeżony podjazdami to ten z Glieres, czyli 18.

Wydaje mi się, że Mont Aigoual i Pireneje mogą być rozczarowaniem, ale już na etapie 13. z końcówką na Pas de Peyrol spodziewam się fajerwerków na ostatnich 20 kilometrach.

Otwarcie wokół Nicei będzie po prostu taką trudniejszą wersją Korsyki z 2013.
Chociaż nie wykluczam, że któryś pretendent może tam popłynąć i mówię o kimś lepszym niż Zakarin.

Teoretycznie tak, ale TdF 2009, gdzie mieliśmy 2 bardzo mocne ekipy + 2 mocne (słowem: TOP9 złożone z kolarzy 4 ekip) to jeden z najgorszych koszmarów :stuck_out_tongue:

1 polubienie

Ja lepiej oceniam tą edycję. Może głownie przez pojedynek w Astanie czyli Contador vs Armstrong (byłem z tych co czekali na to że wreszcie ktoś utrze nosa Armstrongowi w TdF :wink:) , i trochę przez Verbier i etap do Le Grand Bornand.

no i właśnie nikt nie utarł, bo psim swędem doczłapał się do podium :stuck_out_tongue:
Po Verbier generalka była już ułożona i Astana chciała dokoptować na podium Armstronga (mimo że Kloeden był lepiej dysponowany) a Andy Franka i przez to Nibali i Wiggins (i wspomniany Kloeden) nie dali rady Teksanczykowi (a tak pięknie strzelił na Małym Bernardzie…).
Pojedynek Armstrong VS Contador był bardziej pojedynkiem medialnym i psychologicznym niż czysto sportowym.
Mimo 2 etapów, o które przywołałeś, wspominam tę edycję jako jedną ze słabszych.

1 polubienie

Jakąś szansą na ciekawy wyścig jak zwykle może być potknięcie kogoś dużego w Pirenejach a potem spektakularny etap “na Froome’a”. A ponieważ za wiele to się chłopaki nie poscigali w tym roku, to z formą może być chwiejnie. Tu sobie robię nadzieję na ciekawe ściganie. Inna sprawa, że każdy będzie też świeżutki jak szczypiorek zatem dodatkowo tempo powinno być kosmiczne co też może prowokować kolapsy.

Contador i A.Schleck. Choć ja też liczyłem na klęskę (a to z dzisiejszej perspektywy te 3 miejsce to sukces).

Dziś to wiemy, ale czy wtedy byliśmy tacy pewni? Ja nie i może dlatego łyknąłem tą historię (nawet jeśli była podkolorowana :wink:).
Wtedy wydawało się że ciemna strona mocy (Bruyneel i Armstrong) może jeszcze coś wykombinować (nawet po Verbier) i pokonać jasną stronę mocy (Contador) :wink: , ale oczywiście racja, więcej było w tym medialnej historii niż tego jak było rzeczywiście (szczególnie po Verbier)

Ja uważam że Pireneje mogą być ważniejsze niż się wydaje. Większość myśli że jeśli nie ma mety na Huatacam czy Pla d’Adet to będzie nuda i czekanie na decydujące Alpy. Według mnie brak mety na podjeździe spowoduje jeszcze większe zamieszanie niż gdyby takowa była. Szczególnie drugi odcinek Pirenejski to jest dla mnie tykająca bomba. Wyobraźmy sobie sytuację w której idzie ucieczka z Kruijswijkiem, Froomem, Mollemą, Valverde, Gallopinem, Lutsenko, Poelsem, Reichenbachem i Higuitą której nikt nie godni a drużyna obecnego lidera(przypuśćmy Yatesa) jest za słaba żeby skasować odjazd. Jeśli w Ineos i Jumbo szybko nie wyłoni się jeden nominalny lider to spokojnie widzę całkowity chaos na trasie i dziwne rozstrzygnięcia.

ja tam przed startem nie widziałem Armstronga w TOP10 :smiley:

niewykluczone, że któryś z etapów pirenejskich albo nawet tych wokół Nicei zakończy się ucieczką kogoś kluczowego, ale wychodzę z założenia, że lepiej się nie napalać zawczasu :smiley:

niewykluczona (a może nawet bardziej prawdopodobna) jest też po prostu kraksa któregoś z ważnych w Ineos/Jumbo-Visma i w takich okolicznościach też możemy mieć trochę inne ściganie.
niemniej oczywiście nikomu źle nie życzę.

A mi się podobała walka Schlevka z Contadorem :joy:

Nibali to wtedy chyba jeszcze się nie liczył w walce o podium jeśli pamiętam, raz chyba nawet był za Kreuzigerem

Choć faktycznie patrząc na czasy to między nim a Czechem przepaść a do Armstronga nieduża strata wiec chyba po prostu flashback pamięci mam z jednego konkretnego momentu gdy Kreuziger był przez chwilę mocniejszy a całego przebiegu wyścigu już tak dobrze nie pamiętam. Swoją drogą to Wiggins ma podium za tą edycję?

Nie wiem czy o tym wspomnieliście ale tak patrzę na kalendarz i widzę, że ostatni etap TdF i ITT MŚ są w ten sam dzień. Jeśli przez te najbliższe 2 tygodnie nic się nie zmieni, to ci którzy są napaleni na medal MŚ, chyba sobie odpuszczą jazdę we Francji. Albo będzie szukanie etapu, po którym można się wycofać i mieć blisko na lotnisko :stuck_out_tongue: .

