No i co tu o temu Michałowi po tym sezonie sądzić?
Niby są dwa duże zwycięstwa WT, w tym jedno naprawdę duże, bo TA to jednak coś, ale co najmniej lekki niedosyt pozostaje. Niby dużo tego ścigania było i od początku do końca sezonu w gazie, ale widać też, że świeżość jest tu niezbędna. Co gorsza, najlepsza dyspozycja jest wtedy, gdy ta forma jest budowana - grubo przed wyścigami docelowymi. Tak było przynajmniej na wiosnę - choć zwycięstwo w TA było co najmniej dziwne. Michał był przecież drugim, jak nie trzecim nożem swojej ekipy i rzetelnie pracował na swoich liderów. A mimo to - dał radę wygrać. Niestety, później, w najważniejszej części wiosny, pary brakło, choć też nie można powiedzieć, żeby na TA jakoś dyspozycją zachwycił i wygrał po szatańskich akcjach. Przedziwne zwycięstwo - bardzo tu pomogła drużynówka.
Klasyki i Baski to była cieniowizna, zupełnie brakło formy. Może ona była budowana na MSR? Potem jazda we Flandrii bez najmniejszego przetarcia w jakimkolwiek póklasyku brukowanym… Dziwne
I coś, na co koledzy zwrócili uwagę - na trudnych wyścigach zaczyna Michałowi brakować wytrzymałości. Można tak twierdzić, ale ja bym był ostrożny. Wygrał już MSR (może zły przykład, to nie jest wyścig na wyniszczenie, choć swoje trwa i trzeba sporo pokręcić), ale też dobrze radził sobie w Amstelu, Staruszce i MŚ (teza, że Ponferrada to była łatwa trasa i łatwy wyścig mnie jakoś nie przekonuje - to standardowo-trudna trasa, pod koniec sezonu, w wielkim tempie - tu nie ma miejsca dla fuksów i kolarzy niewytrzymałych). Twierdzę więc, że Michał nie ma problemów z wytrzymałością (taką, która sprawia, że się wygrywa monumenty i MŚ), co najwyżej bywają problemy z formą. I druga rzecz - zawodnikowi relatywnie lekkiemu gorzej się wiedzie w wyścigach brukowanych. Nie powiemy, że Valverde nie ma wytrzymałości. Natomiast o ile tak do 3/4 dystansu DdV świetnie sobie radził i wyglądał na faworyta, to na ostatnich kilkunastu kilometrach po prostu walczył tylko o przetrwanie. W przypadku Michała pewnie działają podobne prawidłowości.
Kolejna sprawa - eksperyment Flandria + Baski
Od kilkudziesięciu lat kolarze wiedzą, że to nie działa. Nie wiem dlaczego Michał chciał się przekonać o tym na własnej skórze… Bardzo nie podziałało.
O klasykach szkoda gadać.
Fajnie za to wyglądały Delfiny, acz w górach nie poszło - możliwe, że przez kraksę.
Tour był dobry - a że czemu w takiej ekipie, to już inna sprawa, inny temat. Natomiast, czy to uprawnia do myślenia o jeździe na generalkę w GT - wciąż nie wiadomo.
Po Tourze, zwłaszcza tak przejechanym, zwykle jest wielka forma. Była przed rokiem, była i w tym roku. Trudno TdP uznawać za wyścig docelowy, ale ogórkiem nie jest i wielu świetnym kolarzom (w tym roku konkurencja naprawdę dopisała!) na zwycięstwie w nim zależało. Zwycięstwo było wyraźne, mądrze wywalczone i udokumentowane dwoma trudnymi etapami. Mimo świetnego ataku Yatesa, było niezagrożone. Ograł zawodników szykujących się na Vueltę, czyli jeszcze będących nieco pod formą.
A potem nastąpił kolejny dziwny eksperyment, czyli Vuelta “na generalkę”, cokolwiek to miało znaczyć.
I początek był fajny, ale brakło tego, co się liczy, czyli etapu. Koniec już był słabszy, co dziwić nie powinno. Ja się wcześniej starałem tonować z wypowiedziami o tym eksperymencie, po prostu chciałem zobaczyć. Zdrowy rozsądek podpowiadałby, żeby być sceptycznym w stosunku do oczekiwań - ale ja oczywiście byłem optymistą i nie wykluczałem tej czołowej dyszki. A do tego nawet blisko nie było. Trzeba mieć tylko nadzieję, że samemu Michałowi ten szalony bądź co bądź sezon pozwolił znaleźć odpowiedzi na postawione przez się wcześniej pytania. Ja nawet nie wiem, jakie były. W każdym razie jednoznacznie powiedzieć, że silnik mu się tym eksperymentem zatarł, nie można - w końcu czasówkę pojechał ładną. Natomiast na start wspólny - ewidentnie brakło mocy.
Jest jeden prosty wniosek - po przejechaniu GT Michał łapie wielką formę - San Sebastian w zeszłym roku, TdP w tym to potwierdzają. Były to solidnie przepracowane Toury, gdzie z jednej strony musiał dochodzić do limitów, ale miał też możliwość złapania oddechu i robienia rozjazdu jeszcze na etapie. Nie ciążyła na nim presja wyniku (a przynajmniej nie tak jak na Froome’ie i Thomasie), robił swoje do pełna i odpoczywał. Gdyby sam walczył o zwycięstwo - presja byłaby nieporównanie większa. Ale czy na to go stać? Śmiało można powiedzieć, że w 10 GC miejsce się dla niego znajdzie, jak pojedzie jako lider. I to warto by przetestować. Zwłaszcza że nie tacy (taki) górale (jeden taki) wygrywali Tour. Ale czy nie lepiej realizować to, do czego jest się predysponowanym najbardziej - tygodniówki, klasyki, etapy? W tym roku wyścigi docelowe nie wyszły - może właśnie przez przetrenowanie/zajechanie się w wyścigach przygotowawczych?
Za to z drugiej strony - TdP i San Sebastian pokazują, że przetrenować i zajechać Michała wcale nie jest tak łatwo. Że mocne trzy tygodnie bardzo jego formie służą. Ale nie więcej niż trzy tygodnie, i to bez starań o wynik indywidualny.
Ciekawe, co napiszemy za rok