Vuelta a España 2017

a propos Moscona (dziś zrów imponujący), jestem fanem “stopki” jednego z użytkowników forum cyclingnews, która powstała przypuszczalnie po Route du Sud.
idzie to mniej więcej tak:
Gianni Moscon - 6 tygodni dyskwalifikacji za rasizm zrobiło z niego GC ridera :smiley:

twitter.com/LasterketaBurua/sta … 7749848066

Nie do końca się zrozumieliśmy. Cały wic polega na tym, że ataki na płaskim znacznie odbiegają prędkościami od ataków pod górę. Po płaskim będzie to te 50-60km/h, a pod górę w zależności od stromizny około 30km/h. No i w momencie gdy jedziemy 50 odległość za poprzedzającym zawodnikiem, która nam daje możliwość korzystania z jego cienia aerodynamicznego jest znacznie większa niż gdy jedziemy te 30. Stąd pisałem o większym znaczeniu dynamiki w przypadku ataków na płaskim, gdyż w takim terenie jeśli tego odejścia nie ma to o oderwaniu się nie ma mowy, nawet będąc silniejszym od przeciwników. W górach jeszcze jest to możliwe, bo ten wpływ jazdy za kimś przy mniejszych prędkościach jest większy.
Oczywiście element zaskoczenia gra ogromną rolę, gdy leci jeden atak za drugim i trafi się na moment to można odjechać i nikt nawet za nami nie próbuje pojechać. Jednak te przykłady które podałem to momenty gdzie za atakiem szła od razu odpowiedź, tylko zbyt słaba, albo po prostu to atak był tak dynamiczny :slight_smile:
Natomiast co do tego co się liczy pod górę czy po płaskim - w przypadku generowania takiej samej mocy znaczenie mają te same cechy fizjologiczne, więc jak ktoś prezentuje dynamikę w atakach na płaskim terenie to nie ma powodu, żeby nie potrafił tego pokazać pod górę (chyba że waży 120kg :smiley: ).
Faktycznie jest w Nibalim coś takiego, że pod górę jeździ inaczej - możliwe że robi to ze względów ekonomicznych, bo wiadomo że atak jest tym lepszy im mniej eksplozywny, o ile starczy aby odjechać.

Obym się mylił, ale wydaję mi się, że Nibali może nie wytrzymać Angrilu, od jakiś dwóch sezonów, poza wygraniem giro, ciągle ma jakieś problemy w różnych wyścigach. Nie jestem fanem Frooma i będę kibicował Włochowi, ale uważam, że na tej Vuelcie tylko Contador był w stanie wygrać z Brytyjczykiem, gdyby nie ta nieszczęsna Andora :cry:

@Greek,
być może to wynika z techniki jazdy pod górę,
Nibali przeważnie na siedząco i raczej twardo niż miękko,
wtedy też “rytm” ma większe znaczenie niż “zrywy”.

Nibali nie jest pierwszym ani ostatnim, którego to cechuje.
taki Savoldelli dobrze jeździł na czas i pod górę. ale już czasówki pod górę nie były jego mocną stroną. do tego, miał sprint i przyspieszenie na płaskim (i genialne prologi), ale pod górę “dieslował”.
Nibali z kolei często zamiast umiejętnie "dieslować " jedzie zbyt ambitnie, a potem strzela i traci (np. Blockhaus i Oropa na tegorocznym Giro). Podobną przypadłość ma Cotandor w słabszej formie czy kiedyś Evans.

To było na Alto de Cotobello. Tego dnia pierwsze zwycięstwo w karierze odniósł Nieve.

Problem ze Sky jest taki, że błędnie inne drużyny zdiagnozowały sytuację.

Problemem nie jest drużyna, tylko sam Froome.

NIE DA SIĘ ODIZOLOWAĆ FROOMA od drużyny. Taka prawda. Machucos to świetnie pokazało. Oni go holowali tam w trójkę, bo był słaby i stracił.

Jeśli na Angliru na tych 7 km ze średnią 13% Froome poczuje słabość, drużyna mu nie pomoże. Jeżeli sam będzie mocny, Nieve i Poels dowiozą go w “kołysce”.

Po prostu rywale muszą liczyć na słabość Frooma, i nie liczyć na mrzonki o izolacji od drużyny Frooma na Cordal, czy Corbetorii.

Contador liczy na deszcz na Angliru.

Prognozy na sobotę dobre dla Alberto bo ma lać przez cały dzień i do tego ma być silny wiatr z północy w porywach do ponad 50 km/h w okolicy Pola de Lena.

Jeśli chodzi o profil sobotniego etapu to tak trudna trasa była w debiucie Angliru w 1999. Ta Cobertoria która właśnie w zestawie jest po raz drugi na pewno wejdzie mocno w nogi, i do tego Contador :wink: (więc pewnie nie będzie tak nudno jak w 2015 na etapie do Ermita de Alba gdzie wcześniej były min. też Cordal i Cobertoria).

Myślę że pogoda będzie decydująca, jeśli będzie zimno Fromme będzie w opalach bo znosi takie warunki gorzej niż konkurencja.

