Vuelta a Espana 2014

ja tam z kolei bym nie wykluczył, że kiedyś nastąpi taki moment, że skrócą Giro i Vueltę do 2 tygodni i np. 2 GT w sezonie będą wygrywali co 2-3-4 lata. Coś jak w tenisie, że na każdej nawierzchni wygrywają teraz prawie ci sami.

He, he, druidzie. Widzę, że zamach na Tour wydał Ci się jednak zbyt obrazoburczy :smiley:

o mnie się nie martw, lubię jak jest, niechętnie przyzwyczajam się do zmian :wink:

w tygodniu postaram się nadrobić ostatni tydzień Vuelty :smiley:
niby nie to samo, ale aż głupio przepuścić.

po wynikach wygląda, że był to taki mini-TdF w dość klasycznej formie, czyli z ułożoną hierarchią (z zastrzeżeniem, że różnice niewielkie).
brawa dla Aru i Barguila za przetrzymanie 3 tygodni (i za wygrane etapy dla tego pierwszego, będzie kozak).
Urany, Keldermany, Chaves i paru innych ostatecznie polecieli.
mój pewniak Gesink z wiadomych przyczyn również, ale w jego przypadku, nie jest to niestety w tej chwili specjalnie istotne.

cieszy niezły wynik Sicarda (w ogóle Europcar w 3 GT na + w porównaniu z moimi oczekiwaniami)
z drugiej strony, trochę jednak głupio, że kończąc tak wysoko w generalce tak łatwo przegrał etap, który wygrał Hesjedal.

Czas na podsumowanie Vuelty, a także (w dużej części) sezonu…

Zacznę od jednego z moich ulubionych kolarzy - Purito. On nigdy nie wygrał GT i chyba nigdy już tego nie zrobi. Żeby on mógł wygrać potrzebuje specyficznej trasy. Najlepiej brak drużynówki (albo bardzo krótka), górki od początku, bonifikaty, czasówka najlepiej trudna i dosyć krótka. No i rywal, który atakuje go. Sam Rodriguez nie jest w stanie zaatakować wcześnie, nie jest w stanie pociągnąć równym tempem i zerwać kogoś. To, że o mało nie wygrał dwa lata temu Giro wynikało ze słabości wszystkich. A Vuelta’12? To Contador go zmuszał do walki i Purito wykorzystywał to. Wtedy Contador nie miał koszulki i zaciekle o nią walczył, co było wodą na młyn dla Purito. Rodriguezowi wtedy udało się pierwszą część wyścigu (trudniejszą dla niego) przetrwać na czele i to spowodowało taką jazdę Contadora w drugiej fazie wyścigu. Wątpię by jeszcze choćby zbliżył się do wygranej GT, a szkoda. Choć z drugiej strony to jego styl bardzo utrudnia walkę w GT, ale daję spore szanse na podium - przeciętna czasówka, ataki z kilometra, jazda na czyimś kole, brak szarż. Trochę to mało na wygraną. On potrzebuje ‘jelenia’, który będzie go prowadził i jechał przed nim. Jak Contador zgarnął koszulkę na półtorej minuty to jego styl nie dawał mu kompletnie nic.

Contador i Froome zgodnie z oczekiwaniami przyjechali walczyć o wygraną. Wygrał Contador i to dosyć pewnie, ale Krzych pokazał się znakomicie. Szczególnie ta walka o każdą sekundę w środku wyścigu. Wiedząc, że siły są ograniczone jechał po swojemu i to przyniosło sukces. Ostatnie 3 etapy górskie to już mniej komputera, a więcej serca i rwania do przodu i przyniosło to połowiczny sukces. Dwa razy się ujechał, ale też raz uciekł Contadorowi i przegrał finisz tylko z Aru. Będzie ciekawie w przyszłym roku.
I nie zgadzam się z tezą, że Froome przegrał przez czasówkę. Gdyby pojechał czasówkę lepiej i nawet przyjechał trochę przed Contadorem to ten by to odrobił. Hiszpan kontrolował go więc dywagacje bez sensu. Gdyby była inna różnica to by obaj inaczej jechali, ale to Hiszpan był w górach trochę lepszy. A to ‘trochę’ to różnica między pierwszym, a drugim miejscem.

Valverde zaczął znakomicie, a skończył jak na Tourze - nijako. Podium utrzymał, ale strata do rywali przed nim duża. No ale ładnie uratował twarz swoją i ekipy.

