Michał Kwiatkowski

Wiecie czego mi brakuje u Michała? Takiego wielkiego zwycięstwa w klasyku gdzie przyjeżdża jako jeden z największych faworytów i już na starcie wiadomo kto wygra i finalnie na mecie wygrywa. Coś ala Gilbert w Liege w 2011 lub na Mś w 2012 lub Cancellara w kampaniach brukowych.
Przyjrzyjmy się zwycięstwom Michała. Pewnie, że ma wiele wygranych półklasyków typu Strade, e3, Amstel czy san sebastian ale te dwa najważniejsze to Mś i San Remo.
Na mś zwycięstwo Michała było pokazaniem super mocy ale nikt mi nie powie, że był głównym faworytem i tak naprawdę była to niespodzianka. San Remo wiadome jakie jest, nie wystarczy tylko wielka forma ale potrzebna jest masa szczęścia. Tak czy inaczej super, że Michał ma już te skalpy zdobyte.
Szkoda, że nie idzie za ciosem i trochę po macoszemu traktuje Lombardie.
Nawet jeżeli kiedyś wygra TDF to nigdy nie będzie uważany za jednego z najlepszych zawodników GT. Natomiast gdyby stanął na podium czy wygrał wszystkie monumenty czy chociażby wygrał 4 różne monumenty zapisze się w historii kolarstwa.
Popatrzmy chociażby na Gilberta. Gość stał na podium czterech różnych monumentów. W dzisiejszym peletonie nie widzę innego kozaka niż nasz Kwiato, który mógłby to powtórzyć.

Tak czy inaczej to wybór Michała. Nam pozostaje się tylko emocjonować wyścigami z jego udziałem.

1 polubienie

Roglic to w głównej mierze przegrał tam przez kraksę, więc drużynówka prawie nic nie zmieniła.

Tylko czy on kiedyś będzie takim faworytem? Takim, że jeśli wygra ktoś inny, to będzie niespodzianka. Raczej zawsze będzie jednym z kilku. Musiałby najpierw przez wiele miesięcy przyjeżdżać regularnie w czołówce, zacząć częściej wygrywać. Ale też Michał jest świetny dzięki swojej uniwersalności. Nie sądzę, aby był zdecydowanie najlepszy na świecie w jakimś konkretnym terenie. Gilbert miał swój Cauberg, Valverde - Mur de Huy i dlatego byli w danych wyścigach jedynymi kandydatami do zwycięstwa. Z Kwiatkiem jest trochę inaczej.

Chociaż paradoksalnie może ta jego uniwersalność sprawia mu pewne problemy? Bo gdyby był dobry tylko na pagórkach, to nie miałby żadnego dylematu. Skupia się tylko na największych wyścigach jednodniowych świata, w tej specjalizacji się rozwija, aby zostać dominatorem. A on jest też dobry w wysokich górach, więc marzy mu się ten Wielki Tour. Dobry na brukach, więc próbuje w tej Flandrii. Świetnie jeździ na czas, więc celuje w te tygodniówki. I tak dalej… Bardziej jednak błogosławieństwo, ale może trochę też przekleństwo?

Własnie o to mi chodzi. Czy to aby nie jest tak, że jak ktoś jest dobry we wszystkim to znaczy, że nie jest dobry w niczym. Oczywiście przez pryzmat Michała absolutnie tak patrzyć nie możemy bo powygrywał bardzo dużo.

Co do Gilberta i Valverde jasne, że mają swoje górki ale tez nie można powiedzieć, że to mistrzowie jednego wyścigu.

Wydaje mi się, że już teraz możemy stwierdzić, że Kwiato to taki typ kolarza o którym po zakończeniu kariery będzie się pisało, że osiągnął bardzo dużo ale mógł osiągnąć znacznie więcej. Niezależnie od tego jak dalej potoczy się jego kariera.

