Sprawa Armstronga

przeciez to chyba oczywiste. od początku sezonu 2010 pisalismy o Contadorze bez Bruyneela i ze to będzie jedyna okazja, by był osiągalny, gdyz najprawdopodobniej na 2011 zmieni druzyne (pamiętamy jak bardzo się wahał czy zostać w Astanie).
do tego cała ta afera z Astaną spóźniającą się poł godziny na kontrole, podwyzszajacy sie hematokryt u Armstronga i takie tam.

dlatego tez uwazam, ze rzekomy konflikt na linii Contador-Armstrong był trochę rozbuchany przez media. Gdyby rzeczywiscie istniał - Contador byłby “poza programem”.

A czy przypadkiem UCI nie wprowadziła tego przepisu, że kolarze złapani na dopingu nie mogą być managerami drużyn, czy jakoś tak? Może mnie ktoś oświecić?

Winokurow jest ponad przepisami.

(dla mnie i tak największym hitem jest Ugriumow w Iterze )

Matt White przyznał się do dopingu i zrezygnował z zajmowanych funkcji.

e tam,
najlepszy jest Kim Andersen mówiący, że zwolnienie Bruyneela to dobra decyzja :smiley:

Najgorsze jest to , ze pomimo tego calego bagna nie potrafie NIE OGLADAC kolarstwa :frowning:

Jestem uzalezniony tak mocno , ze nawet swiadomosc , ze WSZYSCY jada na dopingu nie przeszkadza mi siedziec przed telewizorem i walczyc z rodzina o MOJ czas antenowy !

Moja ukochana , jak mnie dzisiaj o 9.30 zobaczyla przed telewizorem ( Chiny ) to malo ni zeszla na zawal ! Powiedziala tylko z wyrzutem : mowiles , ze Vuelta jest ostatnia i po chwili dodala : a nie przeszkadza Ci ze oni WSZYSCY jada na dopingu ??? :mrgreen:

Szczerze mówiąc ja już raczej dałem sobie spokój. Poza Tourami i Roubaix to raczej oglądam to juz jednym okiem. Statystyki mnie już kompletnie nie interesują bo panuje w nich jeden wielki bałagan niekonsekwencja więc to czy Armstrong bedzie widniał jako winner czy nie i kto wygrał zamiast niego to dla mnie temat zupełnie wtórny.

Mnie rowniez NIE INTERESUJA , natomiast ogladac MUSZE :wink:

Panowie kolarze mają taką długą listę czego nie mogą używać jak książka tyelefoniczna nawet tabletek na ból głowy nie mogą stosować.

Kolarstwo to tak wyczewrujący sport ,że bez wspomagania nie da sie przejechać GT i albo trzeba skończyć z hipokryzja antydopingu ,kiedyś nie było komisji antydopingowych i było OK ,a ,że Simson przedawkował amfetamine to jego sprawa.

Pomyślcie choć chwile wszyscy anydopingowicze chcecie oglądać kolarstwo gdzie preciętne będa na poziomie 35km/h ,czy chcecie aby pół peletonu w górach chodziło pieszo bo jedynie z 20 podjedzie pod taki Zonkolan.
Nie będzie zadnych “pociągów” itp atrakcyjność spadnie ,ogladalność spadnie i skończy śie kolarstwo tego chcecie.
Niech ,któryś z was przejedzie w dzień w dzięń po 150km przez 21 dni i zobaczymy.

Przetańcie kopiować i powielać jak papugi tę hipokryzje antydopingową ,pomyślcie choć przez chwile o skutkach dla was jako kibiców jak wszyscy będą na czysto co jest fizycznie i technicznie nie możliwe.

420 wat to wyxciskanie odważnika ok.45kg co sekunde na premian jedą i druga nogą i tak ponad 2000-3000 powtórzeń i jeśli któryś z kolarzy wykręca taka moć to musi brać nie ma innego wyjścia ,a że nie został złapany to inna bajka ,przecież korupcja w UCI to sprawa normalna nieprawdaż i jeśli ktoś to pisze ,że Wigo czy inny kolaż jest czysty i generuje moć ok 420wat i więcej to znaczy ,nie ma wiedzy ,że takie moce są niemożliwe bo nasz Wigo by musiał mieć pojemność płuc 20litrów.