Ciekawi mnie Aru. Wygrał dwa etapy, ale w formie chyba najwyższej jeszcze nie był. Albo inaczej - to nie jest szczyt jego możliwości. Wg mnie jego szczyt to gdzieś obok Enzo, Froome’a i Contadora. Zajął piąte miejsce, ale w górach zostawił lepsze wrażenie od dwóch Hiszpanów przed nim. Może i był mniej pilnowany, ale i tak moc pokazał dużą pod górę. Tak spektakularnie jak na Montecampione może nie było, ale też dwa ładne zwycięstwa.

Sanchez! Co za niespodzianka. Nie spodziewałem się AŻ 6.miejsca. Jestem pod wrażeniem, że tak się odbudował i pojechał tak ładnie. Rywale przed nim byli mocno poza zasięgiem i wyciągnął co się dało.

Martin w końcu TOP10! Brawa. Myślałem, że już tego nie doczekam :smiley: A tak serio to widać, że podium GT to raczej poza jego możliwościami, ale może stać się bardzo pożądanym kolarzem. Ardeny czy Lombardia, a także krótkie etapówki dla niego, a na GT pomoc liderom. A i swoje etapy też by mógł powygrywać. Coś jak Boogerd przed laty.

Barguil również agresywnie jeździł. Ktoś powie, że bez głowy, a ja wręcz przeciwnie. Te jego skoki miały sens. Wie, że z najlepszymi nie odjedzie (jeszcze!) więc ruszał wcześniej, aby zrobić przewagę. A jak odskoczy jeden z tyłu to on siądzie na koło i zgarnie etap. To samo zrobił Aru z Froomem. Francuz miał mniej szczęścia, ale wyglądał też bardzo mocno. W przyszłym roku już musi jechać TdF. Należy mu się to.

Dla Navarro brawo za etap. W górach już tak łatwo nie było, ale ładnie utrzymał się w TOP10.

D.Caruso cały wyścig w zasadzie niewidoczny, ale na 9.miejscu skończył. Nie jest to jakiś wielki talent, ale ciężką pracą może dojść do czołówki na Giro. W TdF raczej byłoby za ciężko, ale we Włoszech już teraz o piątkę pewnie mógłby powalczyć.

Jeżeli chodzi o TOP10 to każdy zasłużył w zasadzie na mniejsze lub większe pochwały. Jedynie przy Purito można mieć coś na minus, co wypunktowałem.

Kilku innych kolarzy też zwróciło moją uwagę i warto o nich wspomnieć:

Gesinka szkoda, ale są sprawy ważniejsze od sportu. Oby z jego żoną i dzieckiem było jak najlepiej. Póki jechał to był pewniakiem do TOP10. A i o etap zawzięcie walczył. Widać, że mniejsza presja związana z Vueltą mu służy. Może to wyjście dla niego? Odpuścić sobie TdF, a nawet Ardeny kosztem ścigania się w innych wyścigach?

Nieve ładnie pomagał Froome’owi, a i sam ukończył wysoko. Kolejny dobry wynik w tym sezonie.

Też podzielam pochwały dla Sicarda, który w końcu coś pojechał na dobrym poziomie. Chociaż bardziej go pamiętam z pomocy dla Rollanda na Giro. Zwłaszcza na pamiętnym etapie na zjeździe ze Stelvio.

Zwróciłbym uwagę na Nerza, który drugi rok z rzędu jedzie dobrze w TdP, a potem powtarza to na Vuelcie. Radzi sobie nieźle, a nadal jeszcze ma czas. Może być z niego ciekawy kolarz w przyszłości.

Życiowy sezon jedzie niegdyś wielki talent włoski - drugi Caruso. Może i w GT to nie najlepszy wynik (ale i tak jedno z lepszych), jednak najlepsze wrażenie zrobił w tym roku na Staruszce (wg mnie). Niewiele im wtedy zabrakło. Ciekawe, co jeszcze pokaże w tym sezonie. Ma jeszcze kilka szans na sukces, a to kolarz, który sporo atakuje.