1 polubienie

Kwiatkowski wrzucil na instagrama filmik jak juz trenuje we Francji w Alpach . Czyli w piatek skonczyl TDP a w sobote lot i juz zgrupowanie przed Vuelta :slight_smile:

oj moze braknac pary ale hehe jak te forme utrzyma jeszcze z 3 tygodnie to i na Vuelcie moze poszaleje w 1 tygodniu, na de La Cruza mu nie kaza w pociagu jechac :slight_smile:

Przede wszystkim, trzeba zobaczyć, gdzie w okolicach 7-10 met etapowych są jakieś międzynarodowe lotniska. Tam się wycofa. :wink:

1 polubienie

Dzisiejszy etap skłonił mnie do różnych przemyśleń i tak doszedłem do wniosku że kluczem do Michała jest jego tytuł mistrza świata. Tu tkwi problem i może źle się stało że go zdobył.
No bo jak to wyglądało? Kwiatek samodzielnie utorował sobie drogę w QS. Pokazał swoją moc. Nie tylko w klasykach ale też świetnie radził sobie w górach. Nadeszły mistrzostwa, Kwiatek, młody chłopak powiedział że interesuje go tylko złoto. I zdobył je. Cała drużyna pracowała a on na koniec jak jakiś właśnie zimnokrwisty mistrz kolarstwa odjechał od peletonu, potem uderzył na podjeździe i było pozamiatane. Takie to było łatwe!
Cóż wtedy sobie pomyślał. Proste. Jest w stanie zrobić wszystko. Będzie jak postanowi. Ma tytuł mistrza no to co? Oczywiście TdF. Czyli Sky.

Tylko że różnie to bywa z takimi co nagle chcą więcej niż mogą. Mógłbym przytoczyć np. przykład Kubicy. Był na szczycie. Udało mu się zdobyć podporządkowany sobie zespół. Którego inżynierowie przygotowali samochód z rozwiązaniem którego nie miał nikt. No ale. Czemu jeszcze nie rajdy?
I stało się. Było świetnie ale pierdzielnęło. Wypadek, totalny pech, zbieg fatalnych okoliczności. Czy Kubica za dużo chciał?
Ja tego w sumie tak nie odbieram. Ani nie mam mu za złe tego rajdu. Ani nie uważam że zmarnował sobie karierę gdyż F1 z Pirelli i DRS jest dla mnie parodią wyścigów.
Chodzi jednak o ideę. Jak to mówi przysłowie: pycha kroczy przed upadkiem. Być może nie należało robić za dużo na raz. Być może należało najpierw wycisnąć tą szansę, którą miało się w ręku.

A Kwiatek? Sezon po MŚ był generalnie stracony. Już wtedy powinna mu się zapalić lampka ostrzegawcza. Bo może było tak jak to po cichu sugerowano? QS też ma swoją technikę. Mega forma na MŚ mogła nie być jedynie wynikiem talentu Kwiatka. A zatem może lepiej nabrać trochę pokory? Skoro nagle w klasykach było cienko to co dopiero w górach?

Ale to nic. Przejściowe, łatwo sobie pomyśleć. Zatem do Sky. Cóż oni też tam mają technikę. Z pewnością. Ale też okazuje się że świat jest nieco bardziej skomplikowany. A także że mega forma z MŚ jest czymś ulotniejszym niż się wtedy wydawało. Ale stało się. Decyzja podjęta. Ambicja pcha dalej.

No i tak pcha. Tylko czy we właściwym kierunku? Chce wygrać GT. TdF. Pomysł fajny. Ale może życie uczy pokory. I rozsądku. Miało się dobre karty w ręku, może zbyt łatwo się ich pozbyło.
Może świat jest ździebko bardziej skomplikowany a to co wydawało się proste wcale takie nie jest. Nie tylko z filozoficznego punktu widzenia. Ale też całkiem przyziemnego. Swoich rzeczywistych możliwości oraz uświadomienia sobie zależności od innych.

I tak to widzę. Może nie ma co się pchać na siłę. Może lepiej trochę wyluzować. Bo jeszcze ostatecznie wyjdzie z tego wielkie G. Lub mniejsze :wink: Co jest o tyle fatalne bo być może obok jest druga droga. Która daje szansę na prawdziwy podbój świata :face_with_raised_eyebrow:

1 polubienie

Pewna analogia jest, ale ustalmy fakty. Kubica próbował sił w rajdach nie dlatego, żeby zdobywać kolejne laury, ale po to, aby podnosić swoje umiejętności.

Nie przekreślałbym ambicji Kwiatkowskiego, zwłaszcza, że akurat ten sezon można postrzegać jako swego rodzaju promyk nadziei. Dlaczego? Ano dlatego, że w pewnym sensie podobną drogą przebył Thomas. Ano dlatego, że Kwiatkowi udało się wygrać dwie etapówki, jedną bardziej prestiżową, drugą mniej, przy bardziej sprzyjającej jego umiejętnościom trasie, ale jednocześnie będąc poddanym bardzo dużej presji kibiców. To jednak trochę inna para kaloszy niż wyścig jednodniowy, gdzie owszem presja jest, ale potem wsiadasz na rower, robisz swoje i nie musisz wieczorem się martwić, co następnego dnia.