Próbuje wam coś rozswietlić ,ale widze ,że antydopingowez zatrzeciewienie bierze góre.

Ja tam by nie miał nic przeciwko temu żeby jeździli z przeciętną 35km/h. Wtedy tak dużo by mi do zawodowców nie brakowało :smiley: .

Poza tym nie są ważne średnie prędkości, a walka na trasie, gdyby podbiegali z rowerkami też byłoby ciekawie :slight_smile:.

Przy całym szacunku dla Ciebie Pantani56, ale w 100% NIE ZGODZĘ się z Tobą. Znam ludzi, którzy amatorsko jeżdżą na rowerze na wyprawy 3000km. Średnia dzienna wynosi ok 150km, jeżdżą bez żadnych wozów serwisowych a w zamian maja ze sobą 30-kilogramowe sakwy. Sprzęt jakim się poruszają to zwykłe crossówki, trekingi lub górale a nie ultralekkie szosówki. Jedyny “koks” jaki biorą to snickersy :slight_smile: Polecam jeśli kogoś to interesuje niniwateam.pl/ Niech kolarze jeżdżą mniej na czysto, niż mają się koksować i mydlić ludziom oczy jacy to oni są cool, bo potrafią jechać ze średnia powyżej 40km/h 150km codziennie przez prawie cały rok. EPO czy inne medykamenty syntetyczne są jedną z lepszych rzeczy jakie człowiek mógł wymyślić pod warunkiem, że stosują je ludzie chorzy a nie zdrowi sportowcy.

Dopiero wyczytalem ze Holczer byl/bedzie dyrektorem sportowym w KAtiuszy chyba to jest dopiero kpina w zywe oczy :smiley: :smiley: :mrgreen:

Pantani, pewnie myślisz inaczej, ale nie mam nic do Ciebie. Ale z tego co piszesz, wynika, że nie masz pojęcia o tym jak żyją kolarze. Żyjesz w Stanach. To przyjrzyj się bliżej Andrew Talansky’emu. Jest bloggerem, ma Twittera, znajdziesz z nim bardzo ciekawy wywiad na VeloNews. Poczytaj trochę, jak wygląda życie zawodnika WT. Bo to nie tak, że jeździ wyścigi, a do tego strzela sobie EPO, żeby się łatwiej kręciło.

Doping nic Ci nie pomoże, jeżeli nie poświęcasz życia rowerowi. Doping to w zależności od organizmu, może być tymi 2-3 %, które sprawią, że będziesz lepszy, silniejszy itp. i wskoczysz na ten wyższy poziom. Tak przynajmniej było kiedyś. Dziś, aby oszukać paszport biologiczny, musiałbyś brać minimalne dawki, mając minimalne zyski. Które można osiągnąć także przez tzw. marginal gains. Kiedyś młody i dobry zawodnik dochodząc do zawodowej ekipy z reguły stawał przez rzeczywistością - biorę i jadę na TdF albo wypadam z gry. Czasy się zmieniły. Nikt nie twierdzi, że nie ma dopingu, ale nie wyeliminujesz tego zupełnie.

Kolarze młodego pokolenia zazwyczaj prowadzą blogi, piszą na Twitterze, można z nimi gadać. Może Ci nawet odpiszą. Zapytaj jak nie wierzysz, że można na czysto. Ludzie mądrzejsi od Ciebie i ode mnie, robiący w tym sporcie twierdzą, że można. Widzą wyniki. Jeżeli mówisz, że nie, to powiedz wprost - Evans i Hesjedal też jechali na koksie w 2011 i 2012 roku? To po cholerę oglądasz kolarstwo? Ogarnij się i nie wypisuj głupot, że bierzesz koks od 30 lat, bo to brzmi jakbyś miał mniej w metryce, niż masz.

Albo poproś Talansky’ego albo Garderena o to, aby Ci napisał ile przekręca tygodniowo. Bo z tego co piszesz, to widać, że nie masz o tym pojęcia.