Brawa dla Anacony i Niemca za dwa sukcesy etapowe. Oba odniesione w ładnym stylu. I po ciężkiej walce. Szczególnie Niemcowi gratuluję za tworzenie historii w heroicznym stylu :wink:

Jeszcze jedna uwaga odnośnie kolarzy… Zwrócił moją uwagę w wynikach Luis Angel Mate. Dla mnie to zawsze był przeciętny kolarz, którego kojarzy się głównie z ucieczek. Popatrzyłem na jego wyniki z tego sezonu i jestem w lekkim szoku. Dlaczego? Nie stał się wybitnym kolarzem. Ale miejsca w drugiej czy trzeciej dziesiątce kilku etapówek czy klasyków to niezłe wyniki. Tym bardziej, że w ostatnich latach plasował się kilkadziesiąt lokat niżej. W TdF zajął 31.miejsce. Niby nic niezwykłego, ale jak na kolarza jego klasy? Bardzo dobry wynik. Teraz we Vuelcie 19.! Wielu powie, że to żadne wyniki. Dla najlepszych nie. Ale bardzo mnie cieszy, że kolarz w wieku 30 lat potrafi przeistoczyć się w tak solidnego górala. Nie sądzę by zanotował jeszcze wielki progres (jeśli w ogóle), ale doceniam życiowy sezon i bardzo przyzwoite wyniki. I będę z pewnością go obserwował i kibicował mu w przyszłych latach :slight_smile:

Tak podsumowując już pomału sezon… Jeżeli mielibyśmy zrobić ranking ostatnich 2-3 sezonów w KG to znaleźliby się tam z pewnością Contador, Nibali, Froome, Quintana, Valverde i Purito. Zresztą już podczas Vuelty wielu mówiło o Wielkiej Piątce do której brakuje tylko Enzo. Pełna zgoda. I tylko kolarze z tej listy wygrali GT w tym roku. Każdy wygrał dosyć pewnie. Może i Quintana wygrał kontrowersyjnie dla niektórych (afera ze Stelvio), ale był mocniejszy od Urana i Aru. Nie dałby sobie tej wygranej wydrzeć. Contador na Vuelcie też zdecydowane zwycięstwo. Już po pierwszym etapie górskim po czasówce widać było, że ustawił sobie wyścig i zrobiło się dosyć nudno. Enzo za to zdemolował konkurencję na Tourze.

Kto może przerwać hegemonię (chociaż trwa ona bardzo krótko, ale jest wyraźna)? Widzę kilku dobrych kandydatów, ale w przyszłym roku jeszcze może być za wcześnie. Na pewno Uran, Pinot i Aru. To już teraz kolarze na podium GT. Są także trochę niżej od nich Majka i Talansky. Także Van Garderen może w końcu wskoczy na podium. Na Bardeta i Keldermanna jeszcze trochę za wcześnie, podobnie Barguil, ale może któryś z nich wyskoczy już w 2015? Oby.

Była ostatnio dyskusja (znowu :wink: ), który jest najlepszy z najlepszych. Wg mnie z tej szóstki można skreślić Purito i Valverde. Są od pozostałej czwórki słabsi troszkę. Więc zostają Quintana, Nibali, Froome i Contador. Nie będę rozstrzygał, który najlepszy, a który najgorszy. Wg mnie najgorszym góralem z tej czwórki jest Enzo. Ale różnica jest naprawdę minimalna. Jednak Włoch jest najwszechstronniejszy z nich wszystkich. Froome to najlepszy czasowiec i jeszcze ma swoje depnięcie, ale w górach Contador go zrywał na Vuelcie. Poza tym Brytyjczyka asfalt zbyt bardzo lubi A dodatkowo Froome ma często różne problemy. Nawet na Vuelcie - na etapie, który wygrał Hansen. Poszło mocne tempo na zjeździe. Contador, Valverde i Purito jechali około 3-4 miejsca, a Froome? Został kilkanaście pozycji dalej. Niby detale, ale Froome ma właśnie takie problemy, gdy warunki nie są optymalne. Upadki na TdF i Delfinacie, ostatni etap CdD… To wszystko w dużej mierze jego wina. Contador ma swoją eksplozywność i doświadczenie, także będzie miał mocną drużynę, ale w nogach ma najwięcej ścigania i kto wie, czy w przyszłym roku dalej będzie taki świeży. A Quintana jest najmłodszy, a w górach wygląda bardzo mocno. A dodatkowo ma wg mnie spore zapasy jeśli chodzi o jazdę na czas.