W przypadku Vuelty również nie rozstrzygałbym na ile to była słabość po upadku, na ile słabość, a na ile…przygotowywanie gruntu pod wycofanie się z wyścigu? Wiadomo, że jadąc w Top 10 takich rzeczy się nie robi, a prawdę mówiąc w TV wyglądało to…dość osobliwie. Nie przesądzam.

1 polubienie

No i co tu o temu Michałowi po tym sezonie sądzić?
Niby są dwa duże zwycięstwa WT, w tym jedno naprawdę duże, bo TA to jednak coś, ale co najmniej lekki niedosyt pozostaje. Niby dużo tego ścigania było i od początku do końca sezonu w gazie, ale widać też, że świeżość jest tu niezbędna. Co gorsza, najlepsza dyspozycja jest wtedy, gdy ta forma jest budowana - grubo przed wyścigami docelowymi. Tak było przynajmniej na wiosnę - choć zwycięstwo w TA było co najmniej dziwne. Michał był przecież drugim, jak nie trzecim nożem swojej ekipy i rzetelnie pracował na swoich liderów. A mimo to - dał radę wygrać. Niestety, później, w najważniejszej części wiosny, pary brakło, choć też nie można powiedzieć, żeby na TA jakoś dyspozycją zachwycił i wygrał po szatańskich akcjach. Przedziwne zwycięstwo - bardzo tu pomogła drużynówka.
Klasyki i Baski to była cieniowizna, zupełnie brakło formy. Może ona była budowana na MSR? Potem jazda we Flandrii bez najmniejszego przetarcia w jakimkolwiek póklasyku brukowanym… Dziwne
I coś, na co koledzy zwrócili uwagę - na trudnych wyścigach zaczyna Michałowi brakować wytrzymałości. Można tak twierdzić, ale ja bym był ostrożny. Wygrał już MSR (może zły przykład, to nie jest wyścig na wyniszczenie, choć swoje trwa i trzeba sporo pokręcić), ale też dobrze radził sobie w Amstelu, Staruszce i MŚ (teza, że Ponferrada to była łatwa trasa i łatwy wyścig mnie jakoś nie przekonuje - to standardowo-trudna trasa, pod koniec sezonu, w wielkim tempie - tu nie ma miejsca dla fuksów i kolarzy niewytrzymałych). Twierdzę więc, że Michał nie ma problemów z wytrzymałością (taką, która sprawia, że się wygrywa monumenty i MŚ), co najwyżej bywają problemy z formą. I druga rzecz - zawodnikowi relatywnie lekkiemu gorzej się wiedzie w wyścigach brukowanych. Nie powiemy, że Valverde nie ma wytrzymałości. Natomiast o ile tak do 3/4 dystansu DdV świetnie sobie radził i wyglądał na faworyta, to na ostatnich kilkunastu kilometrach po prostu walczył tylko o przetrwanie. W przypadku Michała pewnie działają podobne prawidłowości.
Kolejna sprawa - eksperyment Flandria + Baski
Od kilkudziesięciu lat kolarze wiedzą, że to nie działa. Nie wiem dlaczego Michał chciał się przekonać o tym na własnej skórze… Bardzo nie podziałało.
O klasykach szkoda gadać.
Fajnie za to wyglądały Delfiny, acz w górach nie poszło - możliwe, że przez kraksę.
Tour był dobry - a że czemu w takiej ekipie, to już inna sprawa, inny temat. Natomiast, czy to uprawnia do myślenia o jeździe na generalkę w GT - wciąż nie wiadomo.
Po Tourze, zwłaszcza tak przejechanym, zwykle jest wielka forma. Była przed rokiem, była i w tym roku. Trudno TdP uznawać za wyścig docelowy, ale ogórkiem nie jest i wielu świetnym kolarzom (w tym roku konkurencja naprawdę dopisała!) na zwycięstwie w nim zależało. Zwycięstwo było wyraźne, mądrze wywalczone i udokumentowane dwoma trudnymi etapami. Mimo świetnego ataku Yatesa, było niezagrożone. Ograł zawodników szykujących się na Vueltę, czyli jeszcze będących nieco pod formą.
A potem nastąpił kolejny dziwny eksperyment, czyli Vuelta “na generalkę”, cokolwiek to miało znaczyć.
I początek był fajny, ale brakło tego, co się liczy, czyli etapu. Koniec już był słabszy, co dziwić nie powinno. Ja się wcześniej starałem tonować z wypowiedziami o tym eksperymencie, po prostu chciałem zobaczyć. Zdrowy rozsądek podpowiadałby, żeby być sceptycznym w stosunku do oczekiwań - ale ja oczywiście byłem optymistą i nie wykluczałem tej czołowej dyszki. A do tego nawet blisko nie było. Trzeba mieć tylko nadzieję, że samemu Michałowi ten szalony bądź co bądź sezon pozwolił znaleźć odpowiedzi na postawione przez się wcześniej pytania. Ja nawet nie wiem, jakie były. W każdym razie jednoznacznie powiedzieć, że silnik mu się tym eksperymentem zatarł, nie można - w końcu czasówkę pojechał ładną. Natomiast na start wspólny - ewidentnie brakło mocy.
Jest jeden prosty wniosek - po przejechaniu GT Michał łapie wielką formę - San Sebastian w zeszłym roku, TdP w tym to potwierdzają. Były to solidnie przepracowane Toury, gdzie z jednej strony musiał dochodzić do limitów, ale miał też możliwość złapania oddechu i robienia rozjazdu jeszcze na etapie. Nie ciążyła na nim presja wyniku (a przynajmniej nie tak jak na Froome’ie i Thomasie), robił swoje do pełna i odpoczywał. Gdyby sam walczył o zwycięstwo - presja byłaby nieporównanie większa. Ale czy na to go stać? Śmiało można powiedzieć, że w 10 GC miejsce się dla niego znajdzie, jak pojedzie jako lider. I to warto by przetestować. Zwłaszcza że nie tacy (taki) górale (jeden taki) wygrywali Tour. Ale czy nie lepiej realizować to, do czego jest się predysponowanym najbardziej - tygodniówki, klasyki, etapy? W tym roku wyścigi docelowe nie wyszły - może właśnie przez przetrenowanie/zajechanie się w wyścigach przygotowawczych?
Za to z drugiej strony - TdP i San Sebastian pokazują, że przetrenować i zajechać Michała wcale nie jest tak łatwo. Że mocne trzy tygodnie bardzo jego formie służą. Ale nie więcej niż trzy tygodnie, i to bez starań o wynik indywidualny.
Ciekawe, co napiszemy za rok :wink:

7 polubień

Madrze napisane …

Tak sobie myślę i myślę, choć zapewne tylko spekuluję. Na dłuższą metę Michał może źle znosić równoczesne maksymalne obciążenie fizyczne (walka o generalkę czy o zwycięstwa w klasykach) - walka codziennie na pełnych obrotach, bez momentów luzu z maksymalnym obciążeniem psychicznym (ciągłe oczekiwanie zwycięstwa, rola faworyta, presja, stres długo trwający)? Po kilku takich tygodniach (przykładowo - w tym roku po Algarve wyglądało to tak, że najpierw budowanie presji pod Strade, potem wygrał TA i był wielkim, murowanym, topowym faworytem MSR) po prostu stres, wyczerpanie psychiczne i fizyczne się kumulują i następuje zjazd formy (tak to wyglądało w tym roku). A może to coś zupełnie innego, o czym nie wiemy…
Nie twierdzę tu, że źle sobie radzi z presją, bo tak nie jest - przyjechał na TdP jako główny faworyt i wygrał. W wyścigach, które wygrywa, zawsze jest jednym z faworytów itd., więc to nie o to chodzi - może właśnie o tę kumulację.
Ale może tylko bełkocę :slight_smile: nie jestem zawodowym sportowcem i gówno wiem o presji, budowaniu formy na skraju wytrenowania itd.

1 polubienie

Ja trochę zmieniłem zdanie co do możliwości Michała w przyszłości i chciałbym zeby w przyszłym sezonie skupił się na wiosennych klasykach przede wszystkim. Żeby dobrze przygotowal się chociazby do Flandrii.