“Bo to nie tak, że jeździ wyścigi, a do tego strzela sobie EPO, żeby się łatwiej kręciło”

:mrgreen: Tak wlasnie mysli 99% ludzi ktorzy NIC nie wiedza o kolarstwie , a jedynie komentuja rozne artykuly o dopingu na przeroznych INTERIACH, WP i ONETACH…

Baldwin nie maożna na czysto jest to fizjologicznie nie maożliwe to jest medycyna ,fizjologia matematyka fizyka i chemia i jeśli ktos tam tokuje na twiterze ,że nie bierze to kłamie bo nie można wykręcać ponad 400watów bez brania chyba ,że ci twoi twiterowcy maja płuca po 20litrów.
Obejście paszportu8 biolobicznego jest dziecinnie łatwe ,prosze poczytać wypowiedzi Giani Bunio co to jest ten cały paszport biologiczny.
Mnie przeraża wasze idealistyczne myślenie ,że ktoś w zawodowym peletonie nie bierze jeśli to zrobi to za rok ma kontrakt w CCC bo nie będzie wyniku.

Poprostu ręce opadaja udowadniam co post ,że 400 watów bez wspomagania nie idzie wykręcić ,a Ty Baldwin i inni swoje ,że Evans czy koś inny wygrał TDF i był czysty to nonsens jedynie go nie złapali lub uiścił w UCI odpowiednią kwotę.

Pozdrawiam

Gdzie udowodniłeś? jakoś nie widziałem tu nigdzie ani założeń, ani dowodu. Napisałeś coś o wyciskaniu odważnika co nie jest ani dowodem ani bynajmniej Twoim tylko wyciągniętym cytatem z pewnej książki którą i tak tu wszyscy raczej znają. W tej samej książce wyczytasz że 400w osiągają najlepsi kolarze bez dopingu nawet na górskich etapach i w przypadku najlepszych nie jest to nic nadzwyczajnego. jest to jednak wartość bliska wartości granicznej dla dopingu.

Prawda jest taka, że bez koksu nie da się wygrać GT. W tej kwestii zgadzam się z kolegą Pantanim. To, że Evans, czy Wiggins nie wpadli, nie oznacza, że nic nie brali. Jeszcze kilka lat temu Wiggins nie był żadnym góralem, podobnie jak ten cały Froome, który nie nadawał się nawet do dowożenia bidonów. Aż tu nagle z roku na rok wielki skok formy. Jeśli ktoś wierzy w ich czystość to jest naiwny. Tyle w temacie.

A ja poprosze o przetłumaczenie zeznan(strescic je) Leipheimera i Hincapiego… strasznie mnie ciekawi co powiedzieli, i czy jednoznacznie mówią Lance brał itp a prosze bo nie mamczasu sledzenia 1000 stron… a jestem do tego stopnia zabiegany ze nie mam czasu uczyc sie na prawo jazdy hihi

kończę podsumowanie raportu ogarniać, wrzucę dziś jeszcze.

z zeznaniami może być gorzej, ale coś pomyślę :slight_smile:

[size=75][ Dodano: Sob 13 Paź, 2012 21:45 ][/size]
a powiem tylko, że Hincapie powiedział chyba najwięcej, dzięki jego zeznaniom nie działa reguła 8 lat. Wsypał Bossa od góry do dołu. Co najlepsze, chyba zgodził się zeznawać jako jeden z ostatnich - zeznanie datowane jest na 24 września 2012, a jego opowieść pasuje idealnie do tego, co mówi reszta. Potwierdza wszystko co mówił Vaughters i Vande Velde - dwaj ludzie, którzy powiedzieli najwięcej.

To Twój największy i jedyny argument, więc pytam - na jakiej podstawie tak oceniasz? Większość ekspertów posługuje się przelicznikiem W/kg, który Ty storpedowałeś. Opierasz się na jakiś swoich wyobrażeniach, że ktoś kiedyś coś napisał, albo że sam coś sprawdziłeś i się nie zgadza to nie działa w ogóle.