Co jest najciekawsze w tym zestawieniu? Że co wyścig każdemu może się ta hierarchia zmieniać :slight_smile: Nie ma dominacji jednego kolarza. Jest kilku faworytów, ale ci niżej też dostają spore szanse wśród sympatyków. Przecież Uran aż tak bardzo z Quintaną nie przegrał. Aru potrafił nastraszyć rywali. Majka też rywalizował na TdF ze świeższymi od siebie i wypadał bardzo dobrze.

Jeżeli miałbym zrobić podsumowanie kolarzy na GT na tę chwilę to byłoby to tak:

  1. Enzo
  2. Contador
  3. Quintana
  4. Froome
  5. Valverde
  6. Purito

To z tej czołowej szóstki, o której się tyle mówi. A dalej? Uran, Aru, Pinot. Zastanawiałbym się jak umiejscowić Peraud. W tym roku był na Tourze fenomenalny. Pytanie, czy nie będzie za rok już na takie wyniki za stary? Chociaż on zaczął późno zabawę w szosę i może pójdzie w ślady Hornera? Zobaczymy.

I wracając na koniec elaboratu do Vuelty. Na pewno nie nawiązała emocjami do edycji sprzed dwóch lat. Nawet do tej przed roku. Także TdF’13 był ciekawszy wg mnie. Jeżeli chodzi o poziom emocji to najlepszy GT tego roku, ale szału nie ma. Klasyki też zachwycające nie były. Gdyby nie Polacy to uznałbym to za jeden z nudniejszych sezonów jakie pamiętam…

Purito już młodszy nie będzie, także rzeczywiście może mieć problem z GT.

Contador niby wciąż świetny (zakładam, że Vuelta to nie było jego 100%, skoro nawet na Baskach wydawał się mocniejszy), ale… no kurcze, tyle lat na szczycie?

Co nie zmienia faktu, że był być może najlepszym etapowcem tego sezonu i być może gdyby po brukach byli z Nibalim na równi to by go ograł.

Najlepsze jest to, że wg ostatnich plot Nibali ma się spotkać z Hiszpanem na Giro :slight_smile:
Nawet jeśli się nie potwierdzi to mam nadzieję, że przynajmniej Valverde zechce się tam w końcu sprawdzić.

Quintana to niby melodia przyszłości, ale tak na dobrą sprawę na miarę sezonu 2013 pokazał się w tym roku tylko na czasówce pod Grappę (nie licząc Val Martello)
Niby rzeczywiście leżał na tym Giro, ale w skali całosezonowej daje to delikatnie do myślenia i jakoś tak malutki znak zapytania stawiam przy jego nazwisku.
W każdym razie na Tour de France taka forma raczej nie wystarczy.

To samo z Froomem. W tym roku jeździł tak, jakby na Ventoux w 2013 wykręcił wszystko co najlepsze. Może będzie teraz jak Ullrich, że po zwycięstwie (i też rok po dublecie ekipy) nie dojdzie już do takiej formy albo po prostu inni okażą się mocniejsi?

Aru chyba będzie jeszcze lepszy. Kto wie czy to nie główny faworyt Vuelty 2015 wobec planów Nibalego?

Jazda Barguila trochę mi przypominała Winokurowa w górach. A tego z kolei ciężko posądzać o jazdę bez głowy. :slight_smile:

Sanchez niby nic niezwykłego (jak na siebie) nie pokazał, ale rzeczywiście warto sobie przypomnieć, że kontrakt podpisał jakoś dopiero pod koniec lutego.

Damiano Caruso jest kolarzem w miarę uniwersalnym, nie ograniczałbym go to plątania się w “10” GT. Jak go pokazywali w TV to rzeczywiście głównie z okazji odpadania Froome’a.
Giampi z kolei rzeczywiście rewelacyjny w tym roku. Taki Paolini na góry. :slight_smile:

Mate może i solidny, ale kiedyś więcej uciekał i medialnie było z tego więcej pożytku. Niemniej tutaj fajnie, że pomagał Navarro.

Sezon jak sezon.
Czekamy na jesień, ale jedno jest pewne - Roubaix z Flandrią wymiotły.

Adriano, bardzo ciekawe podsumowanie. Mi się fajnie czyta twoje posty, chociaż nie zawsze zgadzam się z ich z treścią :slight_smile:
Twój ranking kolarzy na GT niemal dokładnie pokrywa się z moim.
Przemieniłbym miejscami Frooma i Nairo i byłoby ok. Ba! Nawet Trójka która jest najbliżej wdarcia się do tej “6” jest w moich odczuciach identyczna z tym że dodam do niej Peraud z czego powstanie czwórka.
Gdybym miał podzielić na grupy pretendentów na GT na sezon 2015 to tak:

Froome, Contador, Quintana, Nibali, Rodriguez, Valverde

Aru, Uran, Pinot, Peraud

Majka, Bardet, Pozzovivo, Van Garderen i Talansky.