Ja też nie wiem ale jestem ciekawy. Również wniosków jakie Michał wyciągnie. Może i dobrze że przejechał taki niedorobiony sezon. Jedno chyba stało się jasne:
Trzeba się na coś zdecydować.
Moje zdanie jest jasne: Michał nie nadaje się do długotrwałych wysiłków. Mam tu na myśli wiele dni ścigania. Takie GT właśnie. Ok. Z pewnością jest na tyle dobry że byłby sobie z tym jakoś poradzić. Ale po co? By wymęczyć kiedyś 3 miejsce kosztem wielu wyrzeczeń i zmarnowanych innych szans? Kiedy są takie piękne wyzwania jak zgarnięcie wszystkich monumentów oraz mistrza na czas i ze wspólnego? Są to rzeczy rzadsze niż seryjne wygrywanie TdF. Który powinni chyba przemianować na Tour de Fake :stuck_out_tongue:
Aaa no i nie znaczy to że kiedyś nie miałby jednak tego TdF spróbować. Ostatnio wygrywali raczej starsi kolarze … Horner też swoje parę lat temu pokazał :wink: Nie mówiąc o Valverde…
Co więcej jeśli Michał zdobyłby wcześniej wiele w klasykach przystępowałby do tego jako kolarz w sumie spełniony. Bez niepotrzebnej presji.

4 polubienia

Jedną klasyfikację Kwiato w tym sezonie wygrał:
https://www.procyclingstats.com/statistics/most-racedays-per-season

Jeśli chodzi o ocenę sezonu to w przypadku innego kolarza był by to sezon bardzo dobry:

  • Tirreno - chyba nigdy jeszcze Polak nie wygrał tak ważnej tygodniówki?
  • 2 etapy i generalka dobrze obsadzonego world tourowego TdP
  • prolog na Dauphine
    Do tego wygrany ogórek w Portugalii

Jednak w przypadku Kwiato wszyscy pewnie liczyli na jakiś monument i jeszcze jeden/dwa duże klasyki więc sezon raczej średni. Na plus na pewno dobre starty w długich czasówkach.
Najbardziej martwi mnie to, że w kolejnych latach choć profile MŚ będą bardziej sprzyjające to Kwiato ma utrudnione zadanie przez obowiązkowy w Team Sky lipcowy szczyt formy.

Myślę, że w Sky Michał pożegna się z perspektywą wygrywania klasyków. Dla Skajowców liczy się szczyt formy na Tour, reszta to kwestie drugorzędne. Jeśli Kwiatek będzie miał zrzucić 2 kilo żeby pociągnąć Frooma 2 km dalej na Tourmalet to to zrobi, i nikt nie będzie się zastanawiał, czy w związku z tym stracił szanse na wygranę na wiosnę w klasykach. One nie są głównym celem dla nikogo w Sky i nim nie będą. Także trzeba się chyba cieszyć czymkolwiek co wygra bo to i tak bonus.
Dla mnie to jest przykre i nie tylko dlatego, że to Michał, ale generalnie, że kolarz takiej klasy zamiast walczyć z najlepszymi najlepszą formę poświęca dla kogoś. Michał i widocznie to pasuje, niby to jego decyzje i jego kariera, ale zastanawiam się czy za 20 lat będzie widział to tak samo.

1 polubienie

Oczywiście, ze będzie widział to tak samo a w szczególności patrząc przez pryzmat konta bankowego.
Nie oszukujmy się. W tej jak i każdej innej pracy chodzi o zarabianie kasy. Postawmy się na miejscu Kwiatka. O wiele więcej zyska w kontrakcie będąc gregario w sky niż będąc liderem gdzie indziej.
W sky ma określone zadania do wykonania a i czasem może sobie poliderowac. Jest rozliczany głównie przez pryzmat tdf gdzie spisuje się świetnie pomagając swojemu liderowi ile tylko może.
Pewnie, że gdzie indziej mógłby być liderem ale nie oszukujmy się wiąże się to z dużo większą odpowiedzialnością, przede wszystkim za wynik. A jak nie wyjdzie to co? to drugiego tak dobrego kontraktu może już nie dostać. A w sky zawsze ma to zabezpieczenie pomocy swojemu liderowi.
Reasumując światem rządzi kasa i wcale się nie dziwie Kwiatkowi, że chce jak najwięcej “odłożyć” na emeryturę bo wiecznie przecież jeździł nie będzie.

brawo, wreszcie jakiś głos prawdy i rozsądku!

On już dawno na emeryturę uzbierał

1 polubienie

Polski głos rozsądku :stuck_out_tongue:

tak dzisiaj spojrzałem, że Kwiatkowski jest na 10. miejscu w tegorocznej punktacji CQ Ranking i wg tych punktów, to jego najlepszy sezon po 2014; wyprzedza m.in. Froome’a. :wink:

Bernal na 5 lat w SKY także chyba Michał może sobie zapomnieć o liderce na Tour bo zostaje regularnie wyprzedzany w kolejce.

1 polubienie