Przeliczniki mocy na każdy kilogram ciała jest dla mnie nadal bardziej wiarygodny niż Twój “magiczny próg 420 W”. I co ciekawe Wiggins, Evans, Rodriguez czy Hesjedal osiągają wartości, które wg fachowców mogą być uznawane za osiągnięte potencjalnie czysto. To mówią fachowcy od kolarstwa i dopingu, a nie użytkownik Pantani56. I nie mam nic do Ciebie, ale ciągle opierasz się na twierdzeniu, że taka moc to jak wyciskanie 45 kg odważnika każdą nogą na zmianę. To mam pytanie - skąd wiesz, że to akurat 45 kg co sekundę? Na czym się opierasz? Jakiś link do wiarygodnych badań? Tylko nie jakieś głupoty serwowane przez rywali Armstronga, które często nie mają merytorycznie sensu, bo takie już nieraz widziałem. Twoje komentarze nie są w stanie mnie przekonać, ale może jakieś specjalistyczne badania to zrobią. Bo piszesz ogólniki, które może są prawdą w jakimś stopniu, ale poprzez Twój styl pisania i brak jakiś dowodów to ciężko mi w to uwierzyć. I pewnie nie tylko mi.

Widać spadek szybkości kolarzy na podjazdach. Widać, że generują moc o około 10% mniejszą niż w latach świetności EPO. Może i nadal jest doping, ale na pewno nie na taką skalę jak kiedyś. Te kontrole jednak sens mają. Bo może nadal cała czołówka jeździ na koksie, ale ma on mniejsze znaczenie niż kiedyś. Takie mam wrażenie. I opieram to na przesłankach fachowców i własnych obserwacjach (i nie tylko własnych), które pokazują, że do wyników na L’Alpe d’Huez do Pantaniego, czy do Armstronga na Plateau de Beille obecni kolarze nie mogą się nawet zbliżyć. To przypadek? Skoro w każdych dyscyplinach wszystko idzie do przodu to czemu Evans, Andy Schleck czy Sastre nie mogą przeskoczyć Riisa, Ullricha, Armstronga czy Mayo z wynikami i pomiarami mocy? Obecne pokolenie jest gorsze od poprzedniego? CAŁE pokolenie? Niemożliwe. Zawsze się znajdzie jednostka ponadprzeciętna. Dla mnie jedynym sensownym wytłumaczeniem jest to, że zostali ograniczeni. Jak? Gorsze rowery? Ważą po 25 kg? Każdy musi jechać z ciężarkami w bidonach? NIE. Więc co jeszcze zostaje? Doping. Nie możesz przeholować z EPO, bo złapią Cię na podstawie paszportu biologicznego. Badania są bardziej specjalistyczne, więc też wspomóc się kolarz może co najwyżej minimalnie. To brzmi bardziej sensownie niż Twoje teorie o wszechobecnym dopingu i łatwości oszukiwania, bo jeśli to takie proste i łatwe to czemu tego kolarze nie robią? Czemu o 2 minuty nie pobiją wyników Pantaniego na d’Huez? Doping jest gorszy niż za czasów Arma czy Pantaniego? Niemożliwe.

Dlatego drogi kolego Pantani56 zamiast pisać po 3 razy o “420 Watach”, albo o wchodzeniu na pieszo na Zoncolan to może wyjaśnij mi czemu czasy na podjazdach, a co za tym idzie generowana moc ostatnio tak mocno spadły. Z wyjątkiem Verbier to ciężko doszukać się w ostatnich latach jakiś “nadprzyrodzonych” osiągów. Dlaczego Pantani56? Skoro znasz się na dopingu i dodatkowo twierdzisz, że tak łatwo oszukać paszport biologiczny i kontrole antydopingowe to czemu kolarze z tego nie korzystają? I jadą o 3-4 minuty wolniej na niektórych podjazdach niż ich koledzy z wcześniejszego kolarskiego peletonu.

Naprawdę proszę byś znalazł chwilę czasu i opisał, co masz na myśli. Bo Szmyda można nie lubić i wiele mu zarzucić, ale jeśli sugerujesz, że ma coś wspólnego z dopingiem to lepiej żebyś naprawdę miał dobre “story”. Tym bardziej, że tutaj mowa o kolarzu, który nigdy nie był nawet podejrzany o doping i nie było żadnych przesłanek dotyczących dopingu. Jedynie co to jeździł dla doperów - Simoni, Basso, czy Pantani. Największy zarzut to przyjaźń z Piepolim, ale prawdę powiedziawszy to na dopingu złapano tylu kolarzy, że większość kumplowała się z kimś, kto prędzej czy później wpadł. Czy to powód do oskarżania kogoś? Wg mnie nie. Dlatego naprawdę chciałbym, abyś sprecyzował, co masz do powiedzenia.