Wielce prawdopodobne, że z tej grupy kolarzy będą się składać podia trzech GT w 2015.
Contador zapowiada trzy GT w roku…powiedzmy, że Hiszpańskie upały mu zaszkodziły i jednak pojedzie standardowo Tour+Vuelta.
Chyba, że wybierze opcje Giro+Tour, ale wtedy już teraz jest pewne że Touru nie wygra.
A chyba o to mu najbardziej chodzi…jednak nie wygrał Touru od 2009.
Nibali jest w ostatnich latach spełniony, on zaryzykuje i pojedzie dublet Giro-Tour.
Gdyby i Hiszpan i Włoch jechali ten dublet to na najmocniejszych kandydatów na wygranie Wielkiej Pętli wyrosną Froome i Nairo.
I teraz ważne pytanie z punktu widzenia Polskich kolarzy a raczej kolarza czyli Majki.
Gdzie w tych wszystkich planach Alberto jest miejsce dla Polaka.
Jeżeli pojedzie jak w tym roku Giro+Tour to w obu będzie pracował na Alberto.
Dla mnie najlepszą opcją, przy założenie że Contador jednak jedzie Giro jest przygotowanie Majki jako wyścig docelowy na Tour. Przy ewentualnej niemożności walki o wygraną Contadora na Tourze, Majka może być tą drugą opcją.
Ewentualnie, może pojedzie schemat Giro+Vuelta.
Podobnie mają się dywagacje nad Aru. Możliwe, że obaj Ci zawodnicy pojadą podobny schemat sezonowy. Tylko jaki to będzie schemat.

Tak odnośnie Valverde, to się zastanawiam, czy byłby w stanie wygrać tego upragnionego TdF, gdyby zastosował takie podejście jak Enzo w tym roku. Czyli olać wszystko inne i przygotować się tylko na Francję i ewentualnie końcówkę sezonu. (Ale u Alejandro chyba to niemożliwe, bo on musi być w gazie od lutego do października :slight_smile: ).

Tak. Kocha startować i kocha palmares :wink: Taki lider jest z punktu widzenia sponsora bardzo cenny.

A czy jak Kolumbijczycy potrafiłby się zaszyć w jakiejś głuszy na dwa miesiące? Trudno mi to sobie wyobrazić :slight_smile:

Valverde to nie typ zawodnika na wygraną we Francji. Choć w wysokich górach jeździ bardzo dobrze i nieźle czasówki, to traci do klasycznych, będących akurat na topie grandtourowców. Może gdyby spróbował się przestawić jeszcze za czasów Armstronga, byłoby inaczej. Ale chwała mu za to, jakim jest kolarzem. Żywa legenda.

Podpisuję się pod tym równocześnie bardzo żałując, że Touru nie wygra. Wydaje mi się, że najlepszą okazję miał w 2006, gdzie obsada nie była najmocniejsza a sam był w nieziemskiej formie. No, ale to nie temat o Valverde :smiley:

Nie wyobrażam sobie sezonu Valverde podporządkowanego jednej imprezie. Jest tak jak napisał Boss.

Mimo to trochę szkoda, że taki kolarz, jak Piti nie wygrał Touru, ale taką drogę wybrał. Mało kto śmiga od lutego do października i wygrywa. Chwała mu za to, ale zawsze w jego palmares czegoś będzie brakować. :wink:

Teraz mam nadzieję, że wystartuje w Giro. Quintana szykuje się na Tour, więc Piti może wziąć Ardeny, Giro i Vueltę :slight_smile:

Taka ciekawostka.

Licząc TdF '10 (nie liczę mu tak generalnie do palmares, ale wychodzę z założenia, że skoro jechał na dopingu, to w poniższej statystyce ją to tylko uwypukla), średnia przewagi Contadora w ośmiu wygranych Wielkich Tourach to 2 minuty i 2 sekundy.

Można pisać, że to eks-doper, ale to idealne pokazanie na czym polega post-epo-era - największy talent do Wielkich Tourów w erze postarmstrongowskiej tylko dwa razy wygrał go z przewagą większą niż cztery minuty. Przewaga Induraina i Armstronga w ich siedmiu tytułach wynosiła średnio 4-5 minut. Przepaść.