Dotychczasowy bilans pogodowy Angliru
2 razy deszcz
2 razy mgła
2 razy ładnie

Angliru 2011 to też chyba etap życia Poelsa.
Sobotni etap ma tyle duże przewyższenie, że może i Kruijswijkowi się włączy “Mortirolo mode” :wink:

Pamiętam jak Totschnig wygrał etap TdF w 2005. Euforia na całego, premier Austrii dzwonił do niego z gratulacjami.
Trochę mi się to przykre wydawało, że facet rok w rok plasuje się w TOP10 Giro czy TdF (2004), a tu wystarczyło raz uciec i nagle “wielki kolarz”.

udało się tylko raz, na TdF 2013 podczas pamiętnego etapu, gdzie Kwiatkowski był 3., Kennaugh wpadał do rowu, Kiryjenka przekroczył limit, a Porte nie wytrzymał i skończył prawie 20 minut z tyłu.

tylko, że wtedy najpierw peleton rozrywał Garmin, potem Movistar no i Valverde mógł atakować naprzemiennie z Quintaną, sam Froome był jednak mocny i czasu nie stracił.

wydaje się więc, że tylko jakiś naprędce sklecony sojusz w sobotę mógłby Froome’a pozbawić pomocników. w tym kontekście - i biorąc pod uwagę długość etapu - ważny byłby już nawet pierwszy podjazd, który nie został nawet oznaczony jako premia górska.

czy ktoś jest jednak na tym etapie wyścigu w stanie coś podobnego zorganizować? wątpię i bardziej jednak nastawiam się na walkę na samym Angliru. no i oczywiście atak sami-wiecie-kogo na Cordal, a może już na Cobertorii :wink:

Tak, pamiętam doskonale ten etap.

Jednak patrząc na siłę ekip, nie widzę takie możliwości w ogóle. Nie mają argumentów w porównaniu ze Sky.

W Treku tylko Pantano. W Astanie Lulu, a Aru i Lopez de facto walczą ze sobą. W Bahrajnie Pellizotti. To wszystko. W Sunwebie i Katiuszy nikt.

Jeden Moscon reprezentuje większą wartość i siłę niż ci wszyscy, których wymieniłem.

Jedna możliwość - słaby dzień Frooma, bo żadnej izolacji nie będzie.

Co w ostatnich 10 latach odróżniało Vueltę od Giro, a zwłaszcza TdF to też fakt, że siła poszczególnych drużyn nie była tu aż tak mocna. Może i Movistar miewał przebłyski, może Liquigas swego czasu czegoś tam próbował, może Kiserlovski z Cancellarą ładnie jechali na Hornera, może Astana pomogła Aru z Dumoulinem, ale Sky wprowadzili ten wyścig w tym roku pod tym względem na inny poziom.
Oczywiście nie bez znaczenia była ich klęska sprzed roku, myślę, że to właśnie etap do Formigal przede wszystkim podrażnił ambicje Froome’a. W 2017 bez chimerycznych Boswellów czy Keniaków w składzie, bez wiceliderów czy indywidualnych ambicji pozostałych kolarzy, same pewne karty na różne fazy wyścigu. Z taką paczką na TdF też by pewnie byli najmocniejsi.

W Astanie jeszcze Bilbao jest - na przestrzeni całego wyścigu znacznie mocniejszy od LuLu. W Bahrajnie od biedy ten Visconti i mały Nibali też jedzie dobry wyścig. Nie wiem, co się stało ze Stetiną.
Co nie zmienia faktu, że ich wszystkich Moscon nosem wciąga.

Dzisiaj to nuda, pewnie na ostatniej ściance coś się zacznie dziać.

Szkoda tego Hiszpana, ale z drugiej strony zwycięstwa De Gendta po ucieczkach też zawsze mnie w pewnym sensie cieszą

Nie rozumiem po co Sky pomagało zlikwidować ucieczkę Contadora skoro najpierw sami ewidentnie go puścili. W ogóle to ciężko mi się patrzy na sytuację, że zostaje na podjeździe 30 ludzi, po jednym albo max dwóch z jednej grupy, a ze Sky Froome plus 5 pomocników…

Gorzej, jak na TdF zostaje 10, a połowa jest ze SKY.

Ponieważ gdyby gonili na podjeździe to Puccio i Lopez by odpadli i niepotrzebnie musieliby nadwyrężać siły Moscona czy Nieve. Na tej samej zasadzie można spytać czemu Sunweb zaczął gonić dopiero na zjeździe i odpowiedź byłaby identyczna :slight_smile:

Nie kupuję tej wersji. Sunweb gonił dopiero na zjeździe bo jest zwyczajnie za słaby żeby kasować Contadora na podjeździe. zresztą oni rzeczywiście mieli w tym interes. Natomiast Sky nie miało żadnego. Nawet jakby Hiszpan odrobił minutę to i tak nie zagrażałby Froomowi. Nie mówie na sto procent, że w Sky nie myśleli tak jak piszesz ale jak dla mnie to było dosc dziwne zagranie.