Paris Roubaix 2018

Quickstep pokazał swoje prawdziwe oblicze. Tak naprawdę to nic nowego, bo owszem - w ostatnim czasie była masa zachwytów nad tą drużyną, jakie wspaniałe taktyki, jaka kontrola wyścigu, ale wynikało to z wykorzystywania oczywistych błędów i kunktatorstwa rywali. W takim wypadku do wygrania wystarczy mieć mocnych fizycznie kolarzy - a takich mają niewątpliwie posiadają.

Pokazali jak frajersko przegrać wyścig. Mocne słowa, ale nazywam rzeczy po imieniu - frajerzy. Sagan z kolei pokazał, że jest geniuszem - wystarczy obejrzeć powtórkę z tego ataku, włącznie z tym co było przed nim. Było trochę naciągania, Sagan był dobrze ustawiony, z przodu. Obejrzał się, zbadał sytuację kto jedzie w tej grupce z nim (bo ktoś zrobił dziurę na kilka długości roweru). Jak zobaczył, że z Quickstepu nikogo nie ma to dał ognia i tyle go widzieli. Znaczy nie do końca nikogo nie było, bo tuż przed atakiem Petera do tej czołówki dołączył Stybar, ale przecież Słowak doskonale wiedział, że kto jak kto, ale Stybar dla drużyny nie będzie się poświęcał :slight_smile: W tym miejscu przypomina mi się wywiad z Czechem w trakcie wyścigu, w którym twierdził, że ich przewagą jest to że są przyjaciółmi. Dobrze, że TV mam daleko, bo tak parsknąłem, że bym go chyba opluł :stuck_out_tongue: Właśnie wyścig pokazał tę przyjaźń i współpracę.
Taki atak jaki przypuścił Sagan trzeba kasować jak najszybciej, nie ma na co czekać. Tymczasem genialni taktycy z QS jeszcze 1,5minuty (!!!) po ataku pozwalali na to, żeby grupę prowadził Burghardt. Co więcej, oni w ogóle niczego kontrolowali tylko pałętali się gdzieś z tyłu grupy. A gdy w końcu ktoś wyręczył Burghardta to oczywiscie nie był to nikt z Quickstepu. Jak to taka podobno ułożona i dobra taktycznie drużyna to od razu powinny pójść szybkie dyspozycje co kto robi. A było ich tam czterech. Oczywiście po fakcie jak było już wiadomo, że Słowak odjechał, bo podstawowym obowiązkiem kolarzy tej grupy było pilnowanie faworytów, a zwłaszcza jego.
Ktoś powie, że krytykuję QS, a sam GVA po ataku Sagana zamiast za nim pojechać to pierwsze co zrobił to obrócił głowę, czekając aż ktoś go będzie kasował. Oczywiście jest to pewnego rodzaju cwaniactwo - mógłby mieć więcej jaj i pognać za Peterem, ale absolutnie nie można tego od niego wymagać! W tym wyścigu faworytem był QS i on miał najwięcej sił, dlatego to na nich spoczywał ciężar działania w takiej sytuacji.

Z całym szacunkiem dla Sagana - on musiał liczyć na takie rozwiązanie, że w Quickstepie chłopaki będą się oglądać na siebie i w praktyce nikt go nie pogoni. Gdyby nie frajerstwo zawodników tej drużyny to na pewno nie dojechałby sam do mety, nawet mimo tego, że atak był wprost idealny zarówno jeśli chodzi o wybór momentu jak i jego moc oraz rozłożenie sił. Po prostu nie miałby szans przeciwko zorganizowanej pogoni takich kolarzy. Całkiem możliwe, że był najsilniejszy wczoraj i jak najbardziej zwycięstwo to mu się należało, ale mówię o formie - po prostu musiał liczyć na takie zachowanie QS. Pewnie po części zdawał sobie sprawę z tego jak “teamowo” jeżdżą ci zawodnicy, dlatego doszedł do wniosku że jest duże prawdopodobieństwo, że nie będą pracować na siebie nawzajem i będzie w stanie dojechać przed nimi do mety. Jeśli tak było - tym większe brawa za odwagę i szacunek za taktykę.

Co do pozostałych “wyczynów” taktycznych QS warto wspomnieć odjazd taktyka Gilberta na Arenbergu. Co prawda widać było, że on się tam raczej oszczędzał w tym odjeździe i nie zmęczył on go za bardzo, niemniej odjazd był po prostu niepotrzebny. Takie spontany (bo była to ewidentnie decyzja własna zawodnika) są efektywne, ale bliżej mety. Niestety czy tego chcemy czy nie - atak na Arenbergu to jeszcze za wczesny moment. Jeśli już odjechał to może trzeba było spróbować pociągnąć ten odjazd mocniej.
Tak jak przewidywałem sam Gilbert nie dał rady brukom - najwyraźniej nie ten typ zawodnika, choć masę posiada chyba odpowiednią. Ale jak widać to nie wszystko, potrzeba jeszcze doświadczenia, pytanie czy starego konia można jeszcze nauczyć nowych sztuczek?

Sam Lefevere zrobił też jeden błąd - wybierając do kolejnego ataku Zdenka Stybara. Moment był dobry, bo gdyby odjechał tam ktoś kto byłby w stanie jechać przed grupą, to sam Sagan albo by zarzucił w ogóle opcję ataku albo gdyby go wykonał to szybko miałby na ogonie zawodnika QS. Niestety (dla QS) Lefevere polecił odjechać akurat Stybarowi (piszę, że polecił, bo nie sądzę, że Czech podjąłby się samodzielnego odjazdu na tak daleko od mety), a że zawodnik ten nie potrafi jechać czując za sobą oddech innych to atak szybko zarzucił, przez co drużyna nie miała nikogo z przodu. A to właśnie było podstawą ich jazdy i ostatnich sukcesów. Ale nie wynika to z żadnego geniuszu taktycznego tylko po prostu siły indywidualnej poszczególnych zawodników. A tego im nie można odmówić, bo są bardzo silni i wielu z nich ma możliwości walki o zwycięstwo w poszczególnych wyścigach klasycznych. Naprawdę nie potrzeba być geniuszem taktycznym, żeby mieć kogoś z przodu, zwłaszcza gdy połowa kolarzy w drużynie chce zwycięstwa dla siebie i chętnie pójdzie w jakiś atak (mając kolegów z tyłu taki atak nie należy wcale do straceńczych).
A w takiej sytuacji gdy masz swojego z przodu jazda drużynowa jest banałem (choć i tak QS potrafił prawie zaprzepaścić wygraną w takiej sytuacji - patrz Gilbert na E3).
Prawdziwą drużynową jazdę mogliby pokazać właśnie na tym Roubaix - ale nie zdali egzaminu. Taki to właśnie genialny taktycznie zespół.

Podsumowując:

  • brak współpracy (w drużynie, między “przyjaciółmi”!), brak poświęcenia swojego wyniku dla kolegów/lidera
  • brak kontroli rywali i odpowiedniego pozycjonowania w grupie
  • słabszy Gilbert - bo skład ten sam co tydzień temu, ale właśnie o tego Gilberta siła całej drużyny została zmniejszona; niemniej nie można było za wiele wymagać skoro to był niemalże jego debiutancki start (bo czymże jest wyścig przejechany raz, 11 lat temu). Niezależnie od tego Gilbert wciąż był dla nich mocnym pociągiem i nie powinni wypuścić tego z rąk.

To by było na tyle jeśli chodzi o drużynową, taktyczną jazdę Quickstepu.

2 polubienia