Swoją drogą kto w 2010 roku mógłby przypuszczać, że Contador od tego czasu nie wygra ani razu Touru (ba, jest nawet na -1 w tym względzie), a trzykrotnie sięgnie po Giro i Vueltę?

Co do etapówek za rok.

Co do Contadora, to on pojechał coś a’la Vuelta 08. Niby przewaga niewielka, ale na dwóch etapach górskich i wtedy (Angliru, ta góra o dziwnej nazwie, teraz Ancares i Lagos de Somiedo) pozamiatał w stopniu całkiem imponującym, więc nikt żadnych wątpliwości nie ma.

Froome może mieć w kontekście przyszłego roku ten problem, że zgubienie Nibalego generalnie jest trudną sprawą, a Contadora w tym roku nie zgubił ani razu, za to kilka spektakularnych porażek zanotował. Jako, że obaj od niego są wszechstronniejsi, ciekawym jest jak przed przyszłym sezonem do walki przygotuje się Krzychu.

Ja to bym prędzej Quintanę do Ullricha porównał. Aczkolwiek chodzi mi po głowie, że Contador miał świetny Tour 2007, na Giro i Vuelcie nie dominował, ale je wygrał, a w 2009 roku co zrobił, to zrobił. Quintana miał świetny Tour 2013, Giro wygrał, na Vuelcie się połamał, a o jego potencjale pogadamy jednak za rok.

Nibali, wiadomo. Po tym sezonie na wszystkich może popatrzeć z góry.

A co do Purito i Valverde, obaj są do bólu solidni i wszechstronni, ale mają pecha, że trafili ze swoją topową wielkotourową formą na czas wyżej wspomnianych kolarzy. Dlatego w żadnej pierwszej grupie GT-owych kozaków bym ich nie umieszczał. Poziom Purito z ubiegłgeo roku, a tego z 2010 - jest nie do porównania. Dla mnie Valverde na Vuelcie '12 też jechał lepiej niż na Vuelcie 09.

W przyszłym sezonie półkę wyżej może przeskoczyć Aru. Zaimponował jadąc świetnie na Giro i bardzo dobrze na Vuelcie, aczkolwiek wydaje mi się, że pomógł mu fakt, iż bardzo mało startował. Za rok już będzie jechał jako gwiazda, oczekiwania sponsorskie też większe (wszędzie trzeba się pokazywać), ciekawe, jak to pogodzi. On, z Quintaną, podobny kaliber talentu. Nawet jak nie do końca wypali, to stage hunter z niego niesamowity. Zawsze jedzie dobrze taktycznie, zafiniszować potrafi, jest dynamiczny i przebojowy.

O reszcie ciężko mi pisać. Uran, Pinot, Peraud, fajni zawodnicy, ale chyba nie ten kaliber. Pinot to podobny wiek do Aru, ale dla niego ten sezon de facto był czwartym-pełnym w WT, dla Aru drugim, więc pole do progresu zupełnie inne.

Jako że jestem jego fanem to życzyłbym sobie żeby tak było, ale z tym trzeba poczekać do przyszłego sezonu. Bo jak na razie to towarzystwo, na które może sobie popatrzeć z góry pozbawione jest tych największych mocarzy. Mimo że objechał kilka zacnych nazwisk, to patrząc na ostatnie dwa sezony musi jeszcze pokazać się na tle Frooma, Quintany i Contadora i udowodnić że jest o poziom wyżej.

Ale to jest właśnie głupie. I Nibali to wie. Enzo wygrał ten Tour głównie dlatego, że nie bawił się w gierki i prywatne wojenki. Froome patrzy na Contadora z wzajemnością, a Valverde i Purito to wręcz bracia, którzy drugiemu nie pozwolą wygrać. Enzo przyjechał na Tour z zamysłem - nie walczę z tym, czy tamtym. Ja jestem tutaj by wygrać z każdym. I dlatego po wylocie Froome’a z wyścigu jechał swoje. Dlatego przy stracie Contadora ciągnął dalej i zrywał każdego, kto choćby mógł zamarzyć o dobrej lokacie w KG. Potem nawet Kwiatkowskiego odsadził… W pierwszych górach ścigał także Polaka i zadał cios Porte i reszcie. I okazało się, że nie ma już z kim rywalizować, bo ma olbrzymią przewagę. A i tak na Hautacam urządził demonstrację mocy.