1 polubienie

Mi się z kolei wydaje, że na tym słynnym etapie do Verbier przyjechał 3. za Andym i Alberto. Ale racją jest to, że w zasadzie w tej edycji z 2009 roku relatywnie mało było ścigania. Największą kpiną był chyba etap do Andorry, gdzie nie działo się dosłownie nic.

Wracając do teraźniejszości, myślę, że będzie nerwowo, że będą kraksy, że będzie parę niespodziewanych wystrzałów i niespodziewanych wpadek in minus. Myślę, że nietypowa forma przygotowań, ale i termin wyścigu, mogą sprawić, że trochę nieprzewidywalności zyska wyścig.

Duńska telewizja potwierdza, że GD 2022 z Kopenhagi.
A już miałem opracowaną w głowie trasę TdF22 na konkurs z forum legruppetto.fr z St. Etienne, a szykuje się powtórka z rozrywki :stuck_out_tongue:

1 polubienie

Sir Wiggo stawia na Thomasa (twierdzi też że gdyby etap do Tignes nie przerwano to Thomas wygrałby TdF) i chyba też mu żal trochę Krzyśka.

2 polubienia

Wiggo głosem rozsądku

1 polubienie

Brest z GD w 2021.

Ta intuicja… :wink:

1 polubienie

Na forach francuskich co jakiś czas wraca temat powrotu Puy-de-Dome na trasę TdF, dlatego też postanowiłem pogrzebać trochę w necie na ten temat.
Słynny podjazd, gdzie w 1964 roku pasjonujący pojedynek stoczyli Poulidor z Anquetilem, gościł na trasie jako meta etapu aż trzynastokrotnie (1952-1988).

Całość, jechana od Clermont-Ferrand drogą D68 wygląda tak:

Po 11 km dojeżdża się na Col de Ceyssat, potem odbija w prawo i te końcowe (b.trudne) 3 km to już droga na szczyt.

Co się stało po 1988?
Miejscowi zamknęli te 3 km dla ruchu zmotoryzowanego a także dla rowerów(!). kolarze/rowerzyści mogą tam wjeżdżać tylko w określone godziny, w określone dni tygodnia. W międzyczasie zbudowano jeszcze tę widoczną na zdjęciu (zwężającą w dużym stopniu prowadzącą na górę szosę) linię kolejową, która musi wystarczyć turystom chcącym dostać się na szczyt inaczej niż z buta.
Poza tym, przywoływane są względy bezpieczeństwa, ten słup telekomunikacyjny używany jest przez francuskie wojsko.

Czy to wszystko przesądza sprawę zamknięcia Puy-de-Dome dla Touru na zawsze?
Teoretycznie nie.

  1. Nie takie cuda oglądaliśmy na GT, biorąc pod uwagę lokalizację mety.
  2. Prudhomme jest podobno tak zdeterminowany, że byłby gotów pójść na to, żeby nie wpuszczać publiczności na te końcowe 3 km (moim zdaniem bez sensu, ale może w erze Covidu to byłby jakiś argument) a za kolarzami jechałyby jedynie motocykle.
  3. Podobno w sezonie, przez te kilka godzin w określone dni, podjazd ten jest pokonywany przez ok. 300 rowerzystów dziennie.
  4. Teoretycznie można by próbować przekonać włodarzy tego miejsca, by - podobnie jak w 1959 - rozegrać tam czasówkę, ale to podobno nie jest to celem ASO.

Lokalne władze po prostu mówią NIE i niewiele można z tym zrobić.
A przyznany w 2005 roku temu miejscu status “Grand Site de France” jest dla nich dodatkowym argumentem.

Co ciekawe, istnieje akcja w internecie, mająca na celu zbiórkę pieniędzy, aby przekonać lokalne władze do zmiany zdania :smiley: Bardet i Alaphilippe podobno już to uczynili.

Także póki co nie ma tematu Puy-de-Dome na Tour de France, ale Prudhomme’owi ciągle gdzieś to chodzi po głowie; stąd też m.in. pomysł na usytuowanie mety etapu TdF 2020 na zboczu znajdującego się nieopodal Puy Mary (w miejscu znanym jako Pas-de-Peyrol). Organizatorzy liczą tego dnia na spektakl (podobno Bardet zapewnił Prudhomme’a, że tak będzie) godny pojedynków na zboczu Puy-de-Dome.
Przypominam profil końcówki ww 13. etapu:

(Z kolei na początku, na 35 kilometrze etapu usytuowana jest premia Col de Ceyssat jechana z Clermont-Ferrant, także Puy-de-Dome na pewno nie zabraknie w TV, będziemy się znajdować zaledwie 3 km od legendarnego szczytu)

Ja tam jestem optymistą, zwłaszcza z takimi drużynami jak Jumbo-Visma i Ineos-Grenadiers (Porte w czasach swej świetności też by tu zrobił rzeźnię :wink: ). Historia Touru zapisze się w tym regionie na nowo.
Tylko widoki pewnie jednak lepsze wokół Puy-de-Dome :wink:

3 polubienia