Tym samym sposobem 2 etapy Vuelty zgarnął Aru, a blisko wygrania był Froome. Skup się na sobie, a potem na rywalach.

Nibali zrobił swoje. Udowodnił, że wygrał wszystkie 3 GT. We Włoszech jest bohaterem. Jest spełniony. Na kolekcjonowanie Tourów jest chyba ciut za stary i zbyt wszechstronny. To by go znudziło. On nie musi się ścigać z resztą, bo on jeździ swoimi ścieżkami i w swojej lidze. Nie powiem, że lepszej czy gorszej od rywali. Bo to nie ma znaczenia. Na pewno będzie chciał się jeszcze kiedyś ‘zmierzyć’ z rywalami. Ale nie na zasadzie Froome i Contadora, a także Quintana jadą Tour to ja rzucam wszystko i szykuję się na lipiec. Jak będzie chciał wygrać TdF to się na tym skupi. Ale już pojawiają się plotki o celowaniu w dublet Giro + Tour i myślę, że się na to porwie.

A niektórzy kibice robią to na co narzekał Gesink czy młody Schleck… Nakręcają spiralę, szukają animozji między kolarzami, ukrytych wojenek… Padają teraz hasła, że jak Enzo chce być najlepszy to musi się na Tourze z nimi zmierzyć i ograć ich… I w tym wszystkim wielki szacunek zawsze dla Contadora! Nieraz słyszałem, że nie jest to najbystrzejszy człowiek itp. Może to i prawda. Może nie czyta wielu książek, czy nie błyszczał w szkole. Jednak tego nie wiemy. Ale jeśli chodzi o sprawę kolarstwa i podejścia do rywali? Zawsze szacunek. Ze Schleckami się lubił. Z Hiszpanami też. Zawsze z szacunkiem odnosi się do Enzo i Froome’a. Docenia Kolumbijczyków. On jedyny próbuje i prowadzi wojny na trasie, a nie w życiu! Wiadomo, że w wywiadzie po wyścigu powie, że Froome to główny rywal i na nim się skupia, ale ataków swoich rodaków nie odpuszczał i tak. Armstrong miał Simeoniego i innych na ‘czarnej liście’. Froome nie lubi się z Wiggo i prowadzą wojnę przez media. ‘Bracia’ Hiszpanie to psy ogrodnika. A Contador? Też chadza swoimi ścieżkami. Też nie jeździ z komputerkiem, czy wypracowanym schematem. Potrafi zaryzykować czy spróbować coś nowego.

Na trasie trochę się różnią. Contador już przed wyścigiem wypatruje głównego rywala. Enzo jedzie bardziej sam sobie i mniej zwraca uwagi na innych. Mają nawet niektóre podobne mocne i słabe strony (góry, odwaga, dobre zjazdy, szacunek wśród innych). Ale obaj prezentują sobą wielką klasę. I z tych ostatnich wielkich kolarzy to właśnie najbardziej lubię Enzo i Contadora. Nie dość, że są utytułowani, najbardziej wszechstronni (wśród najlepszych specjalistów od KG) to jeszcze widać w nich prawdziwych liderów peletonu. Albo inaczej… To bardzo wyraziste jednostki peletonu. I jakoś ‘lepiej’ mi się na nich patrzy niż na Wiggo, Froome’a czy nawet Purito. Coś takiego powoli nabiera Quintana wg mnie (mimo że mu długo tego odmawiałem). Coś takiego miał Evans.

Chodzi o to, że za kilkanaście lat jak spojrzę pamięcią na ten peleton to zapamiętam jedno zwycięstwo Evansa bardziej niż tytuł dla Sastre czy nawet Schlecka. Że wyniki Froome’a i Wiggo ‘zginą mi’ na rzecz sukcesów Nibali - Contador. Może mam mylne wrażenie, ale widząc jazdę Enzo w ostatnich latach, czy Contadora przez całą karierę czuje się, że to coś epokowego. Patrząc na Schelcka, czy Froome’a dochodzę do wniosku, że każdy wielki potrzebuje swojego cienia. I te postacie (przynajmniej póki co Froome) za niego robią. Froome teraz jest wielki. Ale przyjmijmy, że wszyscy kolarze teraz z czołówki kończą karierę. I oceńmy ich za 20 lat. O kim będziemy pamiętać? Ja o Cavendishu, Polakach oczywiście, Boonenie, T.Martinie, Cancellarze, Enzo i Contadorze. Zapewne zostałoby kolarzy znacznie więcej, ale tak wyraziste jednostki zdecydowanie najbardziej. Froome i Wiggo (chociaż on za 2012 rok i możliwe przyszłe popisy na Roubaix będzie znacznie wyżej) to podobna półka osiągnięć jak Sastre, Di Luca, Horner czy Pereiro. A Evansa zaliczyłbym bliżej do pierwszej grupy głównie dlatego, że kojarzy mi się z kolarzem, który zawsze miał pod górę, a mimo wszystko kończy karierę spełniony :wink:

Z całego tego wywodu chodzi mi o to, że Enzo na pewno jest nadal głodny sukcesów. Ale podstawą jego sukcesów jest skupienie się na sobie. Contador zawsze ma rywala na wyścigu, ale to nie wynika z niechęci do niego. On wybiera rywala najgroźniejszego i jedzie przeciwko niemu. Nieraz to Schleck, nieraz Froome, a nieraz Purito. Ale oni obaj mogą skończyć karierę i będą spełnieni. Te nakręcanie wojenek, czy hasło “Enzo nie pokonał Froome’a i Bercika na trasie to jego zwycięstwo jest mniej warte” są dla nich nieistotne. To zupełnie zbędne. I na kolarzy słabszych psychicznie nakłada niepotrzebną presję. Po co to? Enzo wygrał bo był najlepszy. Zdominował ten wyścig. Dla mnie jest tak samo pełnoprawnym zwycięzcom jak Froome rok wcześniej.

Muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem ilości tematów które w swoim ‘eseju’ byłeś w stanie poruszyć, wychodząc od mojego postu :slight_smile: Ale piszesz o czymś innym niż to co ja miałem na myśli.
Enzo nie musi sobie nic udowadniać, jest skupiony na sobie i perfekcyjnie wykonuje to co sobie zakłada - tu pełna zgoda. Zresztą co do reszty o wartości poszczególnych kolarzy i o tym co po sobie pozostawiają to również się pod nią podpisuję. Ale ja mówię o spojrzeniu na Nibalego z perspektywy fanów. Dopóki nie dojdzie do pojedynku z tymi rywalami, których walka najbardziej elektryzuje kibiców, ci kibice dalej będą często negować czy rzeczywiście Włoch jest górą. I mówiąc szczerze mają sporo racji, bo gdybać sobie można kto jest lepszy, kto by wygrał, ale póki się o tym nie przekonamy to będzie tyle zdań ile kibiców.

A nawet, gdy się doczekają pojedynku, to i tak kibic zawsze uważa, że “jego” pupil jest lepszy.

Przykład Contador - Froome. Krzychu złoił tyłek Księgowego w 2013, teraz Albercik skopał tyłek Krzycha. Kibic Contadora powie, że tamten sezon się nie liczy, bo Księgowy nie był w formie, a kibic Froome’a, że Krzychu w formie z zeszłego roku i tak by teraz wygrał.
I tak można się dyskusjom kibiców przyglądać bez końca, neverending story :smiley:

No jak najbardziej to prawda. Ale mimo to mnie jako kibica takie starcia największych najbardziej rajcują i to jest to na co się czeka :smiley:

W większości przypadków w historii kolarstwa było tak, że ten co wygrywa w danym roku Tour de France, obwoływany jest najlepszym GT kolarzem w danym roku.

Dla tej dyskusji możemy umówić się na podobną konwencję.

Pomijając już kurioza w rodzaju Oscara Pereiro czy w przeszłości Rogera Walkowiaka, wszystkie ostatnie wątpliwości dotyczą właśnie Księgowego.

Ale w 2008 nikt nie powiedziałby, że Sastre jest najlepszym GT zawodnikiem w tym roku.

W 2011 sprawa dyskusyjna.

Podpisuje sie “oboma rekoma” !

Natomiast podczas Vuelty po historyczny, etapowy triumf sięgnął Przemysław Niemiec. 7 września Polak jako pierwszy przekroczył linię mety, a moment ten oglądało wówczas 386 tysięcy naszych kibiców.

Mimo że grali siatkarze, to całkiem niezła oglądalność etapu z Niemcem. Zapewne porównywalna albo większa z tą legalną siatkarską :wink: